Rozdział
1
Bubba’s
Siedziałam
w moim samochodzie zaparkowanym przed barem.
Wyglądał
jak bar. Mógł to być dowolny bar w dowolnym miejscu: małe miasteczko, duże
miasto, to nie miało znaczenia. To był tylko bar. Najwyraźniej bar Bubby,
ponieważ widniał na nim niebieski napis Bubba’s
na czarnym tle na wielkim szyldzie góry.
Wyjrzałam
przez okno po mojej lewej stronie. Stały tam dwa motocykle Harley Davidson.
Spojrzałam
z powrotem na bar, który wydawał się być trochę barem dla motocyklistów.
Wyjrzałam
przez okno na prawo. Na skraju parkingu zaparkował zdezelowany, stary,
niebieski chevrolet pickup.
Spojrzałam
z powrotem na bar, który wydawał się nie wysokiej klasy i nie elitarny.
Prawdopodobnie nie mieli nawet kieliszków do martini.
Spojrzałam
w okno baru. Znajdowała się w nim kartka z napisem „Pomoc poszukiwana”. W małym
białym polu u dołu napisu było napisane „Kelnerka”.
Wciągnęłam
oddech przez nos. Potem wypuściłam powietrze, wysiadłam z samochodu i poszłam
prosto do drzwi, przez drzwi i do baru.
Miałam
rację. Nic specjalnego. Nic wysokiej klasy ani elitarnego.
Może
to być dowolny bar w dowolnym miejscu.
Przy
długim barze z tyłu pokoju na stołku na rogu siedział mężczyzna. Miał na głowie
czapkę. Dwóch innych mężczyzn grało w bilard przy jednym z czterech stołów
bilardowych (dwóch po lewej, dwóch po prawej, mężczyźni siedzieli przy jednym
ze stołów po lewej). Najwyraźniej motocykliści grali w bilard. Za barem stała
kobieta. Miała dużo włosów w kolorze platynowy blond. Miała też dużo ciała na
dekolcie. Widziałam to, ponieważ prawie pękał dekolt jej koszulki Harleya, a
także napinał się materiał.
Jej
wzrok padł na drzwi w chwili, gdy weszłam i nie opuścił mnie, gdy szłam do
baru.
„Cześć”
- zaczęłam.
„Chantelle
jest jakieś dwadzieścia mil dalej. Prosto” - przerwała mi blondynka - „Po
prostu skręć w prawo z parkingu i jedź dalej”
„Przepraszam?”
- zapytałam i poczułam, jak mężczyzna w czapce odwraca się, by na mnie
spojrzeć.
„Szukasz
Chantelle?” - spytała blondynka.
„Nie,
jestem …”
„Gnaw
Bone[1]?” - zapytała.
„Gnaw
Bone?” - powtórzyłam.
„Gnaw
Bone. Niedaleko od Chantelle” - powiedziała mi - „Tego właśnie szukasz?”
Nie
wiedziałam, co powiedzieć. Potem zapytałam - „Masz na myśli, że Gnaw Bone to
nazwa miasta?”
Nie
odpowiedziała. Spojrzała na mężczyznę w czapce.
Ja
też spojrzałam. Kiedy to zrobiłam, zobaczyłam po pierwsze, że jego czapka
piłkarska zdecydowanie widziała lepsze czasy, a te czasy były jakieś czterysta
lat temu. Po drugie, zobaczyłam, że wpatruje się w moje piersi.
Spojrzałam
z powrotem na blondynkę.
„Jestem
tutaj w sprawie stanowiska kelnerki”
Przez
sekundę panowała naładowana cisza. Wtedy mężczyzna w czapce wybuchnął głośnym
śmiechem.
Oczy
blondynki zwęziły się.
„Bubba
cię do tego namówił?” - zapytała.
„Bubba?”
- zapytałam z powrotem, w tym momencie zdezorientowana.
„Bubba”
- odgryzła się, a potem rozejrzała, zanim spojrzała na mnie - „To nie jest
śmieszne. Mam rzeczy do zrobienia.”
Ja
też się rozejrzałam i zobaczyłam, że właściwie nie miała zbyt wiele do roboty.
Dwaj faceci grali w bilard i nie wydawali się aż tak spragnieni. Facet od
czapki miał przed sobą prawie pełen kufel.
Ponownie
spojrzałam na blondynkę.
„Nie
żartuję” - powiedziałam jej.
„Pieprzenie”
- odparła z irytacją, już na granicy cierpliwości.
To
było szokujące. To nie tak, że nigdy wcześniej nie słyszałam przekleństwa ani
sama ich nie używałam, po prostu nie miałam tendencji do wygadywania ich
nieznajomym szukającym pracy. Albo w ogóle nieznajomym. A poza tym byłam tam od
około trzech minut i nie zrobiłam niczego, by nadwyrężyć czyjąkolwiek cierpliwość,
a tym bardziej wymusić jej końca.
„Nie,
poważnie. Chciałbym aplikować na to stanowisko” - wyjaśniłam.
Przez
chwilę nie odpowiadała i przez chwilę milczała, żeby mnie poobserwować.
Postanowiłam zrobić to samo.
Byłaby
ładna, gdyby nie stroszyła tak bardzo włosów, nie nosiła tak dużo makijażu i
nie wyglądała, jakby wyraźnie była w złym humorze i każdy mógł ją zdenerwować.
Chociaż naprawdę ściągnęła ten podkoszulek. Miałam też poważny dekolt, ale nie
miałam drobnej, szczupłej, ale zaokrąglonej sylwetki. Przyszedł z dużym tyłkiem
i brzuchem mini-Buddy oraz odrobiną tłuszczu z pleców. Nie wspominając o nieco
zwiotczałych ramionach.
