Rozdział
4
Pływanie
w nocy
„Później!”
– zawołała Wendy, wychylając się z okna swojej niebieskiej hondy CR-V.
„Później!”
- odkrzyknęłam, a następnie włożyłam klucz do zamka mojego pokoju hotelowego, otworzyłam
drzwi, weszłam, usłyszałam zamykające się za mną drzwi i upadłam twarzą na
łóżko.
Właśnie
byłam na siłowni McLeod’s, należącej do chłopaka Wendy, Tylera, który był
dwumetrowym blondynem z bicepsami tak wielkimi, że nie mogłam jednego objąć
dłonią (a na zaproszenie Wendy i uśmiechniętą zgodę Tylera, ja próbowałam).
Tyler trzy razy w tygodniu brał udział w sesjach, podczas których piętnastu
szalonych karnalitów pojawiało się o siódmej rano na torturach.
W
sobotę Wendy namówiła mnie na spróbowanie sesji i powiedziałam jej, że
prawdopodobnie nie powinnam, chyba że będę miała dzień wolny. Na szczęście
(według sposobu myślenia Wendy) jedna z sesji treningowych odbywała się we
wtorek.
Dzisiaj.
Mój dzień wolny.
Podczas
sesji myślałam, że zwymiotuję. Później podczas sesji myślałam, że umrę. Nie
zrobiłam ani jednego, a przeżyłam i trzymałam się stojąc i oddychając przez
cały czas, gdy Wendy zabrała mnie do mieszkania jej i Tylera, aby zrobić mi
koktajl proteinowy, który składał się z organicznego greckiego jogurtu, banana,
łyżki masła orzechowego, miodu, odrobiny mleka, garści kostek lodu i łyżki
odżywki białkowej. Koktajl proteinowy był pyszny i to była najlepsza część
mojego poranka.
Ale
w tym momencie, leżąc twarzą w dół na łóżku, byłam prawie pewna, że umrę.
Niezależnie
od tego był to mój ósmy dzień w Carnal i, pomimo tortur sesji treningowej
wiedziałam, że podjęłam właściwą decyzję.
*****
Po
moim pierwszym dniu pracy z Tate’m w Bubba’s, Jim-Billy zabrał mnie na kolację
do baru, gdzie spędził godzinę zabawiając mnie. Od tak dawna nie śmiałam się mocno
i tak mocno, że zapomniałam, jak dobrze czuć ból, kiedy brzuch bolał głęboko od
samego śmiechu. Oczy Jima-Billy’ego często błądziły w kierunku mojej klatki
piersiowej, ale mogłam to wybaczyć, ponieważ przez resztę czasu był cholernie
zabawny i zdecydowanie słodki.
Po
tym, jak odprowadził mnie do hotelu, weszłam i zobaczyłam, że mój pokój
przeszedł mini-transformację. Na ścianie przy drzwiach stała komoda z sześcioma
szufladami, a moje ubrania, które leżały złożone i ułożone na wbudowanej
komodzie, zniknęły i odkryłam, że zostały przeniesione do nowej komody. Na
stojącej komodzie stał wazon ze świeżymi kwiatami. Na zabudowie stał czajnik
elektryczny, dwa wielkie kubki do kawy z kolorowymi zawijasami, obok pasująca
cukiernica, a obok śmietanka ze słojem rozpuszczalnej kawy i dwie łyżeczki.
Były też dwie ściereczki w jaskrawe paski w kolorach pasujących do filiżanek i
napełnionej cukiernicy. Obok akcesoriów do kubków na zabudowie stała mini
lodówka, a kiedy zajrzałam do środka, zobaczyłam dzbanek mleka, butelkę taniego
szampana i karteczkę z napisem:
Witaj w domu,
Betty i Ned.
PS: Komodę mieliśmy już i nie
korzystaliśmy z niej.
Czytając
to, cofnęłam się, ściskając kartkę w dłoni, aż moje kolana dotknęły łóżka.
Usiadłam
i wybuchnęłam płaczem.
*****
Następnego
dnia wstałam wcześnie, przygotowałam się na dzień i poszłam na kawę z Betty.
Zanim do niej dotarłam, zjadła już śniadanie i otworzyła, więc usiadłam z nią w
recepcji, popijając i rozmawiając. Potem poszłam do swojego samochodu i zawiozłam
go do mechaników na drugim końcu miasta i bardzo szybko dowiedziałam się, o
czym Tate mówił dzień wcześniej. Carnal było zdecydowanie małym miasteczkiem i z
tego powodu trudno było go unikać. Dowiedziałam się tego, ponieważ Tate stał na
ogromnym dziedzińcu mechaników przy swoim Harleyu i rozmawiając z mężczyzną,
który był prawie tak wysoki jak on, ale starszy i bardziej łagodny, z długimi
siwymi włosami związanymi w kucyk i z piwnym brzuchem. Siwowłosy mężczyzna miał
na sobie dżinsy, czarną koszulkę i czarną skórzaną kamizelkę z kilkoma
naszywkami. Tate miał na sobie dżinsy, buty i kolejną obcisłą koszulkę z
długimi rękawami, tym razem nie Henleya i granatową.
Zignorowałam
Tate’a, zaparkowałam, wysiadłam i zaczęłam iść do drzwi z napisem „Biuro”. Już
dawno miałam surowy osobisty dekret, że nigdy nie pozwalałam sobie źle
wyglądać. Oczywiście, kiedy zaprzeczałam, że moje małżeństwo się rozpada i
ignorowałam oznaki, zaczęłam przybierać na wadze, ale nigdy nie rezygnowałam z
czesania i nakładania przynajmniej lekkiego makijażu i porządnego stroju przed
wyjściem gdziekolwiek, nawet gdyby to był szybki postój w sklepie spożywczym.
Potem usłyszałam rozmowę dwóch przyjaciółek, skonfrontowałam Brada z tym, co usłyszałam,
przyznał się do Hayley i tego, że chce rozwodu, i spędziłam dwa miesiące jedząc
wszystko, co jadalne, i włócząc się po mieście jak żałosna dupa, którą myślał
Tate, że jestem.
Pewnego
ranka stwierdziłam, że skończyło mi się ciasto kawowe, a ponieważ był to poranek
i zwykle zjadałam to na śniadanie, wsiadłam do samochodu w spodniach od piżamy
i bluzie, i poszłam do sklepu spożywczego. Miałam misję na ciasto kawowe, ale w
chwili, gdy weszłam do sklepu, zobaczyłam Brada, ubranego w garnitur i gotowego
do wyjścia do biura, i Hayley, szczupłą i idealną, ubraną w modną, dopasowaną
do figury sukienkę i buty na obcasie, całe te migające, stonowane nogi i
ramiona oraz jej zgrabny tyłek. Stali i czekali na napoje w sieciowej budce z
kawą z przodu sklepu. Wyglądali razem idealnie i uśmiechali się do siebie z
jakiegoś powodu, wyraźnie w ich własnej małej bańce szczęśliwego świata.
A
ja byłam w piżamie, nie myłam włosów od trzech dni i wiedziałam, że zamierzam
iść do pracy bez czesania, robienia makijażu i prasowania ubrań. Nie kupiłam ciasta
kawowego. Pognałam do samochodu, poszłam do domu i wzięłam prysznic, ogoliłam
nogi po raz pierwszy od zawsze, uczesałam się, wyprasowałam ubrania i zaczęłam
działać w ciągu kilku sekund. Poprzysięgłam też, że nigdy więcej nie upadnę tak
nisko. Nie przez utratę mojego pięknego Brada z idealną Hayley, za nic.
Niestety,
nie przestałam jeść, ale przynajmniej to było coś.
Więc
tego dnia, w Carnal, u mechaników, mimo że to był mój wolny dzień, nadal nosiłam
dżinsową spódniczkę do kolan w stonowanym odcieniu czerwieni, który przypominał
trochę rdzę i dzianinową bluzkę w kolorze grzyba, która była jedną z niewielu części
garderoby, które kupiłam w niedawnych czasach (czyli ponad rok temu), którą
Brad skomentował, mówiąc mi, że dobrze w niej wyglądam (zanim zaprowadził mnie
do naszego łóżka i zdjął ją). Pasowała dobrze, nawet trochę ciasno, miała szew
pod piersiami, niby-biustonosz, który działał cuda w walce z grawitacją,
głęboki dekolt i była bez rękawów. Rozchyliłam włosy na bok, zaplątałam je w
miękkie francuskie warkocze po obu stronach i zabezpieczyłam z tyłu dużą,
owalną szylkretową spinką. Założyłam srebrne kolczyki ze średnimi kółkami,
które miały rząd czerwonych koralików zwisających z dołu i szeroką, elastyczną
bransoletkę, która była również wysadzana koralikami w różnych odcieniach
czerwieni i brązu. Założyłam też brązowe sandały, które miały krótką, ale
śliczną szpilkę, o której myślałam, że robiła cuda dla moich łydek, krzyżujące
się cienkie paski na palcach i pasujący pasek wokół kostki.