Postanowiłam
przerwać ciszę i ogłosić - „Jestem Lauren Grahame”.
Wyciągnęłam
rękę. Wpatrywała się w moją rękę i nie miała okazji się odezwać, ponieważ
przemówił mężczyzna w czapce.
„Jim-Billy”
- powiedział, a ja odwróciłam się do niego.
„Przepraszam?”
Wyciągnął
do mnie rękę, uśmiechał się i tym razem patrzył mi w oczy. Po lewej stronie
zgubił drugi ząb i nie zadał sobie trudu, aby go uzupełnić. Z jakiegoś powodu
zamiast tego, że wyglądał jak wieśniak ze złą higieną jamy ustnej, wyglądał
trochę głupkowato i trochę słodko.
„Jim-Billy”
- powtórzył - „To moje imię.”
Wzięłam
jego rękę i uścisnęłam - „Miło cię poznać, Jim-Billy.”
Powtórzyłam
jego imię, ponieważ dawno temu na seminarium szkoleniowym nauczyłam się to
robić, kiedy kogoś spotykasz. Utrwalało to jego imię w twoim umyśle, abyś go
nie zapomniała. Byłam okropna z zapamiętywaniem imion i stwierdziłam, że to
działa, a pomyślałam, że kelnerka w małym miasteczku musi pamiętać imiona
stałych bywalców baru. A Jim-Billy zdecydowanie wyglądał jak stały.
Zadziałało
też to, że w mojej głowie intonowałam Jim-Billy,
Jim-Billy, Jim-Billy.
Z
drugiej strony, kto by zapomniał imienia „Jim-Billy”?
Uścisnął
mnie, puścił moją rękę i jego spojrzenie przeniosło się na blondynkę.
„Tate
ją polubi. Wielki czas” - oświadczył - „Bubba polubi ją jeszcze bardziej.”
„Zamknij
się, Jim-Billy” - mruknęła blondynka.
„Co
do pracy…” - stwierdziłam, podnosząc z powrotem sprawę, a blondynka spojrzała
na mnie.
Potem
nachyliła się do mnie - „Dziewczyno, weź to, robię ci przysługę. Chłopcy w
okolicy…” - wyrzuciła rękę - „…zjedzą cię żywcem. Jedź do Chantelle. Gnaw Bone.
Kobieta taka jak ty nie ma żadnego interesu w Carnal.”
Carnal.
To
był jeden z powodów, dla których wybrałam to miasto. Nazywało się „Carnal[2]”. Myślałam,
że to zabawne i interesujące, ale to było tak interesujące, jak chciałam.
Chciałam
mieszkać w Mieście Tu-i-Teraz zwanym Carnal. Chciałam pracować w byle-jakim
barze o nazwie Bubba’s. Nie było w tym nic oprócz nazw. Nic do zapamiętania.
Nic
specjalnego. Nic.
„Nie
rozumiesz” - powiedziałam jej - „Ja…”
Odchyliła
się do tyłu i stwierdziła - „Och, dziewczyno, rozumiem” - Jej oczy przesunęły
się z czubka mojej głowy na mój brzuch (co było wszystkim, co mogła zobaczyć z ladą
na drodze widoku), a potem wróciły do mnie - „Szukasz dreszczyku emocji. Szukasz
przygody.”
„Nie
szukam. Jestem…”
Uniosła
ręce - „Myślisz, że nie wiem, kiedy to widzę? Czy wyglądam jak kobieta, która
nie bywa w pobliżu? Czy wyglądam na kobietę, która ma ochotę zatrudnić,
trenować i uczyć się znosić nowe gówno, jakim nowa kelnerka mnie nakarmi, a
potem, kiedy zda sobie sprawę, że chce odzyskać swoje stare życie, wstaje i
odchodzi, a ja muszę zatrudniać, szkolić i uczyć się znowu znosić nowe gówno?”
„Nie
dałabym ci… umm…”
„Wszyscy
odgarniają gówno, a ja nie lubię tego smaku od mojego rodzaju. Już wiem, że naprawdę
nie podoba mi się twój smak.”
Znowu
nie wiedziałam, co powiedzieć, bo świtało, że mnie dyskryminuje.
„Nie
chcę być niegrzeczna ani nic takiego…” - powiedziałam cicho - „…ale tak
naprawdę mnie nie znasz. Nie wiesz, jakiego rodzaju jestem.”
„Racja”
- odpowiedziała, a w jej słowie była ciężka szyderstwo.
„Nie
wiesz” - zapewniłam.
„Dziewczyno
…” - zaczęła, ale pochyliłam się do przodu i zrobiłam to z jakiegoś powodu.
Pochyliłam
się, bo chciałam, żeby mnie usłyszała. Pochyliłam się do przodu, ponieważ długo
szukałam Carnal. Szukałam Bubba’s od dawna. Musiałam tam być i żeby tam być,
potrzebowałam tej pracy.
„Racja”
- powtórzyłam - „Myślisz, że jestem jakąś zagubioną kobietą jak z książki,
podróżującą po świecie w jakiejś idiotycznej podróży, aby odnaleźć siebie?” - zapytałam
i zanim zdążyła odpowiedzieć, kontynuowałam - „Myślisz, że chcę jechać i
znaleźć dobre jedzenie, i doświadczyć ciekawych miejsc, jednocześnie poszukując
duszy, nosząc wspaniałe ubrania, będąc wspaniałą i sprawiając, że wszyscy, z
którymi się spotkam, pokochają mnie, a w końcu, znaleźć fantastycznego
mężczyznę, który będzie naprawdę dobry w seksie i będzie uwielbiał mnie ponad wszystko?”
- potrząsnęłam głową - „Cóż, nie szukam. Wiem, kim jestem i wiem, czego chcę i
wiem, że to nie to, bo to nie istnieje. Wiem też, czego szukam
i wiem, że znalazłam to właśnie tutaj.”
„Posłuchaj…”
- zaczęła.
„Nie,
ty posłuchaj mnie.” - przerwałam jej - „Całe moje życie, a przynajmniej odkąd
pamiętam, myślałam, że przydarzy mi się coś wyjątkowego. Po prostu miałam to
uczucie głęboko w sobie. Nie wiedziałam, co to miało być, ale miało być piękne,
spektakularne, ogromne.” - pochyliłam
się dalej - „Całe moje życie.” - znowu potrząsnęłam głową i położyłam rękę na
barze - „Nie. Czekałam i tak się nie stało. Czekałam dłużej i tak się nie
stało. Czekałam dłużej i nadal się
nie działo. Próbowałam to zrobić, ale nadal
się nie udało. Teraz wiem, że tak się nie stanie. To się nigdy nie wydarzy,
ponieważ nie ma nic specjalnego, co mogłoby
się wydarzyć.”
Zassałam
oddech, otworzyła usta, ale mówiłam dalej.
„Miałam
męża. Miałam dom. Miałam pracę. Miałam przyjaciół. Wtedy dowiedziałam się, że
mój mąż sypia z moją najlepszą przyjaciółką. To nie był romans, robili to od pięciu lat. Kiedy szydło wyszło z
worka, postanowili być naprawdę razem. Rozwiódł się ze mną i nie było mnie stać
na własny dom, więc go sprzedaliśmy. Potem nagle, po dziesięciu latach bycia z
kimś, zostałam sama. Zdobyli przyjaciół, którzy zawsze myśleli za moimi
plecami, że są razem idealni. Wszyscy
wiedzieli. Przez pięć lat. I nikt mi nic nie powiedział.”
„Kurwa,
kobieto” - mruknął Jim-Billy.
„Tak”
- powiedziałam do Jima-Billy’ego i spojrzałam z powrotem na blondynkę - „Ale
wiesz, po tym, jak minął szok, nie obchodziło mnie to. Przysięgam. Nie.
Ponieważ nagle zdałam sobie sprawę, że miałam gówniane małżeństwo z gównianym
facetem, a poza tym miałam gównianą najlepszą przyjaciółkę i wielu innych
gównianych przyjaciół. I przez cały ten czas mieszkałam w domu, którego nie
chciałam, był cholernie za duży i był cholernie za wszystko. Dom powinien być
domem, a nie budynkiem. A ten dom był w mieście, które mi się nie podobało,
ponieważ każdy dom wyglądał tam tak samo, każda kobieta była tak samo ubrana,
każdy mężczyzna bawił się tak samo, a każdy samochód był lśniący i nowy, i
nigdzie nie było żadnej osobowości. I w tym mieście miałam pracę, na której mi
nie zależało, mimo że dobrze mi to opłacało” - Mój głos opadł i powiedziałam
jej - „Zdałam sobie sprawę, że nie mam nic specjalnego. Nagle zdałam sobie
sprawę, że życie nie ma dla mnie nic specjalnego” - Wzięłam wdech i dokończyłam
- „I nie przeszkadza mi to. Nie chcę już czegoś wyjątkowego. Czekałam i
próbowałam to zrobić, ale się nie udało. Niech tak będzie. Teraz chcę mieszkać
w miejscu, które jest tylko miejscem. Chcę pracy, w której mogę wykonywać dobrą
robotę, gdy ją wykonuję, a potem mogę wrócić do domu do miejsca, które jest
domem i po prostu być w domu. Niczego nie chcę.
Skończyłam pragnąć. Pragnęłam i tęskniłam czterdzieści dwa lata. Jedyne, czego teraz
pragnę, to spokój”
„Myślisz,
że w barze Harleya znajdziesz spokój?” - Jim-Billy zadał pytanie, które może było
trafne i spojrzałam na niego.
„Myślę,
że mogę dotrzeć do pracy na czas, wykonać dobrą robotę, czuć się dobrze ze
sobą, ponieważ ciężko pracowałam i dawałam z siebie wszystko, i wracałam do
domu, nie myśląc o barze Harleya. Potrafię myśleć o sobie lub o tym, co mam
ochotę zjeść na obiad lub co może być dobre w telewizji. Potem pójdę spać nie
myśląc o niczym, wstanę i znowu pójdę do pracy na czas.” - Odwróciłam się do
blondynki - „Tak myślę. Nie szukam dreszczyku emocji. Nie szukam przygody. Nie
szukam niczego specjalnego, bo tym mogę się zadowolić. Tego właśnie szukam. Czy
możesz mi to dać?”
Blondynka
nic nie powiedziała, tylko spojrzała mi w oczy. Jej twarz była pusta i nie
mniej twarda, i pozostała pusta i twarda przez długi czas.
Potem
powiedziała - „Jestem Krystal. Przyniosę ci formularze.”
*****
Stałam
w oknie mojego pokoju hotelowego, odciągając zasłony ręką i wpatrując się w
basen.
Carnal
Hotel nie było czymś szczególnym. Długa bryła budynku, dwa poziomy, wszystkie
drzwi skierowane do przodu, czternaście na górze, czternaście na dole. Byłam na
dole pod numerem trzynastym. Pokoje były czyste, w moim było łóżko typu king
size, a telewizor, który musiał zostać zakupiony piętnaście lat temu, był
zawieszony na ścianie. Niska komoda z czterema szufladami i szafki nocne
wystawały ze ściany i nie miały nóg. W szafie były dwie dodatkowe poduszki i
dodatkowy koc. Wanna i zlewozmywak miały plamy rdzy, ale mimo to były też
czyste. Całość była poniżej średniej, ale wystarczająca.