Pod
jednym względem miałam szczęście, bo, być może mam dodatkowy ciężar, ale moje
nogi i łydki były niewrażliwe. Nawet lekko ciężkie, były tak dobrze uformowane,
że zawsze wyglądały dobrze – to dostałam od rodziny ze strony mojej mamy,
błogosławiąc ją. Ruszyłam w kierunku biura i nie dotarłam, gdy trzech mężczyzn
wyszło z jednej z dwóch dużych, podwójnych zatok, w których było kilka
samochodów i motocykli, przy których pracowano. Zatrzymałam się, poczekałam i
dwóch z trzech mężczyzn spojrzało na przód, krótko przystrzyżony czarnowłosy
mężczyzna, który miał grubą kozią bródkę z odcieniem szarości i solidne ciało
(świetne ramiona z mnóstwem ciekawie wyglądających tatuaży). Wyglądał na kilka
centymetrów wyższego ode mnie nawet w moich mini-szpilkach. Miał na sobie biały
t-shirt, wyblakłe dżinsy i buty motocyklowe, a wszystko (oprócz butów, ale co ja
wiedziałam, były czarne, mogły być) było poplamione czarnymi smugami tłuszczu.
„Hej”
- powiedział, gdy był kilka kroków dalej, trzymał w rękach szmatkę, która była
również biała z czarnymi smugami i powiększał plamy, gdy owijał ją wokół palców
- „Czy mogę pomóc?”
Ruszyłam
w jego stronę i spotkałam go w połowie z uśmiechem.
„Cześć,
to mój samochód” - obróciłam się i wskazałam na mojego czarnego lexusa, widząc
po drugiej stronie dziedzińca, że zarówno Tate, jak i mężczyzna, z którym
rozmawiał, patrzą na mnie. Dlatego zwróciłam się z powrotem do czarnowłosego
mężczyzny - „Potrzebuje trochę pracy”.
„Co
jest nie tak?” - zapytał
„Nic,
po prostu byłam w drodze przez jakiś czas. Potrzebuję wymiany oleju, może
tuningu, opony są zdarte i fajnie byłoby zrobić to szczegółowo. Zrobisz to?”
Uśmiechnął
się do mnie i zauważyłam, że ma ładne białe zęby, które wydawały się bielsze na
tle jego koziej bródki i opalonej twarzy.
„Tak”
– odpowiedział, a ja odwzajemniłam uśmiech.
„Świetnie,
jak długo to zajmie?”
„Jesteśmy
obłożeni” – powiedział, zerkając przez ramię na bałagan pojazdów w zatokach, a
potem z powrotem na mnie - „Warsztat jest zamknięty w niedzielę. Prawdopodobnie
będzie gotowe późno w poniedziałek.”
Przygryzłam
wargę, ponieważ potrzebowałam samochodu, żeby pojechać tego wieczoru do domu
Sunny i Shamblesa.
Zobaczył,
że przygryzam wargę i zapytał - „Potrzebujesz zastępczy?”
„Macie?”
„Nie”
- odpowiedział i nie mogłam się powstrzymać, zamrugałam.
„Więc,
umm…”
Przerwał
moje mamrotanie - „Ale znajdę specjalnie dla siebie.”
Znowu
zamrugałam, zaskoczona.
„Naprawdę?”
Znowu
się uśmiechnął - „Tak.”
„Dobrze,
byłoby miło. Ja, hmmm… zapłacę dodatkowo, jeśli chcesz.”
„Niekoniecznie”
- powiedział - „Jak opróżnisz zbiornik, po prostu go napełnij, zanim go
zwrócisz. Będzie dobrze?”
Uśmiechnęłam
się do niego - „Tak, to świetnie. Bardzo miło z twojej strony.”
„Nie
miło” - odpowiedział.
„Przepraszam?”
„Nie
jestem miły” - powtórzył.
Przechyliłam
głowę na bok - „Wydajesz mi się miły.”
„Byłoby
miło, gdybym robił to tylko po to, by to zrobić. Nie robię tego tylko po to.
Robię to, żebyś była mi coś winna.”
Znowu
zamrugałam i wyprostowałam głowę.
„Przepraszam?”
- zapytałam.
„Lubię
pomysł, że będziesz mi winna.”
„Och”
- wyszeptałam, bo naprawdę nie wiedziałam, co jeszcze powiedzieć na tę dziwną i
niejasno przerażającą (ale też nieco ekscytującą) uwagę.
Wyciągnął
dużą, silną, atrakcyjną dłoń z czarnymi tłustymi plamami na paznokciach -
„Jestem Wood”.
Ujęłam
jego dłoń, a jego palce zacisnęły się wokół moich, nie potrząsając nią, po
prostu trzymając ją mocno i twardo, i nie puszczając.
„Jestem
Lauren” – powiedziałam cicho, bo mnie trochę przerażał.
„Ładne
imię…” – mruknął, jego czarne oczy nie opuszczały moich – „…pasuje do ciebie.”
„Dzięki.”
- nadal mówiłam cicho.
„Jesteś
nowa w mieście?” - zapytał, nie puszczając mojej ręki.
„Tak”
– odpowiedziałam, zastanawiając się, czy powinnam, ale nie powstrzymując się
ani nie wyciągając ręki.
„Skąd
jesteś?” - zapytał.
„Um…
w pewnym sensie Phoenix. Dorastałam jednak w Indianie.”
„Co
robisz w Carnal?”
Wzruszyłam
ramionami, mimo że wciąż trzymał mnie za rękę i mówiłam dalej, chociaż nie
wiedziałam, czy powinnam - „W pewnej chwili okazało się, że wędrowałam, zawędrowałam
tutaj, spodobało mi się i zostałam”.
Odrzucił
głowę do tyłu i roześmiał się, jednocześnie delikatnie szarpiąc moją dłoń, więc
musiałam zrobić pół kroku w jego stronę.
Kiedy
przestał się śmiać, zanurzył podbródek i znów spojrzał mi w oczy.
„Zawędrowałam
do Carnal, spodobało mi się i zostałam. Jesteś szalona?”
„Nie”
- odpowiedziałam.
„Myślisz,
że nie, po prostu nie wiesz”
„Um…
czy możesz puścić moją rękę?” - wyszeptałam.
„Nie”
– odszepnął i poczułam, że moje serce przyspiesza.
„Asie”
– usłyszałam, jak woła Tate i przekręciłam głowę, by zobaczyć, jak podchodzi do
nas, jego długie nogi pożerają odległość, siwowłosy mężczyzna, którym walczył,
by nadążyć.
„Tate,
hej” – powiedziałam do niego, ciągnąc rękę i, na szczęście, Wood odpuścił.
„Asie?”
– zapytał Wood, a ja odwróciłam się do niego.
„Um…
przezwisko jakie nadał mi Tate” – powiedziałam, a twarz Wooda stała się trochę
przerażająca.
„Przezwisko
Tate’a?” – zapytał, gdy Tate zatrzymał się nieco blisko mojego boku.
„Ona
jest moja” – oznajmił Tate, moje ciało drgnęło lekko na jego słowa dziwnie
określające własność i szybko przekręciłam głowę, by na niego spojrzeć.
„Twoja?”
– zapytał Wood, a teraz jego głos był trochę przerażający.
„Pracuję
dla niego” – wyjaśniłam i patrzyłam, jak twarz i ciało Wooda się rozluźniają.
„Ach”
– wymamrotał, skrzyżował ręce na piersi i wykrzywił usta.
„Masz
problemy z samochodem?” – spytał Tate, ignorując Wooda.
„Potrzebuje
wymiany oleju i detali” - odpowiedział za mnie Wood, nie ignorując Tate’a, po
czym spojrzał na siwowłosego mężczyznę - „Daję jej mustanga jako zastępczy”
Krzaczaste
brwi siwowłosego mężczyzny powędrowały prosto do jego linii włosów i poczułam,
jak Tate napina się u mojego boku.
„Dajesz
jej mustanga jako zastępczy za wymianę oleju?” – spytał siwowłosy mężczyzna,
wyraźnie zaskoczony.
„Tak”
– odpowiedział od niechcenia Wood.
„Och”
– mruknął siwowłosy mężczyzna.
„Um…
mogę głównie chodzić…” – poinformowałam ich. – „…ale dziś wieczorem muszę być u
Shamblesa i Sunny, więc potrzebuję samochodu tylko na dzisiejszy wieczór.”
„Podwiozę
cię na moim motorze” – zaproponował Tate i znów się przekręciłam głowę i znowu
to było szybkie, a zrobiłam to tylko po to, żeby móc na niego patrzeć.
Potem
powiedziałam - „To nie jest konieczne”.
„Kiedy
musisz tam być?” – spytał Tate.
Zanim
zdążyłam odmówić, przemówił Wood – „Dostanie mustanga”.
Oczy
Tate’a przesunęły się na Wooda i odpowiedział - „Zawiozę ją”.
„Już
zawarliśmy umowę” – odparł Wood.
„Zawiozę
ją” – powtórzył Tate.
„Um…”
– wymamrotałam, wzrok Tate’a przeszył mnie i na widok jego oczu zacisnęłam
usta.
„Jedziesz
na moim motorze” – warknął.
„Ona
jest w mustangu” – odwarknął Wood, a Tate spojrzał na niego i mogłabym
przysiąc, że z jakiegoś powodu, gdyby ktoś się poruszył, to by ich wyzwolił, a
oni podskoczyliby i rozerwali sobie nawzajem gardła.
„Płatek
Kwiatu!” - usłyszałam, kiedy już szykowałam się na chaos, ale odwróciłam się i
zobaczyłam Shamblesa, jego długie włosy rozwiewały się za nim, niebieskie,
okrągłe okulary miał na nosie, niósł talerz z serwetką i czymś, co wyglądało
jak kawałki chleba i biegł w naszym kierunku.
„Hej,
Shambles” - zawołałam.
Zatrzymał
się w poślizgu przy naszym zgrupowaniu i uśmiechnął się do mnie, nieświadomy
dziwacznego napięcia, które podstępnie wiło się w powietrzu.