Jednak
ten basen to było coś innego. Nie był duży, ale był nieskazitelnie czysty.
Leżaki wokół niego nie były z najwyższej półki, ale były w porządku, w świetnym
stanie i oczywiście zadbane.
Spojrzałam
z basenu na recepcję. To była nie tyle recepcja, ile mały domek. Mam na myśli malutki
zadbany domek z małym dodatkiem na piętrze. Miał też duże gazony pełne świeżo
posadzonych kwiatów z przodu. Nie było całkiem lato, ale był koniec wiosny,
więc kwiaty nie były bliskie rozkwitnięcia. Carnal znajdowało się w Górach
Skalistych, małej dolinie otoczonej wzgórzami, które były otoczone górami. Był
koniec maja, w powietrzu pojawiło się uszczypnięcie chłodu i zastanawiałam się,
czy te kwiaty są obiecujące.
Jeśli
tak, to ktokolwiek je zasadził, miał dużo nadziei. Więcej kwiatów było w
skrzynkach w oknach frontowych domu recepcji. Było też więcej kwiatów w wiszących
donicach, co jakiś czas umieszczanych na słupach na chodniku przed pokojami
hotelowymi, z kolejnymi skrzynkami okiennymi na balustradzie balkonu przed
pokojami na piętrze. I wreszcie, wokół basenu było więcej gazonów.
Parking
był schludny i zadbany, a hotel i recepcja dobrze pomalowane.
Wszystko
to wskazywało, że Carnal Hotel może był poniżej średniej, ale ludzie, którzy go
posiadali, dbali o to.
Zameldowałam
się u miłej pani w recepcji, która powiedziała, że wszystko, czego potrzebuję,
drobne do automatów lub pralni, dostęp do Wi-Fi, menu dla restauracji i na
wynos w mieście, dostanę „tylko krzyknij”.
Potem
rozpakowałam samochód. Do końca. Rozpakowałam go po raz pierwszy od czterech i
pół miesiąca. Potem go wyczyściłam. Wszystkie opakowania po niezdrowym jedzeniu,
rzucone puszki po napojach, opadłe miętówki, zagubione cukierki, kawałki
papieru. Wypadki i odrzuty zabójczej podróży samochodem. Zataszczyłam walizki
(było pięć) i pudła (były dwa) do pokoju hotelowego i wzięłam plastikową torbę,
którą znalazłam i wypełniłam śmieciami do dużego kosza na zewnątrz, schowanego
blisko boku hotelu, a który nie był przy żadnej ulicy.
Potem
rozpakowałam swoje ubrania.
Przez
ostatnie cztery i pół miesiąca byłam w mnóstwie pokoi hotelowych, ale nigdy się
nie rozpakowałam. Nigdy nie zostawałam dłużej niż trzy dni. Zostawałam tylko
wystarczająco długo, aby zrobić pranie, odpocząć i zdecydować, dokąd pojadę
dalej w swoich poszukiwaniach, zygzakiem przez tak wiele stanów, że straciłam
rachubę, w poszukiwaniu Miasta Tu-i-Teraz.
Po
rozpakowaniu wyszłam do miasta, co oznaczało, że przeszłam obok pokoju numer
czternaście i skręciłem za rogiem.
Hotel
Carnal znajdował się na obrzeżach miasta, tuż przed tym, jak droga znów się
otwierała. Znalazłam delikatesy, kupiłam żytnie pastrami i zjadłam je na
chodniku, popijając je dietetycznym napojem.
Potem
spacerowałam po mieście od jednej strony, aż do drugiej w dół. Bubba’s
znajdowało się w środku, pięć przecznic od hotelu i zdecydowanie był to bar dla
motocyklistów, ponieważ Carnal było miastem motocyklistów.
Na
przeciwległym końcu od hotelu Carnal znajdowały się dwa sklepy motocyklowe i
jeden mechanik motocyklowy, który miał tabliczkę z napisem „Robimy też
samochody”. Były też trzy sklepy z akcesoriami motocyklowymi, które, jak
widziałam patrząc przez okna, sprzedawały dużo skórzanych akcesoriów motocyklowych
i więcej skórzanej odzieży motocyklowej.
Były
też delikatesy, jadłodajnia, włoska restauracja, punkt dostawy pizzy i
kawiarnia, która dziwnie nazywała się „La-La Land Coffee”. Ponownie patrząc w
okna La-La Land, zobaczyłam, że nie jest prowadzony przez motocyklistów, ale
hippisów, którzy byli tak hipisowi, że nosili ufarbowane koszule ze znakami
pokoju z przodu i mieli długie włosy. Jedna z dwóch osób za ladą miała na sobie
okrągłe niebieskie okulary przeciwsłoneczne, mimo że była w środku, a druga
miała cienką, plecioną opaskę owiniętą wokół czoła.
Wyglądali
jakby mieli upaść ze skrzyżowanymi nogami na podłogę i śpiewać Kumbayah.
Wszystko
to przeplatało się ze sklepem tytoniowym z dyskontem, który sprzedawał
wszelkiego rodzaju przysmaki dla palaczy do wszystkich rodzajów rzeczy, które
można palić; dwa dyskonty monopolowe; Apteka; krawiec, który wydawał się
specjalizować w przyszywaniu łat motocyklowych do skóry (a przynajmniej tak
głosił napis w oknie); dwa sklepy spożywcze, jeden naprzeciwko hotelu, drugi na
drugim końcu miasta, naprzeciwko mechanika; ruchliwy sklep spożywczy wielkości
około jednej czwartej wielkich sklepów spożywczych, które wydawały się mieć
każde inne miasto w kraju i wyglądało na to, że stał tam od 1967 roku;
Piekarnia; sklep ze sprzętem; kwiaciarnia; stacja benzynowa i wiele innych
miejsc w Tu-i-Teraz, aby wypełnić Miasto Tu-i-Teraz.