„Nie
przyszłaś dzisiaj na kawę” - oskarżył dobrodusznie Shambles.
„To
mój następny przystanek” - powiedziałam mu.
„Superowo!”
- krzyknął.
„Czy
to twój chleb bananowy?” - wskazałam głową na talerz.
„Tak!”
- krzyknął - „Włóczyłem się po chodniku przez cały ranek, rozdając go. Na
przykład pięć osób ugryzło, a potem
poszło prosto do sklepu, żeby kupić sobie kawałek. Jesteś geniuszem!” - Shambles odpowiedział kolejnym krzykiem.
„Świetnie”
- uśmiechnęłam się do niego, po czym wzięłam oddech, odwróciłam się do chłopców
i oświadczyłam - „Ten chleb bananowy jest najlepszy, jaki kiedykolwiek jedliście
i możecie go kupić na tej ulicy.”
Widziałam,
że wszyscy mężczyźni gapili się na Shamblesa, jakby nie wiedzieli, co o nim
myśleć, ale to, co wymyślali, nie podobało im się aż tak bardzo. Potem Shambles
rozejrzał się po dziedzińcu i spojrzał na mnie.
„Masz
kłopoty z samochodem?” - zapytał.
„Nie”
– odpowiedziałam szybko, zanim ktokolwiek mógł cokolwiek powiedzieć - „Wystarczy
wymienić olej i tak dalej. Chociaż mój samochód będzie tu przez jakiś czas.”
„W
porządku, to spoko, Sunny i ja wpadniemy do hotelu i odbierzemy cię, zanim
wrócimy do domu. Przyjdziesz wcześniej, to możesz mi pomóc rozgnieść
ciecierzycę na hummus.”
Dzięki
Bogu za Shamblesa, nieoczekiwane, ale mile widziane rozwiązanie problemów.
„Świetnie”
- powiedziałam mu.
„Niesamowite!”
- zawołał - „Będziemy u ciebie około piątej.”
„Więc
do zobaczenia” - powiedziałam, a on spojrzał na chłopaków i przystawił im
talerz.
„Chleb?”
- zapytał.
„Pasuję”
– warknął Tate, wpatrując się w Shamblesa.
„Nie”
– warknął Wood, również wpatrując się w Shamblesa.
„Wezmę
kawałek” – powiedział siwowłosy mężczyzna, po czym wziął kawałek, włożył do ust
i przeżuł, podczas gdy Shambles patrzył.
„I?”
- zapytał Shambles.
Siwowłosy
mężczyzna spojrzał na mnie i stwierdził - „Masz rację, kochanie, to gówno jest
świetne.”
„Tak
jest!” - krzyknął Shambles.
„Powinieneś
skosztować jego kawy” - powiedziałam do siwowłosego mężczyzny - „…niebo”.
„Mogę
to zrobić” - wymamrotał, gdy Tate i Wood pozostali twardo milczący.
„Mówiąc
o tym, Płatek Kwiatu, nie podałaś swojego wyboru.” – wtrącił Shambles.
„Och,
racja, tak” – mruknęłam, po czym odwróciłam się do Wooda i wyciągnęłam klucze –
„Wrócę w poniedziałek?”
„Potrzebuję
twojego numeru” - odparł Wood, biorąc moje klucze, a Tate znów się spiął u
mojego boku.
„Mój
numer?” – spytałam, zmuszając oczy, by nie odrywały się od Wooda.
„Tak,
mała, potrzebuję to, jeśli znajdziemy coś, o czym musisz wiedzieć” -
odpowiedział Wood, nie był spięty, a jego głos stał się łagodny i nazywał mnie mała
tym łagodnym głosem, musiałam przyznać, że podobało mi się.
„Nie
mam numeru” - powiedziałam mu - „Jestem w hotelu”
„Asie”
– Tate odgryzł się cicho, a ja spojrzałam na niego i zobaczyłam, że z jakiegoś
powodu potrząsa głową.
„Nie
masz komórki?” – spytał Wood, a ja spojrzałam na niego.
„Cóż,
mam, po prostu nie jest naładowany i ma numer Phoenix. Nie ładowałam go od
czterech miesięcy.”
Wszyscy
mężczyźni wpatrywali się we mnie, łącznie z Shambles’em, ale to Tate przemówił.
„Mała,
co ty, do cholery, myślisz?”
Spojrzałam
na niego i zobaczyłam, że tak jak za każdym razem, gdy byłam w pobliżu Tate’a,
zrobiłam coś, co go wkurzyło.
„Przepraszam?”
- zapytałam.
„Jezu,
szczerze wobec Boga, jesteś szalona?” – spytał Tate.
„Dlaczego?”
– warknęłam, bo, jak zawsze, kiedy byłam w pobliżu Tate’a, robił coś, co mnie wkurzyło.
„Kobieta
samotnie bez pieprzonego telefonu?” - Tate ciągnął dalej.
„Tak
więc?”
Tate
odwrócił się do mnie i podszedł bliżej - „Więc?”
„Więc?”
- powtórzyłam.
Spojrzał
na moją głowę i mruknął - „Boże Wszechmogący”
Potem
jego oczy wróciły do moich - „Pragniesz śmierci?”
Położyłam
rękę na biodrze i zapytałam kwaśno - „Kapitanie, powiedz mi, jak to, że nie mam
telefonu komórkowego przekłada się na to, że pragnę śmierci?”
„To
nie jest bezpieczne” – odpowiedział.
„Stoję
tutaj i oddycham, prawda?” - odpaliłam.
„Jak
tak postępujesz, Asie, daję ci miesiąc” - odpowiedział.
„Potrafię
o siebie zadbać” – warknęłam.
„Nie
jesteś już na przedmieściach, mała” - poinformował mnie.
„Nie,
nie jestem” - odparłam i pochyliłam się do niego - „A co!”
Twarz
Tate’a zmieniła się w kamień.
Wydawałoby
się, biorąc pod uwagę, że nadal mówiłam bez względu na kamienny wyraz twarzy
Tate’a wskazujący, że mogę pragnąć
śmierci.
„Jezu,
Kapitanie, to miasto pełne motocyklistów, a nie maruderów wikingów!”
Wtedy
patrzyłam, jak twarz Tate’a zmienia się w granit.
„Uh...
Płatek Kwiatu..” - Shambles przysunął się bliżej i wziął mnie za rękę - „…może
powinniśmy wziąć ci kawę.”
Nie
odrywałam wzroku od wściekłych oczu Tate’a, kiedy mówiłam do Shamblesa - „To
brzmi świetnie.”
Shambles
szarpnął mnie za rękę i ja dalej wpatrywałam się w Tate’a, a on nadal patrzył
na mnie gniewnie, gdy odeszłam dwa kroki dalej.
Potem
spojrzałam na Wooda i powiedziałam - „Dzięki, Wood. Miło było cię poznać.”
Wood
patrzył na Tate’a, ale kiedy do niego przemówiłam, jego oczy spoczęły na moich,
uśmiechnął się powoli i wymamrotał - „Tak, Lauren”.
„Pa”
- powiedziałam do siwowłosego faceta, któremu nie przedstawiono.
„Później,
kochanie” - odpowiedział.
Potem
odwróciłam się i wyszłam z Shambles’em z dziedzińca i skręciłam z nim na
chodnik.
Dopiero
później przyszło mi do głowy, że Shambles i ja trzymaliśmy się za ręce przez
całą drogę do jego sklepu.
*****
Sunny
i Shambles jeździli starą furgonetką VW i mieszkali w drewnianej chacie
napędzanej dwoma wiatrakami. Na każdym kawałku ziemi otaczającym ich chatę
posadzone były świeżo posadzone kwiaty lub warzywa i mieli altanę dla młodych
winogron. Powiedzieli mi, że włączali podgrzewacz ciepłej wody na pół godziny,
zanim potrzebowali ciepłej wody, i wyłączali go, gdy kończyli. Jedliśmy na
podłodze, ponieważ większość ich mebli składała się z dużych poduszek lub puf.
Byli
też niezmiernie mili, niezwykle hojni, a Shambles miał prezenty w kuchni – i to
nie tylko złożone z wypieków.
Kiedy
opowiedziałam im o mojej podróży do Carnal, oboje przytaknęli, jakby w
całkowitym zrozumieniu.
Potem
Sunny powiedziała – „Rozumiemy to, Płatku.
Tak właśnie czuliśmy się oboje w chwili, gdy wjechaliśmy do miasta.”
„To
nie było nic” - ciągnął Shambles - „To było po prostu to uczucie, to silne
uczucie, oboje je mieliśmy i po prostu krzyczało, tutaj!”
„Więc
zostaliśmy tutaj” - dokończyła Sunny ze słodkim uśmiechem, pochyliła się,
wzięła mnie za rękę i ścisnęła.
Odwieźli
mnie do domu i pełna ich dobrego jedzenia i domowego wina, które przywieźli z
Austin w Teksasie, gdzie mieszkali, zasnęłam.
Ale
jak zwykle obudziłam się w środku nocy, ale nie dlatego, że usłyszałam, jak
Tate mówił, że jestem gruba i stara. Słyszał jego głęboki głos mówiący: „Ona jest moja”.
Rzucając
się, obracając i nie mogąc zasnąć, wstałam, włączyłam laptopa i wysłałam
rodzicom i siostrze kolejnego e-maila, mówiąc im, że pomyślałam, że znalazłam
swój nowy dom, i opowiedziałam im trochę o Nedzie i Betty, Jim-Billym, i Sunny,
i Shambles’ie.
Wciąż
nie śpiąc po wysłaniu e-maila, wstałam i wyjrzałam przez okno na parking. Stały
tam dwa harleye, SUV i stare kombi. Było po trzeciej nad ranem, ale pomyślałam,
że większość ludzi nie śpi tak lekko jak ja, a pływanie nie jest głośne, żeby
mnie mogli słyszeć. Przebrałam się w kostium i poszłam na basen, wsunęłam się
cicho i zrobiłam swoje okrążenia. Poprawiałam kondycję głównie dlatego, że
zmuszałam się do nie robienia przerw, tylko po to, żeby płynąć wolniej i iść
dalej. Przepłynęłam pięćdziesiąt okrążeń, mając tylko dwie przerwy na
odpoczynek, a potem wyciągnęłam się z basenu. Kiedy to zrobiłam, usłyszałam Harleya
trochę blisko, ale nie było to niezwykłe w Carnal, więc nawet nie spojrzałam.
Po prostu wytarłam się ręcznikiem, włożyłam spodnie dresowe, owinęłam
ręcznikiem włosy, złapałam klapki i bluzę i pobiegłam do swojego pokoju.
Po
prysznicu od razu zasnęłam.
*****
Sobotnia
zmiana z Wendy była rewelacją.
Jej
energia nie pochodziła z wysysania jej z atmosfery. Zamiast tego było jej tak
dużo, że wypełniała powietrze i ruszyła Daltona (naszego barmana tego dnia) i
mnie razem z nią.
Nasza
trójka świetnie się bawiła. Stwierdziłam, że Dalton ma poczucie humoru i nie
miał nic przeciwko opuszczaniu baru, aby pomóc nam zbierać puste. Wendy była
przezabawna i nie miała nic przeciwko wykrzykiwaniu przez bar jakichkolwiek
myśli, które przychodziły jej do głowy i robiła to często (stąd pomysł, żebym
dołączyła do niej na sesji treningowej, z którego wynikały nasze krzyki tam i z
powrotem, a w końcu mnie przekonała do tego). Zwykle jednak były to po prostu
szalone pomysły, które rozśmieszały Daltona, mnie i wszystkich klientów (nie
żeby robienie sesji treningowej nie było szalonym pomysłem, po prostu wtedy o
tym nie wiedziałam). Nie miała też problemu z wyśmiewania się z Toni i Jonelle,
a nawet parodiowała je obie, co trwało co najmniej dziesięć minut, co znowu
sprowadzało Daltona, mnie i wszystkich klientów do turlania się ze śmiechu.
Krystal pojawiła się o czwartej trzydzieści, wyglądając jak zwykle na złą, że Ziemia
wciąż się kręci, ale Wendy nie zmieniła swojego zachowania ani trochę, a
wspaniała atmosfera trwała, niezależnie od tego, że Krystal była chmurą gradową.
Jonelle
pojawiła się kwadrans po siódmej, a Wendy zgodziła się zostać, dopóki Tonia nie
wkroczy, więc z wdzięcznością wystartowałam. Soboty bardzo różniły się od
zwykłych dni, w tym w barze było pięć razy więcej osób. Padałam z nóg i, jak
tylko mogłam, chciałam wrócić do domu.
Wracałam
ze sklepu spożywczego, gdzie kupiłam trochę delikatesowego mięsa, chleb,
dietetyczny pop i owoce, kiedy zobaczyłam, jak Tate wjeżdża swoim Harleyem przed
Bubba’s.
Jego
głowa odwróciła się w moją stronę, gdy wjeżdżał, więc pochyliłam się i uważnie
przyglądałam się swoim stopom, gdy szłam. Na szczęście był już w budynku, kiedy
przechodziłam obok Bubba’s (zerknęłam).
Poszłam
do hotelu, zrobiłam sobie kanapkę, zjadłam jabłko, a potem zaniosłam szampana
do recepcji, gdzie siedział Ned.
„Betty
wciąż nie śpi?” - zapytałam, kiedy weszłam, trzymając szampana i zobaczyłam,
jak jego szeroki uśmiech rozjaśnia jego twarz.
„Pójdę
po nią” – powiedział.
„I
kieliszki!” - zawołałam za nim, gdy odszedł.
„Kieliszki!”
- odkrzyknął.
Potem
Betty, Ned i ja usiedliśmy w recepcji, popijając szampana i grając w Harry
Potter Clue. Oboje byli wielkimi fanami Harry’ego Pottera, oboje czytali
książki i oglądali filmy tak wiele razy, że stracili rachubę (ich słowa), a
ponieważ sama byłam fanką, gra Clue była fantastyczna.
Betty
w końcu musiała uderzyć w kimono, więc pogadałam przez chwilę z Nedem,
powiedziałam dobranoc z uśmiechem, a potem wróciłam do swojego pokoju.
*****
Obudziłam
się w środku nocy, a ponieważ pływanie działało tak dobrze poprzedniej nocy,
zrobiłam to ponownie i wysiliłam się mocniej, robiąc pięćdziesiąt okrążeń tylko
z jednym odpoczynkiem. Myślałam o tym, jak bardzo jestem zadowolona z mojego
wysiłku, kiedy wytarłam się ręcznikiem i poszłam do swojego pokoju. Dlatego nie
zauważyłam milczącego mężczyzny obserwującego mnie na swoim cichym Harleyu,
który stał zaparkowany w bocznej uliczce przed hotelem i nie mogłam wiedzieć,
że robił to przez piętnaście minut.
*****
Praca
z Tonią w niedzielę była o wiele mniej zabawna niż praca z Wendy. Krystal była za
barem, a Tonia spóźniła się półtorej godziny. Kiedy się pokazała, Krystal zaskoczyła
mnie, nie mówiąc ani słowa, tylko posyłając jej spojrzenie, które powinno
wypalić dwie precyzyjne laserowe dziury w jej głowie. Tonia całkowicie to
zignorowała i wkrótce zauważyłam, że była dobra w ignorowaniu wielu rzeczy, w
tym mnie, nie mówiła nawet „buu” do swoich klientów, chyba że byli przystojni.
Z
tymi przystojnymi spędzała dużo czasu, ale nie przynosiła im drinków. Nie,
stojąc przy ich stolikach, odrzucając włosy lub pochylając się, ściskając
piersi i wymachując tyłkiem w tę i z powrotem (widziałam, jak Wendy parodiuje
to dzień wcześniej i teraz, kiedy to widziałam, na żywo i osobiście, pomyślałam,
że podszywanie się Wendy było trafne i jeszcze bardziej zabawne).
Na
szczęście Tonia ignorująca swoich klientów zadziałała na moją korzyść, ponieważ
cała reszta w końcu miała tego dość i przeniosła się do mojej sekcji, a
ponieważ nie byłam gównianą kelnerką, byłam bardzo zajęta, ale dostałam też
świetne napiwki.
Wendy
pokazała się dziesięć do siódmej i zostałabym dopóki Jonelle pokazałaby się,
ale kiedy Tonia i ja byliśmy obie przy barze, a Tonia powiedziała - „Ja się
tylko rozliczę” - Krystal odpowiedziała - „Tak, rozliczysz się za półtorej
godziny, czyli czas, który jesteś mi winna.”
Potem
Krystal przeszyła ją spojrzeniem, usta Toni zacisnęły się, a Krystal dokończyła
- „Dupa z powrotem na podłogę, a kiedy tam będziesz, zrób mi przysługę i
sprzedaj trochę pieprzonego alkoholu”.
Wendy
wróciła, kiedy to się działo, spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami i
chwyciła swój fartuch.
Po
mojej zmianie postanowiłam zostać, aby udzielić Wendy moralnego wsparcia i
wypić piwo z Jimem-Billy, który, jak się okazało, pojawiał się w weekendy
znacznie później.
„Lubię
ciche dni” - powiedział mi, gdy piliśmy piwo.
„Teraz
nie jest cicho” - powiedziałam mu i tak nie było. Bar był zapchany.
Jim-Billy
uśmiechnął się do mnie - „Tak samo jak szalone noce” - wziął łyk, przełknął i
skończył - „równowaga”.
„Racja”
- odwzajemniłam uśmiech.
Tate
pojawił się o ósmej trzydzieści i pomyślałam, że to była dla mnie wskazówka,
żeby iść, chociaż nie chciałam, żeby myślał, że wychodzę z jego powodu, więc posiedziałam
wystarczająco długo, żeby tak nie było. Trwało to całe dwadzieścia pięć minut, kiedy
unikałam nawet patrzenia na niego.
Potem
położyłam banknot na barze, pocałowałam policzek Jima-Billy’ego, pożegnałam się
z Wendy i Krystal, i wyszłam.
*****
W
poniedziałek byłam na dzień i miałam być przez cały tydzień, ale Krystal
powiedziała mi, że w następny tydzień przejdę na wieczory. Po przybyciu do
Bubba’s z moją kawą La-La Land w jednej ręce i babeczką marchewkowo-cynamonową
w drugiej, zobaczyłam, że Tate też jest w pracy.
Jego
oczy zwróciły się na mnie w chwili, gdy weszłam przez drzwi.
Zanim
zdążył coś powiedzieć, zapytałam - „Chcesz, żebym uzupełniła zapasy?”
Patrzyłam,
jak zaciska szczękę, kiedy szłam do baru, popijając kawę.
Kiedy
dotarłam do baru, Tate zapytał - „Mówisz czasem cześć?”