Na
ulicy byli ludzie i wiedziałam, że są przyjaźni, ponieważ większość z nich
uśmiechała się do mnie.
Po
sprawdzeniu Głównej Ulicy (zwanej Ulica Główna i była to jedyna ulica z
biznesami, reszta była mieszkalna) mojego nowego domu, wróciłam do recepcji w
hotelu. Kupiłam tygodniowy dostęp do Wi-Fi od miłej pani, która skorzystała z
okazji, aby podzielić się ze mną, że ma na imię Betty. Podzieliłam się też moim
imieniem i postanowiłam zapłacić tydzień z góry za mój pokój, kiedy otrzymam
Wi-Fi. Ta decyzja ucieszyła Betty i wiedziałam o tym, ponieważ mi to powiedziała.
„Słodziaku!
Tydzień! Jestem zachwycona!” - krzyknęła.
Nie
dziwiłam się. Mój samochód był jedyny na parkingu, a ona miała głównie kwiaty i
basen, a te nie były zbyt tanie. Mimo to była przyjazna i otwarta i uznałam, że
lubię Betty.
Po
powiedzeniu, że cieszę się, że przyniosłam jej radość, wróciłam do numeru
trzynastego i wyciągnęłam laptopa. Potem się zalogowałam. Potem zignorowałam
wszystkie e-maile i wysłałam wiadomość do moich rodziców i młodszej siostry, że
wszystko jest w porządku, ja jestem okej i później odezwę się z dodatkowymi
informacjami. Widziałam, że wysłali do mnie e-maile, ale ich nie czytałam. Nie
czytałam ich, bo wiedziałam, że się o mnie boją, bo wiedziałam, że moja mama,
tata i siostra Caroline byli przerażeni. Nie byli dla mnie wyrozumiali, że rzuciłam
wszystko i włóczę się po kraju, nie szukając niczego specjalnego. Uważali, że
ważniejsze dla mnie byłoby: przeprowadzka do starego domu, uporządkowanie się,
znalezienie porządnego mężczyzny i rozpoczęcie od nowa (w tej kolejności).
Wyłączyłam
komputer, usiadłam na dużym, miękkim łóżku, wpatrywałam się w ścianę i myślałam
o następnym dniu, kiedy miałam być o jedenastej w Bubba’s, by szkolić się na
kelnerkę i rozpocząć nowe życie.
Potem
się uśmiechnęłam.
Potem
oglądałam telewizję, aż zrobiło się ciemno i przywołał mnie basen.
Teraz
stałam i patrzyłam na zewnątrz, aby zobaczyć, czy basen wygląda na czysty i
kuszący, a wszystko jest oświetlone. Właściwie cały parking był oświetlony.
Widząc to, wiedziałam cztery rzeczy o Betty z recepcji. Była przyjazna, lubiła
kwiaty, była dumna ze swojego hotelu poniżej przeciętnej i małego, ale czystego
basenu i chciała, aby jej goście czuli się bezpiecznie.
Wtedy
zobaczyłam, jak podjeżdża samochód. To był kabriolet, coś starego modelu.
Wyglądał jak Chrysler, w niezbyt dobrym stanie, ale też nie grat.
Zaparkował
przed recepcją, drzwi się otworzyły i wyszła kobieta.
Wpatrywałam
się w nią.
Miała
gęste, długie, ciemne włosy i długie nogi, z których większość mogłam zobaczyć,
bo wyszła w bardzo krótkiej, wystrzępionej spódnicy dżinsowej. Miała obcisły
podkoszulek i większy dekolt niż Krystal (ale tak samo jak ja). Nie była drobna
ani szczupła, była długa i bardzo zaokrąglona, ale widać było, że jej to nie
obchodzi. Brzuch mini-Buddy i ślad tłuszczu na plecach nie przeszkadzały jej.
Ani trochę. W rzeczywistości pasowało jej
to.
Weszła
do recepcji i zobaczyłam tam mężczyznę. Był w średnim wieku jak Betty.
Uśmiechnął się do niej, jakby ją znał, a ona pomachała i uśmiechnęła się, dając
to samo wrażenie. Wiedziałam, że to prawda, kiedy wręczył jej klucz, nie robiąc
żadnej ze zwykłych czynności do zameldowania. Wzięła klucz, położyła obie ręce
na blacie, podniosła się, z ramionami skierowanymi w górę, ze stopami w
sandałach na szpilkach na palcach. Cofnęła jedną stopę i pochyliła się w jego
stronę, całując go w powietrzu. Potem wróciła dumnie do swojego kabrioletu,
wsiadła i przejechała przez parking, żeby zaparkować trzy miejsca dalej od
mojego lexusa. Wysiadła, nie wzięła walizki i podeszła do drzwi, gdzie straciłam
ją z oczu.
Miałam
przeczucie, że będę musiała kupić jakieś podkoszulki, żeby dostosować się w
Carnal.
Opuściłam
zasłonę i podeszłam do komody. Większość moich ubrań była złożona i leżała na
wierzchu, nie było dla nich wszystkich miejsca w szufladach i szafie. Ale
przynajmniej zostały uwolnione z niewoli walizkowej. W szufladach schowałam
bieliznę, skarpetki i piżamę. Włożyłam tam również mój kostium kąpielowy.
Widząc
rozłożone ubrania, pomyślałam, że to niewiele, ale było bardziej w domu niż od
dłuższego czasu i poczułam się dziwnie zadomowiona.