„Cześć”
– odpowiedziałam - „Teraz chcesz, żebym uzupełniła zapasy?”
Kilka
razy potrząsnął głową, nie spuszczając ze mnie wzroku i powiedział - „Tak, Asie,
uzupełnij zapasy”.
Rzucił
mi klucze, a ja poczekałam, aż wyjdę do korytarza, by wymamrotać - „Nie nazywaj
mnie Asem”.
*****
Biorąc
pod uwagę, że dziesięciu motocyklistów nie przyjechało tego dnia, trudniej było
mi unikać Tate’a, ponieważ nie miałam wiele do zrobienia. Dlatego unikałam go w
porze lunchu, biegnąc do delikatesów i kupując jemu, Jim-Billy’emu i sobie
kanapkę, a w drodze powrotnej wstępując do La-La Land po wielkie owsiane
ciasteczko cynamonowe, nawet Tate’a.
„Jestem
w nastroju cynamonowym!” - Shambles wrzasnął, kiedy zapytałam go o jego
cynamonowy temat.
Kanapki
były dobre, ciasteczka orgazmiczne i nawet Tate tak powiedział (chociaż nie
użył słowa „orgazmiczny”, użył słowa „gówno”, w zdaniu „Te ciasteczka są…”).
Po
jedzeniu wzięłam środek do czyszczenia w sprayu i wytarłam wszystkie stoły i
krzesła. Kiedy skończyłam, odważyłam się pójść za bar z Tate’m i wyczyścić
wszystkie szklane półki, na których stały butelki, i lustro za nim, odkładając
butelki i odkładając je z powrotem, kiedy skończyłam. Część była dla mnie za
wysoko, więc przesunęłam butelki, potem wspięłam się na tylny blat i na
kolanach sięgałam dalej.
Kiedy
sięgałam do środka i wycierałam, usłyszałam, jak Tate pyta - „Chcesz, żebym
został zamknięty?”
„Nie”
- odpowiedziałam półkom.
„Więc
może nie naruszaj zasad BHP, skoro bar jest otwarty?”
„Czuję
się doskonale” - powiedziałam półkom, po czym wydałam cichy okrzyk. Zrobiłam
to, ponieważ dwie ręce owinęły się wokół moich bioder i nagle znalazłam swoje
ciało w ruchu przez dwie sekundy, zanim znalazłam się na nogach przed Tate’m.
„Jak
chcesz udawać, że nie istnieję, Asie, rób to bez łamania karku. Tak?” -
zapytał, ale nie czekał, aż odpowiem. Odwrócił się i zaczął przenosić butelki z
powrotem na wysokie półki (coś, co, biorąc pod uwagę jego wzrost, nie stanowiło
dla niego problemu).
Jim-Billy
zachichotał. Spojrzałam na niego.
Jim-Billy
głośno i wyraźnie przełknął chichot, ale nie przestał się uśmiechać.
Drzwi
się otworzyły i weszła Nadine.
„Hej
Nadine” – krzyknęłam tak entuzjastycznie, że jej ciało wstrząsnęło zdziwieniem
na moje wylewne powitanie.
Jim-Billy
wybuchnął śmiechem.
Nadine
podeszła do baru - „Hej, cześć, Lauren.”
Jim-Billy
odwrócił się do niej i oznajmił - „Sam i Diane[1] mają
tutaj sprzeczkę.”
Na
twarzy Nadine pojawiło się zrozumienie i uśmiechnęła się.
„Nie
jestem Diane” – warknęłam na Jima-Billy'ego, a potem szturchnęłam kciukiem w Tate’a
– „A on nie jest Samem.”
„Mam
więcej włosów” – mruknął Tate i to było zabawne, ale nie śmiałam się, mimo że
zarówno Nadine, jak i Jim-Billy to zrobili.
Nie
miałam już rzeczy do zrobienia, żeby uniknąć Tate’a, ponieważ Nadine siedziała
na stołku barowym, a Tate skończył ustawiać butelki i wyciągnął dla niej
butelkę Bud Light jak zwykle. Kiedy zdjął kapsel, rzucił przed nią podkładkę i
położył ją tam, przesunął się, by pochylić się obok mnie tam, gdzie opierałam
się o tylny blat. Nie mogłam się ruszyć, ponieważ zostałam wybita z mojej
taktyki unikania, więc musiałam udawać, że istnienie Tate mnie nie denerwuje.
Wszyscy
milczeli.
Wreszcie
Tate przemówił. Do mnie.
„Masz
już komórkę?” - zapytał.
„Nie”
- odpowiedziałam.
„Kupisz
jutro w wolny dzień? - zapytał.
„Nie”
- odpowiedziałam.
„Mm”
- mruknął.
To
była tajemnicza odpowiedź i nie podobał mi się tajemniczy Tate, więc zapytałam
- „Co?”
„Nic,
mała”
Zwróciłam
się do niego - „Proszę, czy możesz
przestać nazywać mnie mała?”
„Nie”
- odpowiedział.
Przewróciłam
oczami i podniosłam do niego dłoń, dłonią do góry - „Mogę dostać twoje klucze?”
„Dlaczego?”
„Zamierzam
zrobić inwentaryzację na zapleczu.”
Jego
brwi uniosły się, nawet gdy mrugnął - „Co zrobisz?”
„Podsumowanie.
Policzę, co macie i zobaczę, czy zgadza się z tym, co jest na arkuszu
magazynowym.”
„Bubba
i Krystal to robią” - powiedział mi Tate.
„Cóż,
oszczędzę im kłopotów” - odpowiedziałam mu.
„Dlaczego?”
- zapytał.
Wyciągnęłam
rękę do baru - „Nikogo tu nie ma. Nie mam nic do roboty.”
„Więc
weź sobie napój i zrób sobie przerwę” - zasugerował Tate.
„Nie
mogę być nie zajęta” – odpowiedziałam.
„Dlaczego
nie?” - zapytał.
„Pracuję,
płacisz mi. Nie mogę pić sody i gadać. To nie tak. Muszę coś robić.”
„Może
powinieneś nakłonić ją, żeby zrobiła kurs dla Toni i Jonelle” – wtrąciła
Nadine, a Tate odwrócił głowę w jej stronę, by się do niej uśmiechnąć.
Byliśmy
często koło siebie, ale nawet kiedy nie byliśmy, nie byłam pewna, czy
kiedykolwiek widziałam, jak się uśmiecha.
Wyglądał
dobrze uśmiechając się.
Wyprostowałam
plecy i ponownie podniosłam rękę.
„Kapitanie,
czy możesz po prostu dać klucze?” - zapytałam, brzmiąc na równie zirytowaną jak
byłam.
Spojrzał
na mnie, wciąż się uśmiechając, starałam się zignorować, jak dobre to było
skierowane w moim kierunku, a on pogrzebał w przedniej kieszeni dżinsów, sięgnął
klucze i wrzucił je do mojej ręki.
„Nie
krępuj się” - powiedział.
„Dzięki”
- odparłam i pobiegłam do holu.
*****
Inwentaryzacja
zajęła trochę czasu, ponieważ była to duża praca i ciągle wychodziłam, aby
sprawdzić, czy jest więcej klientów. Około piątej trzydzieści zanotowałam,
gdzie się zatrzymałam i wyszłam, gdy wtaczał się tłum ludzi po pracy.
O
szóstej trzydzieści w tłumie po pracy pojawił się nagle Wood.
Kiedy
czekałam, aż Dalton, który zjawił się pół godziny wcześniej, wypełni moje
zamówienie, Wood wsunął się na stołek obok mnie. Spojrzałam na niego i
uśmiechnąłem się.
„Cześć”
- powiedziałam.
„Hej
Lauren” - odwzajemnił uśmiech - „Samochód skończony”.
„Znalazłeś
coś, o czym muszę wiedzieć?” - zapytałam.
Potrząsnął
głową - „Wszystko dobrze.”
Tak
by było. Brad miał obsesję na punkcie dbania o nasze samochody, chociaż myślałam,
że to szaleństwo, biorąc pod uwagę, że pozbywał się ich w celu zdobycia
lepszego modelu co dwa lata. Zgodnie z rygorystycznym harmonogramem kazał
sprawdzać olej, zmieniać opony, dostrajać silnik i regularnie wykonywać
szczegółowe detale w naszych samochodach. Nie przegląd, szczegółowo. Wydawał na
to fortunę. Wariactwo.
„Chcesz
się napić, Wood?” - zapytał go Dalton.
„Tak”
- powiedział Wood unosząc podbródek - „Coors.”
„Dobra”
- odpowiedział Dalton i odwrócił się do lodówek.
„Kiedy
jesteś wolna?” - zapytał Wood.
„Przepraszam?”
- podnosiłam tacę, którą załadował Dalton, i koncentrowałam się na utrzymywaniu
jej w dłoni.
„Dzisiaj,
mała, kiedy masz wolne?” - powtórzył, a jego głos stał się łagodny i nazwał
mnie mała, więc moje oczy skierowały się na jego, gdy moje serce zaczęło bić
szybciej.
„Siódma,
w zależności od tego, kiedy pojawi się jedna z dziewczyn.”
„Przejażdżka
dziś wieczorem” - powiedział mi, po czym kontynuował - „Chcesz być z tyłu
mojego motoru?”
„Przepraszam?”
- powtórzyłam, dreszcz przeszedł mi przez brzuch na myśl o jeździe na motocyklu.
Nigdy tego nie robiłam, ale zawsze chciałam, zawsze. Pomyślałam, że ten dreszcz
jest nieco bardziej ekscytujący, ponieważ Wood będzie tym, który będzie przede
mną na tym motorze.
„Więc
dobrze, zabiorę cię do twojego samochodu, pojadę za tobą do hotelu, a ty i ja
możemy pojechać.”
„Muszę
dostać kolację” - powiedziałam do niego, a on się uśmiechnął.
„Więc
ty i ja pojedziemy i zjemy kolację” - poprawił się.
„Chciałabym…”
- zaczęłam akceptować, ale nagle pojawił się Tate i miał Coors Wooda.
„Musisz
zostać dzisiaj na noc” - powiedział Tate, umieszczając Coors przed Woodem i nie
patrząc na niego, ponieważ patrzył na mnie.
„Co?”
– zapytałam Tate’a.
„Miejsce
jest pełne, mała, musisz zostać, aż pokażą się Wendy i Tonia” – odpowiedział
Tate, a ja rozejrzałam się po barze, widząc, że ma rację. Było jeszcze bardziej
zapakowane niż zwykle w przypadku pijących po pracy.
Mimo
to z nadzieją zasugerowałam - „Wendy poradzi sobie z tym tłumem z wami dwoma za
barem”.
„Wkrótce
wychodzę, mam coś do załatwienia” – odpowiedział Tate.
„Ale
…”
Przerwał
mi – „Musisz zostać.”
„Um…”
– zaczęłam, ale on odszedł.
Odwróciłam
się do Wooda i zobaczyłam, że patrzy na Tate’a i nie wyglądał na zbyt
szczęśliwego.
„Przepraszam
Wood, muszę zostać” – powiedziałam cicho i odwrócił do mnie głowę, ale nadal
nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.
„Tak”
– odpowiedział.
„Tonia
może się spóźnić. W niedzielę spóźniła się półtorej godziny. Nie wiem…”
Przestałam
mówić, ponieważ patrzyłam na łagodną twarz Wooda i wyglądała tak dobrze, że
musiałam skoncentrować się na utrzymaniu mojej tacy w górze i nie omdleniu.
„Innym
razem, mała” – powiedział cicho Wood.
„Okej”
– wyszeptałam i nie ruszyłam się.
Kiedy
przez chwilę się nie ruszałam, Wood uśmiechnął się do mnie i pochylił głowę na
moją tacę - „Może zechcesz podać swoje drinki, Lauren”.
„O!”
-krzyknęłam - „Dobrze. Przyjdę jutro po samochód.”
Skinął
głową.
„Później”
- powiedział, gdy się odwróciłam.
„Później,
Wood” - zawołałam przez ramię.
*****
Tonia
spóźniła się czterdzieści pięć minut i zanim się pokazała, Wooda już nie było.
Przyszła
ubrana w podkoszulek odcięty tuż pod piersiami i mini spódniczkę, która prawie
nie istniała, wisiała na jej biodrach w taki sposób, że wyglądała, jakby
dzielnie próbowała nie oddać ducha, ale miała odpaść. Miała też na sobie
niebotyczne szpilki z krzyżującymi się paskami, które krzyżowały się i
krzyżowały aż do łydek. Kiedy weszła, odetchnęłam z ulgą, ponieważ byłam strasznie
długo i mógł to być luźny dzień, ale była gorączkowa noc.
„Hej,
Tate” – odetchnęła, jej oczy były przymknięte, gdy dotarła do baru tuż obok
mnie, nawet nie patrząc w moim kierunku.
„Spóźniłaś
się czterdzieści pięć minut” – odparł Tate.
„Tak
ja …”
„I
jesteś ubrana jak dziwka” – kontynuował Tate, a ja wciągnęłam oddech i
spojrzałam na Daltona, który był blisko, ale wycofywał się.
„Co?”
- spytała Tonia.
„Spóźniłaś
się czterdzieści pięć minut, ubrałaś się jak dziwka, a kiedy zaczynasz pracę,
gówno sprzedajesz. Powiedz mi, Tonia, dlaczego ci płacę?”
„Um…”
- przerzuciła włosy, ponieważ zawsze przerzucała włosy, ale tym razem zauważyłam,
że było to również po to, aby ukryć fakt, że była zdenerwowana - „…żebym podawała
drinki”.
„Twoja
zmiana zaczęła się prawie godzinę temu. Podałaś jakieś drinki w ciągu tej
godziny?”
„Nie
było mnie tutaj, Tate, miałam sytu…” – zaczęła Tonia.
„Kobieto,
zawsze masz sytuację i mam to w dupie” – przerwał jej Tate - „Wypchnij swój
tyłek z powrotem przez te drzwi. Skończyliśmy."
Wendy
wsunęła się obok mnie i została, ale nie mogłam oderwać wzroku od sceny przede
mną.
„Zwalniasz
mnie?” – wyszeptała Tonia, jej oczy zrobiły się duże, a ciało napięło się.
„Tak”
– odparł Tate.
„Ale
Krystal…”
„Bubba
wrócił, nigdy cię nie lubił, Krystal nigdy cię nie lubiła i ja na pewno nigdy
cię nie lubiłem. Zawsze się spóźniasz, a kiedy tu jesteś, zachowujesz się jak w
klubie dla singli. Nie potrzebuję tego gówna. Idź.”
„Ale
…”
Tate
pochylił się i uciął - „Suko, idź”.
Przez
chwilę wpatrywała się w niego zamarznięta jak jeleń w świetle reflektorów, po
czym odwróciła się i pospiesznie wyszła za drzwi. Oczy Tate’a przeskoczyły na
mnie, a ja przygotowałam się.
„Wyjeżdżasz.
Cholernie znowu opóźnię moje gówno i zostanę.”
„Nic
mi nie będzie, pomogę Wendy” – zaproponowałam.
Pochylił
się i spojrzał poza swoją zwykłą złością, tak daleko poza nią, że musiałam
zmusić moje ciało, by pozostało tam, gdzie było, zamiast cofnąć się o krok.
„Mała”
- zaczął.
Podniosłam
ręce - „Dobrze, Kapitanie, wychodzę.”
Wyciągnął
do mnie rękę - „Daj mi swój fartuch, rozliczę cię”.
„Mogę
to dostać w środę” - zaoferowałam, a jego oczy znów trafiły w moje, a moje ręce
natychmiast powędrowały za plecy, by pociągnąć za sznurki fartucha - „Pozwolę
ci mnie rozliczyć.”
„Dobre
myślenie” - mruknął.
Dałam
mu mój fartuch, przesunął się na tył baru, a ja odwróciłam się do Wendy, która
spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami, ale te oczy tańczyły i przygryzała
wargi.
„Nie
śmiej się, to nie było śmieszne” - wyszeptałam.
„Siostrzyco,
nie pracowałaś wystarczająco z Tonią” - odszepnęła - „Zaufaj mi, to było prze…za…baw..ne”.
„Zdecydowanie”
– mruknął Dalton, a Wendy wyrwał się śmiech, Tate odwrócił się do nas, Wendy
pobiegła, a Dalton przeszedł wzdłuż baru.
Czekałam,
a kiedy Tate wręczył mi moje napiwki, nawet ich nie policzyłam, tylko
wymamrotałam - „Dzięki, do zobaczenia później”, wrzuciłam moje napiwki do
torebki i wyniosłam się stamtąd.
*****
Tej
nocy miałam kolejną kąpiel w świetle księżyca, co w tym momencie, leżąc twarzą
w dół na łóżku, zdałam sobie sprawę, było to naprawdę głupim pomysłem. Powinnam
była oszczędzać energię, a może włamać się do włoskiej restauracji, przygotować
sobie bałagan spaghetti i nażreć się. Wywlekłam się z łóżka, wzięłam prysznic,
zrobiłam najmniejsze przygotowania toaletowe, na jakie sobie pozwoliłam
(wysuszone włosy, puder do twarzy, pomalowanie różem i tuszem do rzęs),
założyłam białe szorty (które dziwnie zwisały na mnie) i top na ramiączkach
spaghetti, wykonany z przewiewnego materiału, który był przypadkowym wzorem
przytłumionych pasteli, miał cienką falbankę na gorsecie, a kolejna maleńka
falbana zdobiła brzeg. Wsunęłam się w klapki, złapałam okulary przeciwsłoneczne
(ponieważ było nie tylko ciepło, było super słonecznie, jak wydawało się, że
tylko Kolorado może być), zrobiłam sobie wielką kawę w jednym z wielkich kubków
Betty i powlekłam się na leżaki przy basenie.
Pomachałam
do Betty, kiedy przeszłam, ona odmachała, dotarłam do najbliższego leżaka i
upadłam na niego.
Wypiłam
dwa łyki kawy, wpatrując się w migoczącą wodę w basenie, postawiłam kubek na
chłodnym tarasie i natychmiast odpadłam.
*****
„Asie”
- usłyszałam.
Myślałam,
że to dziwne. Kiedy spałam, słyszałam wiele rzeczy, które powiedział mi Tate
(choć ostatnio nie był to pierwszy komentarz o tym, że jestem stara i gruba,
tylko to, co powiedział od tamtej pory, o tym, że Brad wyrzucił dobre, że Tate
da mi słodkie sny, że nazywał mnie swoją i tym podobne). Ale nigdy nie słyszałam,
żeby nazywał mnie Asem.
„Mała”
- usłyszałam.
Znowu
się pojawiło. Dziwne.
Przesunęłam
się nieznacznie, wyginając lekko plecy, a następnie ponownie zasnęłam.