To
był ciepły dzień, ale na dworze nie mogło być więcej niż 18 ˚C. Mimo to
uwielbiałam baseny, uwielbiałam przebywać w wodzie i z jakiegoś powodu naprawdę
chciałam popływać, więc pomyślałam, że będzie tak, jak za każdym razem, gdy
wejdziesz do zimnej wody. Kiedy już tam będziesz, przyzwyczaisz się do tego.
Przynajmniej miałam taką nadzieję. Jeśli nie, to co z tego? Po prostu wyciągnę
zwłoki i wrócę do swojego pokoju.
Przebrałam
się w strój kąpielowy, założyłam spodnie dresowe, bluzę i klapki. Zanim
zdążyłam stchórzyć, złapałam ręcznik, klucz do pokoju i udałam się na basen. Zdjęłam
buty, bluzę i zdecydowałam się od razu zanurkować. Lepiej mieć to za sobą na
raz. Przesunąłam się na bok basenu, przygotowana na uderzenie i skoczyłam.
Basen
był podgrzewany.
Niebo.
Przepłynęłam
pięć długości w tę i z powrotem krótkiego basenu i musiałam się zatrzymać,
ponieważ nie mogłam oddychać. Powiedziałam sobie, że miało to związek z faktem,
że byłam w Górach Skalistych na wysokości, a nie z faktem, że byłam poważnie bez formy.
Przepłynęłam
jeszcze cztery długości i znów musiałam się zatrzymać.
Potem
zmusiłam się do jeszcze jednego okrążenia i przyłożyłam rękę do krawędzi, aby
zawrócić na kolejne, kiedy usłyszałam ryk rur motocykla.
Zatrzymałam
się na skraju basenu, trzymając się i spoglądając za brzeg, moje oczy podążały
za czarno-chromowym harleyem lśniącym w światłach parkingu Betty w recepcji,
gdy sunął, zatrzymał się i zaparkował obok kabrioletu. Potem moje oczy
obserwowały, jak mężczyzna odpycha stojak stopą w bucie i ściąga nogę z motocykla.
Był
zwrócony do mnie plecami, więc widziałam tylko to, że był wysoki i miał świetne
pośladki. Miał też na sobie sprane dżinsy, czarną termiczną koszulkę z długimi
rękawami i gęste ciemne włosy, które również błyszczały w świetle, tak jak jego
Harley.
Otworzyły
się jedne z drzwi pokoju hotelowego i kobieta w dżinsowej spódniczce mini
wybiegła i rzuciła się na wysokiego mężczyznę. Jej ramiona owinęły się wokół
jego szyi i nie mogłam tego zobaczyć, ale mogłam powiedzieć, że jej usta
przywarły do jego.
Nie
cofnął się nawet na krok, kiedy jej ciało uderzyło w jego. Po prostu objął ją
ramionami i pochylił się w jej pocałunku.
To coś wyjątkowego.
Ta
myśl po prostu pojawiła się w mojej głowie i nie wiedziałam dlaczego. Nie
wiedziałam, co się dzieje. Nie znałam tych dwóch osób. Wiedziałam tylko, że
wygląda wyjątkowo. Tak wyjątkowo, że wszystko, co mogłam zrobić, to gapić się.
Przestali
się całować, a ona odchyliła głowę do tyłu i zaśmiała się z czystą rozkoszą, a
dźwięk rozbrzmiewał w powietrzu, wypełniając je muzyką.
Zdecydowałam,
że jej nienawidzę i nie wiedziałam dlaczego. Nie wiedziałam, kim ona jest ani
co się dzieje. Po prostu wiedziałam, że ma coś wyjątkowego, czego ja nie miałam
i nigdy nie będę, a to było do bani. Nie była to miła myśl, co było niezwykłe,
ponieważ zwykle byłam miłą osobą, ale tak było.
Oderwała
się od niego i podeszła do niego, owijając rękę wokół jego talii i popychając
go do przodu.
Spojrzał
na nią i zobaczyłam jego profil w jasnych światłach parkingu recepcji Betty, a
kiedy to zrobiłam, wstrzymałam oddech.
Jeśli
był taki przystojny z profilu, tak przystojny, że zapierał dech w piersiach;
byłby rewelacyjny.
Wtedy
zdecydowałam, że naprawdę jej
nienawidzę.
Zbliżyli
się do drzwi, a on poruszył się nagle i szybko. Unosząc się przed nim, owinęła
nogi wokół jego bioder, ramiona wokół jego ramion i pochyliła głowę, by na
niego spojrzeć. Ale wydawał się zaglądać do pokoju, jakby spodziewał się
zobaczyć coś lub kogoś, coś lub kogoś ważnego, coś lub kogoś, zobaczenia kogo
nie mógł się doczekać. Ale zanim znalazł to coś lub kogoś, zacisnęła dłoń na jego
włosach, przechylając jego plecy, jej usta opadły na jego i weszli do pokoju.
Zamknął
drzwi obutą stopą.
Tak,
rewelacyjny. Jeśli mógł ją tak podnieść i nieść gdziekolwiek, był poza
sensacją.
„Podoba
się basen?”
Podskoczyłam,
odepchnęłam się nogą, przekręcając głowę i zobaczyłam faceta z recepcji, który
zameldował Cholerną Szczęściarę, której nienawidziłam. Stał z boku basenu i
patrzył na mnie. Byłam tak pochłonięta Przystojnym Harleyowcem i Cholerną
Szczęściarą, że nie usłyszałam, jak podszedł.
„Przepraszam?”
- zapytałam.
„Basen”
- odpowiedział - „Podoba się?”
„Um…”
- wymamrotałam, patrząc na niego - „Tak.”
„Jest
podgrzewany” - poinformował mnie.
„Um…”
- wymamrotałam ponownie - „Zauważyłam.”