„Laurie,
mała, obudź się.” - usłyszałam, jak Tate mówi łagodnie, gdy poczułam, jak palce
zaciskają się wokół moich i ściskają - „Spalisz się tutaj”.
Otworzyłam
oczy i zobaczyłam Tate’a pochylającego się nade mną i moje ciało szarpnęło się.
„Cholera
jasna” - wydyszałam - „co się…” - przestałam mówić, rozejrzałam się i
zobaczyłam, że leżę na leżaku przy basenie Betty i Neda - „Cholera…” - szepnęłam
- „…zasnęłam.”
„Tak”
- powiedział Tate i moje oczy powędrowały do niego, aby zobaczyć, że się
porusza, i patrzyłam w szoku, jak wsunął biodro w bok leżaka, odsuwając moje
biodra na bok, aby pomieścić swoje - „Masz nałożony krem z filtrem przeciwsłonecznym?”
- zapytał.
Gapiłam
się na jego biodro przyciśnięte do mojego, więc nie podążałam za nim.
„Przepraszam?”
„Krem
z filtrem, mała, jesteś tu bliżej słońca, nie ma chmur, więc jak nie masz kremu
z filtrem, będziesz spalona.”
Moje
oczy powędrowały do jego twarzy - „Nie mam kremu z filtrem”.
„W
takim razie się spalisz. Chodźmy do twojego pokoju.”
Zamarłam.
„Mój
pokój?”
Wstał
i wyciągnął do mnie rękę - „W górę, Asie.”
„Co?”
Nie
powtórzył się. Pochylił się, chwycił mnie za rękę i wyciągnął z leżaka. Potem
znów się pochylił i złapał mój prawie pełen kubek kawy. Potem, wciąż trzymając
rękę w mojej, pociągnął mnie przez parking. Nadal trochę spałam, więc nie
protestowałam, ale spojrzałam w stronę recepcji i zobaczyłam, że Betty nas
obserwuje. Kiedy moje oczy, zakryte okularami przeciwsłonecznymi złapały jej,
zaczęła entuzjastycznie machać i nie byłam pewna, ale wyglądało na to, że
podskakiwała w górę i w dół na swoim krześle. Tate zatrzymał mnie przed pokojem
trzynastym, zabierając mnie prosto do moich drzwi, których lokalizacji nie mógł
poznać, na co też byłam zbyt senny, by to zauważyć.
„Masz
klucz?” - zapytał, kiedy właśnie tam stałam z nim.
Wyciągnęłam
go z kieszeni, zabrał mi go, otworzył drzwi, ręką manewrował mną przed sobą i
wepchnął mnie do środka i wszedł za mną.
Potem
opuścił moją rękę, drzwi się zamknęły i podszedł prosto do zasłon, rozrzucając
je szeroko i jasne światło słoneczne wdarło się do pokoju. Wsunęłam okulary
przeciwsłoneczne na czoło, zabierając włosy z nimi, aż znalazły się nad czołem,
ale pomyślałam, że lepiej, gdy uderzyło mnie to całe słońce.
Odwrócił
się do mnie, rzucił klucz na łóżko i oświadczył - „W Quick Way prawdopodobnie mają
aloes”.
Zamrugałam.
„Płoniesz”
- wyjaśnił, podchodząc wokół mnie, a potem za mną do łazienki, mówiąc -
„Będziesz potrzebowała aloesu”. Potem zawołał z łazienki - „Quick Way jest po
drugiej stronie ulicy”.
„Wiem,
gdzie to jest” – odkrzyknęłam, podchodząc do siebie i zastanawiając się, jak
pozwoliłam Tate’owi być w moim pokoju.
Usłyszałam
kran, a potem wyszedł i poszedł prosto do czajnika. Podniósł go, obrócił, żeby
sprawdzić, czy jest w nim woda, włożył go z powrotem do podstawy i przekręcił
włącznik.
„Potrzebujesz
kawy” - oznajmił, kiedy odstawił kubek i wyprostował się.
„Co
ty tutaj robisz?” - zapytałam.
„Racja”
- powiedział i przeszedł cztery kroki do mnie, trzymając rękę na tylnej
kieszeni. Kiedy przybył, wyjął rękę, drugą chwycił moją, podniósł ją dłonią do
góry, a potem włożył mi do ręki drogo wyglądający telefon komórkowy – „Komórka”
– powiedział niepotrzebnie, jego jedna ręka wciąż trzymała moją, a druga
wróciła do kieszeni. Odwrócił się ponownie, by położyć kopertę na telefonie w
mojej dłoni. - „Twoje dane, twój numer. Jest naładowany. Mam ładowarkę i
pudełko w mojej torbie na Harleyu. Widziałem, jak się smażyłaś i zostawiłem to,
żeby cię obudzić.”
Nadal
wpatrywałam się w komórkę.
Potem
spojrzałam na niego - „Kupiłeś mi telefon komórkowy?”
„Spałaś
na słońcu, mała, zamiast pójść do sklepu po telefon. Więc kupiłem ci telefon.”
„Dlaczego?”
- zapytałam.
„Potrzebujesz
telefonu” - odpowiedział.
„Ale
…”
„Brak
telefonu nie jest bezpieczny”
„Ja…”
„I
ja się o to nie będę kłócił.”
Wtedy
zdałam sobie sprawę, że jego palce wciąż trzymają moją dłoń w górze, więc
odsunęłam swoją rękę z jego i zrobiłam krok w tył.
„Oddam
ci pieniądze” – powiedziałam.
„Już
to zrobiłaś, zrobiłaś większość inwentaryzacji. To nie jest twoja praca. Więc to
twoja premia.”
„Ale
…”
Przerwał
mi i nie zrobił tego zły, zrobił to brzmiąc na trochę sfrustrowanego, ale też
trochę zmęczonego - „Lauren, poważnie, zamknij się, dobrze?”
Patrzyłam
na niego. Pracował na dwie zmiany i zeszłej nocy było tłoczno. Miał długi
dzień, pracując w pracy, której nie powinien wykonywać. Zwolnił kogoś i,
chociaż naprawdę był palantem, ze względu na sposób, w jaki zareagowali Wendy i
Dalton i sposób, w jaki ja postrzegałam Tonię, wiedziałam, że prawdopodobnie tak
by się w końcu stało. Ktoś musiał to zrobić i chyba nie było to przyjemne.
Teraz byliśmy o jedną kelnerkę mniej, a oni nadal pracowali po tym, jak mnie
zatrudnili, ponieważ w rzeczywistości, zanim mnie złapali, były dwie kelnerki mniej.
Jak zawsze utknął.
„Miałeś
wczoraj długi dzień” - wypaliłam.
Jego
brwi złączyły się - „Powtórz?”
„Nic”
- mruknęłam - „Chcesz kawę?” - zapytałam, a jego oczy skupiły się na mnie tak
intensywnie, że mogłabym przysiąc, że patrzył na mnie, jakby nie wiedział, kim
jestem.
Potem
powiedział - „Nie, Asie, muszę iść do Bubba’s i upewnić się, że jej pieprzony imiennik
ma swój tyłek za barem.”
„Więc
Bubba wrócił?”
„Tak,
chociaż nie jest dużo lepszy od Toni, przynajmniej zajęcie miejsca nie kosztuje
nas pieniędzy.”
„Och”
- powiedziałam cicho, a potem podskoczyłam, kiedy rozległo się pukanie do
drzwi.
„Spodziewasz
się towarzystwa?” – spytał Tate, a ja spojrzałam na drzwi, a potem na niego.
„To
pewnie Betty” - mruknęłam, odwracając się do drzwi i zobaczyłam, jak jej głowa
wychyla się przez okno, żeby zajrzeć do środka, a potem zniknęła, więc się
uśmiechnęłam - „Betty” - potwierdziłem, a potem zobaczyłam umundurowanego
policjanta, który podchodzi do okna i zagląda do środka, a uśmiech zamarł mi na
twarzy - „Co to…?”
Ale
Tate się ruszył. Był po drugiej stronie pokoju i otworzył drzwi, zanim zdążyłam
mrugnąć.
„Frank”
- przywitał się Tate, otwierając szeroko drzwi i oficer wszedł, podobnie jak
Betty.
„Szukałem
cię, zobaczyłem twój motor” - powiedział policjant do Tate’a, po czym jego
spojrzenie padło na mnie.
„Mam
nadzieję, że nie masz nic przeciwko, Laurie, ale powiedział, że potrzebuje Tate’a”
- wtrąciła Betty.
„Co
się dzieje?” - spytał Tate, nie odrywając wzroku od oficera.
„Tonia
Payne została wczoraj zgwałcona” - oznajmił oficer.
Sapnęłam,
rzuciłam rzeczy z mojej ręki na łóżko i podbiegłam do boku Tate’a w tym samym
czasie, gdy wyszeptałam - „O mój Boże”.
Oficer
spojrzał na mnie i stwierdził - „Masz rację”.
„Co
się do cholery stało?” - Tate warknął, a ja z opóźnieniem zauważyłam, że
trzymał się idealnie nieruchomo, a jego twarz była twarda jak skała, ale
emanowała z niego zabójcza energia. To było tak silne, tak silne, że szybko
wypełniało pokój i gdyby Betty nie stała w drzwiach przytrzymując je i wypuszczając
część energii Tate’a, myślałam, że to by nas wszystkich dusiło.
„Źle,
człowieku, a kiedy to mówię, mam na myśli złe”
- powiedział Frank do Tate’a – „Jest poraniona w szpitalu. Zrobił jej to nożem.”