„Betty
i ja zrobiliśmy to w zeszłym roku. Jedno z nas czyści go codziennie. Najlepszy
basen w hrabstwie.”
Nie
mogłem się nie zgodzić. To był fantastyczny basen, czysty, podgrzewany i
wszystko.
Dlatego
powiedziałam - „To naprawdę miłe”.
Zakołysał
się na piętach i spojrzał na basen, zanim spojrzał na mnie.
„Dzięki.
Ned” - powiedział.
„Uh,
mam na imię Lauren” – odpowiedziałam, a on się roześmiał.
„Nie,
śliczna pani, nazywam się Ned.” - Wskazał na siebie kciukiem. - „Jestem Ned”.
„Och”
- odpowiedziałam, czując się jak idiotka - „Hej, Ned”.
„Hej
tobie też Lauren” - Uśmiechnął - „Betty mówi, że zostajesz na chwilę”
„Tak”
- powiedziałam mu, myśląc, że wydaje się wystarczająco przyjazny, ale nie wiem,
co powiedzieć, bo, no cóż, nie znałam go, a każda dziewczyna w basenie na
parkingu hotelu na skraju Tu-i-Teraz powinna być mądra i nie opowiadać ich
historii, obecnej lub przeszłej, przypadkowemu człowiekowi, który się do nich
podkradł.
W
rzeczywistości takie dziewczyny powinny wyjść z basenu, wejść do swojego pokoju
i zamknąć zaklęte drzwi na klucz.
„To
wspaniale.” - Ned wciąż się uśmiechał - „Nie mamy wielu gości na dłużej.
Weekendy. Jedna noc. Tak. Długo. Nie.”
„Och”
- odpowiedziałam, wracając wzrokiem do długiego budynku hotelowego, a
konkretnie do mojego pokoju, w którym pomyślałam, że powinnam być tam w tej
chwili.
„To
Neeta” - powiedział Ned, a ja spojrzałam na niego.
„Neeta?”
- zapytałam.
Ned
skinął głową - „Neeta i Jackson” - potrząsnął głową - „złe wieści.”
Mój
wzrok przesunął się w kierunku hotelu. Źle zinterpretował, gdzie patrzę.
Myślał, że patrzę na pokój Przystojnego Harleyowca i Cholernej Szczęściary.
Nie
poinformowałam go o jego pomyłce. Zamiast tego zapytałam cicho - „Złe wieści?”
„Tak”
- odpowiedział Ned - „Wpada do miasta i strzela!”
Moje
oczy powędrowały na niego, by zobaczyć, że podniósł ręce do boków i cofnął się o
krok - „Przygotowujemy się”
„Przygotowujecie
się na co?” - zapytałam.
Opuścił
ręce - „Na wszystko, co Neeta ma w rękawie.”
„Czy
to…” - zatrzymałam się i wskazałam głową w kierunku Harleya i kabrioletu -
„Neeta z tym mężczyzną?”
„Tak,
Jackson. Jest wspaniałym, dobrym człowiekiem, mądrym, solidnym, solą ziemi.
Jednak traci rozum wokół Neety. Z drugiej strony niewielu mężczyzn by tego nie
chciało, ale domyślam się, że wiesz o tym wszystko.”
Moje
oczy powędrowały z powrotem do Harleya, gdy stąpałam w wodzie, a Ned mówił, ale
spojrzałam na Neda, kiedy usłyszałam jego komentarz.
„Wiem?”
Jego
uśmiech powrócił i tym razem był większy, jaśniejszy, zmieniając całą jego
twarz, sprawiając, że pomyślałam, że może być po prostu przyjaznym hotelarzem w
miasteczku motocyklowym w Górach Skalistych, tak jak się wydawało.
„Jasne,
że tak. Nie oszukasz mnie, śliczna pani.”
Miał
rację. Nie oszukiwałam go głównie dlatego, że nie miałam pojęcia, o czym mówi.
„Jednak
domyślam się…” - ciągnął, a jego oczy skierowały się w stronę Harleya – „…że byłabyś
warta wszelkich kłopotów, jakie mogłabyś sprawić.”
„Jestem
dobrym w ocenianiu ludzi” - poinformował mnie zamiast tłumaczyć się.
„Tak?”
- zapytałam, bo nie wiedziałam, co jeszcze powiedzieć.
„Tak”
- odpowiedział cicho, podszedł bliżej krawędzi basenu i przykucnął. Wciąż
stąpałam w wodzie i gapiłam się na niego - „Widzisz” - kontynuował, wciąż cicho
- „…wszelkie kłopoty, które możesz spowodować, zgaduję, że będą kłopotami,
których nie chcesz spowodować.”
„Nigdy
nie sprawiałam kłopotów” - powiedziałam mu.
To
była prawda. Nie sprawiałam. Byłam dobrą dziewczyną. Zawsze byłam dobrą
dziewczyną. Zawsze podejmowałam właściwe decyzje i robiłam właściwe rzeczy.
Mogłam wybrać niewłaściwego męża i niewłaściwych przyjaciół, ale to oni byli
palantami w tych scenariuszach, nie ja. Byłam miła. Byłam troskliwa. Byłam
taktowna. Uważałam na sąsiadów. Wstałam, gdy starsze panie potrzebowały miejsca
w poczekalni. Pozwalałam ludziom, którzy mieli dwie lub trzy rzeczy, wchodzić
przede mną do kasy w sklepach spożywczych, jeśli miałam pełen wózek z
jedzeniem. Zachowałam tajemnice. Zagryzałam usta, kiedy ludzie, których znałam,
robili głupie rzeczy, o których wiedziałam, że będą żałować, a potem gryzłam się,
kiedy te głupie rzeczy ugryzły ich w tyłek, a oni przyszli do mnie i narzekali
na to.