Betty
krzyknęła, a ja bez zastanowienia wyrzuciłam rękę w górę i chwyciłam biceps
Tate’a i oparłam się na nim, bo myślałam, że, jeśli tego nie zrobię, mogę
zemdleć. Tate poruszył się, więc moja ręka została uwolniona, ale nie upadłam
na podłogę, ponieważ przesunął się tak, że jego ramię obejmowało moją talię i
przyciągnął mnie głęboko do swojego boku.
„Jezu
Chryste, Frank, masz publiczność” - wymamrotał Tate. Frank spojrzał na Betty i
na mnie i wymamrotał - „Cholera. Racja. Przepraszam.”
„Jasne,
przepraszasz” - powtórzył Tate w rozwścieczonym klapnięciu - „Nie możesz tego
powiedzieć o trzeciej nad ranem, kiedy te kobiety nie będą mogły spać, ponieważ
to gówno, którym właśnie się podzieliłeś, będzie wbijało się im w mózg”.
„Przepraszam”
- wymamrotał ponownie Frank.
„Powiedz,
że masz tego faceta” – zażądał Tate.
„Dlaczego
myślisz, że tu jestem?” - zapytał Frank.
„Bo
cholernie nie masz tego faceta” – warknął Tate.
„Potrzebujemy
cię, Tate” - stwierdził Frank, a w jego słowach była cienka, ale desperacka nić
błagania.
Ale
byłam zaskoczona. Dlaczego mieliby potrzebować Tate’a? Spojrzałam na niego i
zobaczyłam, jak mięsień podskakuje w jego szczęce.
Potem
uciął - „Na zewnątrz”.
Betty
odsunęła się od drzwi, a Frank wyszedł z nich, ale Tate ścisnął mnie w talii,
zanim zwinął mnie w swój przód. Moje biodra i brzuch stykał się z jego przodem
i wszystko!
Patrząc
na mnie, rozkazał - „Zamknij te drzwi, zrób kawę i, kurwa, nie słuchaj. Wrócę.”
Potem
puścił mnie i poszedł za Frankiem.
„O
Boże” – powiedziała Betty i spojrzałam na nią.
„Tonia”
– wyszeptałam, a moje oczy wypełniły się łzami.
To
znaczy, nie znałam jej zbyt dobrze i nie lubiłam jej, ale być zgwałconą nożem?
Betty
skinęła głową, złapała mnie za rękę i poprowadziła do łóżka. Tam położyła ręce
na moich ramionach i przycisnęła.
„Zrobię
kawę” – szepnęła, gdy usiadłam, a potem odwróciła się do czajnika.
Betty
milczała, kiedy robiła kawę, a ja się pozbierałam. Potem przyniosła dwa kubki
do łóżka, usiadła obok mnie i podała mi mój.
Wtedy
zapytałam - „Dlaczego gliniarze przyjechali po Tate’a?”
„Cóż,
kiedyś był jednym z nich” – odpowiedziała, a ja wpatrywałam się w nią.
„Naprawdę?”
„Taaa…
i to dobrym.”
„Dlaczego
teraz nie jest?” - zapytałam.
„Neeta”
- odpowiedziała.
„Przepraszam?”
„Neeta”
- zobaczyła moją twarz i poklepała mnie po kolanie - „To była długa historia i
żałosny bałagan. Powiem ci później. Ale teraz nie czas z Tate’m na zewnątrz. W
porządku?”
Chciałam
wiedzieć, ale miała rację, więc powiedziałam - „Dobrze”.
„W
każdym razie dobrze, że do niego przyszli” - powiedziała - „Tate go znajdzie.”
„Ale
jak gliniarze mogą poprosić go o pomoc, jeśli jest barmanem?” – zapytałam, a
ona się uśmiechnęła.
„On
nie jest barmanem, kochanie, jest łowcą nagród.”
„Co?”
- oddychałam.
„Dobrym,
jak słyszałam. Kiedy Bubba nie bawi się dziwnie, a Krystal ma pełen personel,
Tate jest wzywany w całym kraju, by znaleźć zbiegów przed prawem.”
„Naprawdę?”
- wciąż mówiłam po prostu dysząc.
„Tak,
Laurie. Tatum Jackson nie jest typem mężczyzny, który spędza życie za barem.”
Moje
oczy przeniosły się na drzwi.
„Łał”
- szepnęłam.
„Wypij
kawę” – nalegała Betty, a ja spojrzałem na nią i po prostu siedziałam, więc
poprosiła - „Kawa, kochanie”.
„Dobrze”
– wyszeptałam i wypiłam kawę.
*****
Pięć
minut później rozległo się pukanie do drzwi.
Betty
pobiegła otworzyć, bo siedziałam na łóżku ze skrzyżowanymi nogami, popijając
kawę. Tate skinął głową Betty, kiedy wszedł, ale podszedł prosto do mnie,
zatrzymał się, rzucił ładowarkę do telefonu i lśniące pudełko na łóżko i
spojrzał na mnie.
„Nocne
pływanie się skończyło, Asie” - oznajmił twardym głosem.
Spojrzałam
na niego i wyszeptałam w szoku - „Przepraszam?”
Zgiął
się w pasie, oparł pięści na łóżku po obu stronach moich bioder, zbliżył do mnie
w twarz i byłam zbyt oszołomiona, by się poruszyć.
„Nigdy
więcej pływania, chyba że jest dzień i Ned lub Betty są w pobliżu” - rozkazał.
„Ale
jak ty…?”
„Wchodzisz
do swojego pokoju, zakładasz łańcuch i zostajesz w nim, rozumiesz?”
„Ale
…”
„Nie
otwierasz drzwi, chyba że wiesz na pewno, kto to jest i że są sami” – ciągnął
Tate.
„Ja…”
„Zaprogramowałem
swoje numery w twoim telefonie. Musisz gdzieś jechać, a jest noc, zadzwoń do
mnie, zjadę i siadasz z tyłu mojego motoru.”
Przełknęłam,
ale łzy wciąż wypełniały mi oczy.
„Źle
z nią” – wyszeptałam.
„Będzie
miała szczęście, jak przeżyje” – odszepnął.
„Tate”
– wyszeptałam, nazywając go po raz pierwszy po imieniu.
Patrzyłam
z pewną fascynacją, jak jego oczy się zamknęły i coś dziwnego pojawiło się w
jego rysach. To było dziwne, ponieważ wydawało się zarówno ciepłe, jak i
bolesne.
Otworzył
je i powiedział cicho - „Pozbyłem się jej zeszłej nocy”.
Moja
ręka przesunęła się, by owinąć palce wokół jego przedramienia – „To nie była
twoja wina.”
„Pozbyłem
się jej” – powtórzył.
„Tate,
nie rób tego” – wyszeptałam.
„Nie
byłem przy tym miły” – ciągnął.
„Nie…”
„Ostatnią
rzeczą, jaką usłyszała z moich ust, było to, że nazwałem ją suką”.
„Tate
…”
„Była
na zmianie…”
Zacisnęłam
palce i pochyliłam się bliżej - „Słonko, nie.”
Milczał
i przez chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
Potem
rozkazał - „Nigdy więcej nocnego pływania, mała.”
„Dobrze”
– odpowiedziałam miękko.
Odsunął
się i podszedł do drzwi, mówiąc do Betty - „Może potrzebować aloesu.”
„Racja,
Tate” - Betty odpowiedziała nikomu, ponieważ był za drzwiami.
Betty
odwróciła się do mnie i uśmiechnęła w taki sposób, że gdybym nie była
naładowana różnymi emocjami, pomyślałabym, zwłaszcza biorąc pod uwagę
okoliczności, że jest dziwnie, szczęśliwie pełna nadziei.
Ale
wszystko, co mogłam powiedzieć lub pomyśleć, to - „Skąd on wiedział o tym, że
pływam?”
„Dlaczego
był dobrym gliną, dlaczego jest dobrym łowcą nagród? Tate Jackson wie wszystko.”
– odpowiedziała Betty.
Nie
sądziłam, że to dobra wiadomość, nie dla mnie.
Miałam
tylko nadzieję, że to równie zła wiadomość dla człowieka, który skrzywdził
Tonię.
[1]
Bohaterowie Zdrówko (oryg. Cheers) – am. serialu komediowego,
realizowanego w latach 1982–1993. https://www.filmweb.pl/serial/Zdr%C3%B3wko-1982-94344
🥺 złe rzeczy... Ten facet jest dziwny. Naprawdę dziwny. Dziękuję za rozdział ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję...
OdpowiedzUsuńO Boże czyta się to zdecydowanie za szybko. Jest cudnie. Dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuje za rozdział. Na razie nie przepadam za Tate.
OdpowiedzUsuńNie ty jedna, raz ma babę, którą posuwa, dwa facet ma pysk jak wściekły pies, ciągle bzdury wypluwa. Trzy te jego ona jest moja... Kiedy ma inną...fuj
UsuńZgadzam się z Wami😉 ma za duże ego
UsuńMacie rację, ciekawe jak będzie się kajał przed Lauren. Ale też Lauren jest dojrzała i to też mi się podoba, jest jakby inny poziom kobiecości.
UsuńFajne to ❤️ bardzoooo ❤️
OdpowiedzUsuńO matko trudno się czyta takie rzeczy 😢😢 najgorsze że ktoś mógł przez to przejść jak Tonia😢😢 ten kto jej to zrobił jest obrzydliwym padalcem😡 Lauren jest naprawdę spoko ! Dziękuję ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję! Wie ktoś ile książka ma rozdziałów?
OdpowiedzUsuń28+epilog
Usuń