Nie
nosiłam minispódniczek, ani tych z postrzępionymi brzegami, ani żadnych innych.
Gdybym to zrobiła, nie nosiłabym ich do sandałów na wysokim obcasie. Może
klapki lub buty na płaskim obcasie, ale nie na wysokich obcasach. Nie całowałam
chłopaków z recepcji o imieniu Ned, nawet gdybym ich znała. Nie jeździłam
kabrioletem. Nie wybiegłam przez drzwi i nie rzuciłam się w ramiona mężczyzny.
I
nigdy nie śmiałam się tak głośno, że wypełniałam powietrze muzyką.
„Betty
jest inna ode mnie” - Ned wtrącił się w moje myśli, a ja skupiłam się na nim.
„Jest?”
- zapytałam, myśląc, że mogłam coś przeoczyć.
„Ja
oceniam ludzi, ona widzi znaki.”
„Znaki?”
- powtórzyłam głupio.
Uśmiechnął
się ponownie podczas prostowania, to był jego wielki uśmiech. Miał wszystkie
zęby, jeden był krzywy, ale wszystkie były czyste i białe, a reszta prosta.
Jego włosy były trochę cienkie, jasnobrązowe. Nie był wysoki, nie był też
niski. Chudy i prosty. I zaczynałam wierzyć, że to naprawdę miły facet, a nie
przerażający nocny recepcjonista w hotelu w Tu-i-Teraz.
„Znaki”
- kiwnął głową, po czym spojrzał w kierunku hotelu, zanim odwrócił się do mnie,
gdy poruszałam rękami w wodzie, by zabrać mnie z powrotem na bok, żebym mogła
przestać stąpać. Wyciągnęłam rękę i trzymałam się krawędzi, gdy szedł dalej -
„Powiedziała mi, że jak cię poznała, po prostu wiedziała.”
„Co
wiedziała?”
„Ma
się wydarzyć coś wielkiego.”
Mrugnęłam
i nie chodziło mi o to, żeby usunąć wodę z oczu.
„Coś
wielkiego?”
„Tak.”
„Dla
mnie?”
„Dla
ciebie, przez ciebie, z twojego powodu, cokolwiek. Ale cokolwiek to jest,
będzie duże i dobre.”
Nie
wiedziałam, co z tym zrobić, głównie dlatego, że było to trochę szalone.
„Ona
tak powiedziała?”
Skinął
głową i skrzyżował ręce na piersi, ponownie kołysząc się na piętach.
„Tak.
A nigdy się nie myli. Jesteśmy małżeństwem od dwudziestu pięciu lat, a ma takie
przeczucia i, powtarzam, nigdy się nie myli. Moja Betty ma zawsze rację.
Zawsze.”
Nie
wiedziałam, co na to odpowiedzieć, więc milczałam.
„Tak
czy siak!” - wykrzyknął głośno - „Najlepiej zostawić cię do pływania.
Potrzebujesz czegokolwiek, wiesz gdzie mnie znaleźć. Uderzam w kimono około
północy, ale wystarczy zadzwonić na dzwonek przed drzwiami wejściowymi, a to
mnie obudzi. Tak?”
Skinęłam
głową.
„Wszystko,
czego potrzebujesz, ładna pani, to mam na myśli” - powiedział i brzmiało to
tak, jakby miał to na myśli.
„Dobrze”
- odpowiedziałam.
„Cieszę
się, że jesteś z nami, Lauren.”
„Dzięki,
Ned.”
Uniósł
rękę by pomachać i powędrował z powrotem do recepcji-/-domu.
Spojrzałam
na Harleya i wsłuchałem się w ciszę Carnal.
Potem
wymusiłem jeszcze dziesięć basenów (z trzema okresami odpoczynku), wyszłam z
basenu, wytarłam się ręcznikiem, złapałam swoje rzeczy i pobiegłam do swojego
pokoju.
Wow. Czemu ja oczekiwałam jakiegoś współ bohatera z poprzedniej książki? 🤔🤔🤔 Zapowiada się cudo. Dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńJa również 😮 myślałam że to kontynuacja a to nowe miasto i nowi główni bohaterzy😊 ale może pojawia się jakieś fajne easter eggi 😀
UsuńJa też tak myślałam, że to będzie coś na zasadzie rock chick, że mimo nowych bohaterów to znamy otoczenie, ale chyba taka opcja mi się bardziej podoba. Trzyma w gotowości i niecierpliwości :)
UsuńChyba sporo osób miało takie myśli, bo to przecież książki z jednej serii. Trochę szkoda, bo tamtych bohaterów bardzo polubiłam, ale miło będzie poznać nowe postaci.
UsuńTo dodatkowa książka serii Mężczyzna Marzeń :) Czekam teraz na akcję spotkania lasek :) czuję że będzie się działo :)
UsuńO kurczaku dojrzała pani 😍 ale to dobrze warto czytać książki z różnych perspektyw😊 zapowiada się mega ciekawie a bikerzy zawsze na plus !❤ Dziękuję 💙
OdpowiedzUsuńW sumie super, że Pani jest dojrzała jest szansa że relacja będzie na zupełnie innym poziome :)
UsuńO matko boska, dziękuję :) już nie mogę doczekać się następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńdziękuję,znam już początek bo ktoś kiedyś zaczął i nie skończył tłumaczyć,ale i tak fajnie jest sobie przypomnieć te historię,3 lata czekam na dokończenie,cieszę się że dzielisz się z nami swoją pracą
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje. Zapowiada się nostalgiczna, ciepła opowieść. Podoba mi się główna bohaterka.
OdpowiedzUsuńDziekuje za pierwszy rozdział :) Książka wydaje się że będzie fajna i ciekawa.
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuń