Rozdział
24
Trzymaj
się
„Trzy
butelki Budweisera, Słonko” - powiedziałam do Tate’a, patrząc na mój notes.
„Mała”
- zawołał Tate.
„Tak?”
- odpowiedziałam, wyciągając ołówek zza ucha.
„Asie”
- zawołał.
„Tak?”
- odpowiedziałam ponownie, skrobiąc w notesie.
„Mała,
spójrz na mnie” - powiedział łagodnie Tate, a ja spojrzałam na mojego gładko
ogolonego mężczyznę.
Pokłóciliśmy
się tego ranka głównie dlatego, że się ogolił. Być może moja reakcja była
odrobinę przesadzona, ale teraz nie miał wątpliwości, co czułam w związku z
jego brodą, biorąc pod uwagę, że zagroziłam mu zerowym dostępem do niektórych
części mojego ciała, chyba że odrośnie. Tate uznał to za zabawne, nie
irytujące, a ja wiedziałam o tym, ponieważ wybuchnął śmiechem i nadal to robił,
nawet po tym, jak wielokrotnie mu powtarzałam, że nie widzą w tym niczego
śmiesznego. Potem udowodnił mi, że nie będę w stanie spełnić mojej groźby
zerowego dostępu do pewnych części mojego ciała, a zrobił to, uzyskując dostęp
do tych bardzo konkretnych części.
Mimo
to byłam prawie pewna, że mój punkt widzenia został udowodniony, ale jeśli tak
nie było, też nie obchodziło mnie to zbytnio. Prawdę mówiąc, był gorący z brodą
lub bez. Po prostu podobała mi się broda.
„Co?”
- zapytałam, kiedy moje oczy spotkały jego.
„Chodź
tutaj” - rozkazał, a ja zauważyłam, że ma szeroko ramiona i opiera się w obie
pięści o bar. Widziałam go już takiego przedtem i ostatnim razem był zły.
„Um…”
- wymamrotałam - „Jestem tutaj.”
„Bliżej”
- zażądał.
Podeszłam
bliżej, kładąc rękę na barze.
„Bliżej”
- powtórzył.
„Tate,
co do…”
„Teraz,
mała.”
Westchnęłam
i oparłam się o niego, kładąc oba przedramiona na barze.
On
też się pochylił, położył obok mnie przedramię, zahaczył mnie za kark,
przyciągnął bliżej i pochylił głowę tuż przed tym, jak złożył na mnie długi,
mokry, bardzo gorący pocałunek. Jedną rękę owinęłam wokół jego przedramienia,
jedną wokół jego szyi, a obu używałam do podtrzymania mnie, kiedy jego usta
odsunęły się od moich.
„To
powinno wystarczyć” - mruknął, jego twarz wciąż była bardzo blisko.
„Co
wystarczyć?”
Nie
odpowiedział, zamiast tego stwierdził - „Muszę założyć ci pierdolony
pierścionek na palec, Asie”.
Przestałam
oddychać, a nogi mi się trzęsły.
„Co?”
- oddychałam.
„Ci
chłopcy, których obsługujesz, nie pochodzą z tych stron. Jak będą wgapiać się w
twoją dupę lub cycki, kiedy odchodzisz lub idziesz do nich jeszcze jeden
pieprzony raz, będziemy mieli problemy. Myślę, że właśnie powiedziałem, że
jesteś moja. Jak zrobią to jeszcze raz, będę wiedział, że chcą problemów, więc
im je dam.”
Nie
usłyszałam ani słowa, z tego, co powiedział. Wróciłam do jego wcześniejszej
wypowiedzi, dlatego powtórzyłam - „Co?”
„Lauren?”
- usłyszałam za sobą i znałam ten głos. Znałam i nie mogłam w to uwierzyć. To
było tak szokujące słyszeć to, że jednorazowy komentarz Tate’a, który nie był
dla mnie jednorazowy, wyleciał mi z głowy i całe moje ciało zamarło, gdy
patrzyłam w oczy Tate’a.
Spojrzał
w moje, zmarszczył brwi i nie puścił mojej szyi ani nie odsunął się, gdy jego
oczy przesunęły się nad moim ramieniem. Widziałam, jak poruszają się w dół, a
potem w górę, a potem uśmiechnął się szeroko, jakby coś było niesamowicie
zabawne, zanim wyszeptał - „Pieprz mnie” - i puścił mnie.
Odwróciłam
się jak sztywno i wpatrywałam się w moją nemezis z Horizon Summit, kobietę,
która udawała moją najlepszą przyjaciółkę, kiedy pieprzyła się z moim mężem,
przerażającą Hayley.
„Hayley?”
- szepnęłam i wpatrywałam się w nią.
Wyglądała
tak samo dobrze jak zawsze. To, na co nie wyglądała, w swoich designerskich
dżinsach, fantazyjnej designerskiej bluzce, butach za siedemset dolarów i
fryzurze za dwieście dolarów, to było miejsce w barze dla motocyklistów.
Ja
natomiast miałam na sobie koszulkę Harleya, którą Deke przywiózł mi ze Sturgis.
Była ciasno dopasowana, w kolorze bladego rumieńca i z super fajnym napisem
Harley Davidson w kolorze bordowym i srebrnym z przodu z parą szerokich
srebrno-bordowych skrzydeł z tyłu. Miałam też na sobie dżinsy (które były
designerskie) i srebrne sandały z paskami, które nie kosztowały siedmiuset
dolarów, nawet blisko, ale były gorące. Moje włosy były rozpuszczone, właśnie
kazałam je poprawić Dominicowi (w tym samym czasie delikatnie wypchnęłam Sunny
z domu do salonu, żeby Dom też mógł użyć swojej magii na Sunny, tak zrobił, i
nawet ona lubiła wynik) i pozwoliłam im wyschnąć trochę dziko, ponieważ Tate
lubił to w ten sposób.
Hayley
wyglądała jak gospodyni domowa z wyższej klasy średniej z przedmieść, która
miała osobistego trenera i była umówiona na comiesięczne wizyty w salonie.
Ja
wyglądałam jak biker baby.
I
właśnie widziała, jak całuję pięknego twardziela Tatuma Jacksona. Wiedziałam to
po zdumionym, ale zazdrosnym wyrazie jej twarzy. Spojrzenie, które, jak
podejrzewałam, miałam, gdy pierwszy raz zobaczyłam go z Neetą.
Dlatego
się uśmiechnęłam.
„Hayley,
dziewczyno, co tu robisz?” - zapytałam głośno i przyjaźnie, nie czekając na
odpowiedź i zwróciłam się do Tate’a - „Słonko, to jest Hayley. Wiesz, ta kobieta,
która udawała moją przyjaciółkę, kiedy pieprzyła się z moim mężem, Bradem?”
Tate,
ponownie stojąc z szerokimi ramionami, pięściami do baru, próbował się nie
uśmiechnąć, ale zawiódł, gdy jego usta drgnęły, a potem wymamrotał szorstkim,
seksownym głosem - „Tak, mała, wiem, kim jest Hayley.”
Odwróciłam
się do Hayley i zobaczyłam, że wpatruje się w Tate’a z szeroko otwartymi,
zszokowanymi i otwarcie chciwymi oczami, rozchylonymi ustami, a twarz miała
bladą.
„Chodź,
jestem ci winna drinka” - oznajmiłam, podchodząc do niej i ciągnąc ją w stronę
baru, gdy zobaczyłam, że Jim-Billy, Nadine, Steg i Wings patrzą, wszyscy się
uśmiechają. Pomogłam Hayley usiąść na stołku, a potem odwróciłam się do Tate’a
- „Słonko, możesz zrobić Hayley martini?”
„Nie”
- odparł Tate.
„Och”
- powiedziałam, po czym zwróciłam się do Hayley - „Nie robimy tu udziwnionych
drinków. Czy wypijesz czystą wódkę?”
Zamrugała
na mnie, a potem na Tate’a, ale nie odpowiedziała.
„Może
zaczniemy od napoju dietetycznego” - zasugerowałam.
„Ja…
ty…” - z trudem powiedziała - „…dlaczego jesteś mi winna drinka?”
Odchyliłam
się do tyłu, skrzyżowałam ręce na piersi i uśmiechnęłam się.
„By
podziękować ci, bo uwolniłaś mnie od Brada.”
„Co?”
- wyszeptała.
„Uwolniłaś
mnie od Brada, żebym mogła wydostać się z tej piekielnej dziury życia i tego
szamba, jakim było Horizon Summit i znaleźć Carnal i Tate’a.” - Rozłożyłam
ramię i wskazałam na Tate’a, pochylając się do przodu i informując ją
konspiracyjnie - „To mój stary.”
„Twój
stary?” - zapytała.
„Slangowy
żargon motocyklistów, bo to mój hmmm... mężczyzna” - wyjaśniłam - „Jesteśmy
razem.”
Wróciła
wzrokiem do Tate’a i zauważyła - „On nie jest bardzo podobny do Brada”.
„Dzięki
kurwa” - mruknął Tate, a ja przełknęłam chichot.
Potem
zapytałam - „Tate, Słonko, czy mógłbyś dać Hayley napój, a ja podam te Budweisery”
- Spojrzałam na Hayley - „Mam kilka piw do podania. Zaraz wracam.”
Tate
zdjął kapsle z trzech Bud, pognałam podać je klientom, zapłacili, dali duży
napiwek, a potem pobiegłam z powrotem, żeby zobaczyć, że Tate podał Hayley napój
i opierał się biodrami o tył baru ze skrzyżowanymi rękami na piersi, obserwując
mnie. Widziałam też, że Jim-Billy, Nadine, Steg i Wings przesunęli się na
stołki bliżej Hayley, a ona niepewnie przyglądała się im i Tate’owi.
Usiadłam
na stołku obok niej i zapytałam - „Więc, co tu robisz?”
Spojrzała
na mnie - „Ja… hmmm…”
„Tak?”
- popchnęłam.
„Słyszałam,
że Brad jest tutaj” - odpowiedziała szybko - „Nie było go tutaj?”
Na
jej słowa Tate odsunął się od tyłu baru i zbliżył się, mówiąc z nieszczęśliwym
pomrukiem - „Pierdolisz mi do kurwy nędzy”.
Hayley
przełknęła ślinę, wpatrując się w Tate’a, potem spojrzała na Jima-Billy’ego,
Nadine, Stega i Wingsa, a potem jej głowa odwróciła się do mnie tak szybko, że
byłam pewna, że musiała skręcić kark.
„Mówią,
że jest w mieście. On chce cię z powrotem. Tak bardzo, że nie przyjmie mnie z powrotem” - powiedziała cicho,
jakby to było niezgłębione, jakby ktoś próbował ją przekonać, że niebo jest w
kolorze fuksji.
„Przyjąć
cię z powrotem?” - zapytałam.
„Nathan
mnie zostawił” - szepnęła.
„Masz
na myśli, że wrócił do żony” - zasugerowałam, a ona ponownie przełknęła ślinę,
co uznałam za potwierdzenie.
„Asie”
- zawołał Tate i spojrzałam na niego - „Powiedz tej…” - wskazał głową na Hayley
- „…żeby zadzwoniła do tego gnojka i powiedziała mu, że jak nie chce wiedzieć,
co to właściwie jest napaść, chcę zobaczyć jego tyłek w moim barze.”
Skinąłam
głową, spojrzałam na Hayley i trzeźwo poradziłam - „Powinnaś to zrobić, zadzwoń
do Brada.”
Oczy
Hayley były szeroko otwarte - „Masz na myśli, że zaatakowałby Brada?”
„Prawdopodobnie”
- odpowiedziałam - „Właściwie nie jestem pewna, ale nie testowałabym go.”
Spojrzała
na Tate’a, po czym skinęła głową i otworzyła torebkę.
„Ty…”
- mruknęła, przekopując torebkę.
„Ty…”
- wyjęła telefon i spojrzała na mnie, na nią z telefonem w dłoni, jej oczy
przesunęły się na moje kolana i z powrotem - „Rozpadłaś się, kiedy Brad
odszedł.”
„Tate
posklejał mnie z powrotem.” - oparłam się łokciem o bar i spojrzałam na Tate’a -
„Prawda, kochanie?”
Wystarczyło
jedno spojrzenie, by stwierdzić, że Tate nie bawił się tak dobrze jak ja.
Wiedziałam
to na pewno, kiedy rozkazał - „Niech ona do niego zadzwoni”.
„W
porządku, Kapitanie, uspokój się” - mruknęłam, a potem powiedziałam do Hayley -
„Lepiej się pospiesz i zadzwoń do niego.”
„Hayley?”
- usłyszałam wołanie Brada, moje oczy wyszły poza nią, gdy obróciła się na stołku,
by spojrzeć i zobaczyliśmy Brada w innej koszulce polo, parze chinosów i z oczami
przyklejonymi do Hayley - „Co ty tu do cholery robisz?”
„Na
zewnątrz” - warknął Tate i Brad spojrzał na niego, ale wciąż szedł do mnie i
Hayley.
„Pytałem,
co ty tu do cholery robisz?” - zapytał Hayley.
Spojrzała
na niego, jej strach zniknął, jej twarz zrobiła się twarda i stwierdziła -
„Powiedziałeś, że chcesz ją z powrotem, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Słyszałam,
że jesteś w drodze w góry i musiałam sama przyjechać, i nadal w to nie wierzę.”
- Pochyliła się do przodu i skończyła słowami - „Nie możesz jej szczerze
chcieć. Ona jest kelnerką!”
Cóż,
proszę bardzo. Hayley nic się nie zmieniła.
„A
ty nie możesz szczerze wierzyć, że mogłaś się ze mną pieprzyć i myśleć, że będę
ciebie pragnął” - odpalił Brad.
Hmmm.
Wyglądało na to, że Brad trochę się zmienił.
Rozsiadłam
się na stołku, aby obejrzeć pokaz, gdy Hayley skrzyżowała ręce na piersi i
warknęła - „Powiedziałeś mi, że mnie kochasz i zawsze będziesz”.
Pochyliłam
się i powiedziałam - „Mnie też to powiedział”.
Jim-Billy
zaśmiał się. Brad spojrzał na Jima-Billy’ego. Kątem oka dostrzegłam ruch Tate’a
i odwróciłam się do niego.
„Nie,
kochanie, proszę?” - poprosiłam - „To jest zabawne.”
Tate
przestał się ruszać, wpatrywał się we mnie przez sekundę, jego oczy wędrowały po
mojej twarzy, po czym mruknął - „Masz pięć minut zabawy, Asie, a potem
zabierasz stąd ich tyłki.”
Hayley
była skoncentrowana, nie zauważyła Tate’a i mojej wymiany zdań, wstała ze
stołka i powtórzyła Bradowi - „Powiedziałeś mi, że mnie kochasz i zawsze
będziesz.”
Brad
zignorował Hayley i spojrzał na mnie, zrobił od góry do dołu i z powrotem, po
czym jego spojrzenie przeniosło się na Tate’a.
„Jestem
tutaj, aby ci powiedzieć, że cię pozywam” - oznajmił.
Oczy
Jim-Billy’ego, Nadine, Stega, Wingsa i moje przeniosły się na Tate’a.
Tate
wpatrywał się w Brada, a potem powiedział - „Powtórz?”
„Pozywam
cię” - powtórzył Brad.
„Za
co?” – spytał Tate.
„Alienacja
uczuć” - odpowiedział Brad.
Bez
wahania Tate odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął śmiechem.
Potem
spojrzał na mnie i powiedział - „Masz rację, mała, to jest zabawne.”
Ignorując
komentarz Tate’a, Brad oświadczył - „Ukradłeś mi żonę”.
Tate
spojrzał na Brada - „Tak, kolego, ukradłem.”
Brad
wskazał na Tate’a, a jego głos był podniesiony, kiedy oznajmił - „Widzisz?
Przyznałeś to.” - Wyrzucił rękę - „Mam świadków”.
„Nie,
żeby jakikolwiek sędzia wysłuchał twojej sprawy, zważywszy, że Lauren rozwiodła
się z twoim tyłkiem, zanim alienowałem jej uczucia, ale jak poradzisz sobie,
zapłacę grzywnę. W międzyczasie będę nadal alienował jej uczucia. Powinieneś o
tym wiedzieć i nie krępuj się podzielić tym ze swoimi prawnikami…” - kontynuował
wspaniałomyślnie Tate - „…harmonogram obejmuje rano i w nocy. Zwykle rano mi
obciąga lub każę jej dojść pod prysznicem. Noc, stary… cholera, jest jeszcze
lepiej. Zdecydowanie warte grzywny.”
Przewróciłam
oczami (głównie starając się zignorować fakt, że Jim-Billy, Nadine, Steg i
Wings uśmiechali się do mnie: mężczyźni nieco lubieżnie, Nadine tylko
szczęśliwie), ale Brad spojrzał groźnie na Tate’a, a potem jego oczy przeniosły
się na mnie.
„Szczerze,
Ree? Czy to paskudztwo lubisz?”
„O,
tak” - wymamrotałam szczerą boską
prawdę i usłyszałam chichot Nadine, Stega i Wingsa, ale Jim-Billy parsknął
śmiechem.
Brad
spojrzał na mnie, a potem spojrzał na Tate’a - „Przechodzę, aby rozwód został
uznany za nieważny.”
Poczułam,
że moje ciało jest napięte, niepewna, czy to w ogóle możliwe, i mając nadzieję,
że tak nie jest, ale Tate nie wydawał się zaniepokojony.
Wiedziałam
o tym, kiedy odpowiedział - „Powodzenia z tym”.
„Ree
nie chciała rozwodu, dopóki tu nie przyjechała i cię nie poznała” - ciągnął
Brad.
„Może
nie, ale powinieneś wiedzieć, zanim rzucisz kupę forsy na to gówno, że teraz ona
się cieszy, że ma go” - odpowiedział Tate.
„Zrobiłeś
jej pranie mózgu” - odpalił Brad, Jim-Billy znów się zaśmiał. Gapiłam się na
Brada z niedowierzaniem w oszołomieniu stopniem jego zarozumiałości, a on
kontynuował - „Jak odciągnę ją od ciebie, znajdziemy drogę powrotną, tak jak powiedziała.”
„Tak,
to było wcześniej. Od…” - Tate przerwał, pochylił się, z pięściami ponownie
szeroko rozstawionymi po bokach i w barze - „Odkąd zasmakowała dobrego życia i
wie, że nigdy jej tego nie dasz.”
Brad
wygiął usta, rozejrzał się po barze, z powrotem na Tate’a i zadrwił - „To jest dobre życie?”
„Częściowo”
- odparł natychmiast Tate, odrywając pięści od baru, opierając się o
przedramiona i pytając cicho, tonem mającym na celu zarówno wyzwanie, jak i
prowokację - „Czy kiedykolwiek się zapaliła; straciła tyle kontrolę, że cię
zaatakowała? Wspięła się na ciebie i pieprzyła cię tak mocno, że nie mogła
oddychać?”
Patrzyłam,
jak Brad cierpi z powodu tego ciosu, ponieważ tego nie robiłam, nawet nie było
blisko. Uprawialiśmy dobry seks, ale nie tak
dobry, a Brad był niezwykle dumny ze swojej sprawności seksualnej. Był
przekonany, że jest najlepszy. A wiedział ze słów Tate’a, że się mylił.
„Jezu,
jesteś obrzydliwy” - mruknął Brad, przywołując wstręt, by zachować twarz.
„Mi
to robi” - kontynuował Tate.
„Odpieprz
się” - warknął Brad.
„Cały
pieprzony czas” - naciskał Tate.
„Odpieprz się” - powtórzył Brad.
„Jest
kurewsko wspaniała” - oświadczył Tate.
„Dzięki,
kochanie” - wyszeptałam i uśmiechnęłam się do niego, kiedy spojrzał na mnie.
Właściwie
wyrażałam wdzięczność, chociaż zawstydzona jego przemową, ale też trochę
żartowałam, żeby dokuczyć Bradowi.
Tate
nie. Jego wyraz twarzy był poważny, kiedy powiedział - „Jesteś, Asie. Kurewsko
wspaniała.”
Miał
to na myśli i miał na myśli coś więcej niż to, że pieprzyłam go tak mocno, że
nie mogłam oddychać. A to tyle dla mnie znaczyło, że przestałam oddychać, gdy
spojrzałam w jego ciemne, nakrapiane cętkami oczy.
„Sugeruję,
żebyś znalazł adwokata” - wtrącił się Brad w naszą przeważnie niewerbalną
wymianę zdań.
Ciemne,
nakrapiane na brązowo oczy Tate’a wróciły do niego - „Mam jednego, kolego.
Jesteś na tyle głupi, żeby to zacząć, dawaj to tu.”
Brad
spojrzał na mnie, ale obraził Tate’a - „Jezu, Ree, on nawet nie mówi poprawnie
po angielsku.”
Wtedy
przestałam myśleć, że to zabawne. A przestałam myśleć, że to zabawne, ponieważ
nikt nie obrażał mojego mężczyzny.
„Jestem
w nim zakochana” - oznajmiłam, a warga Brada znów się wykrzywiła.
„Przekręcił
ci…” - zaczął Brad.
„Nie,
nie zrobił tego” - przerwałam mu - „Ty
to zrobiłeś. Pieprzyłeś Tinę, pieprzyłeś Hayley, nigdy nie byłeś mi wierny i
sprawiłeś, że poczułam się niegodna. Zrobiłeś to umyślnie. Robisz to nawet
teraz ze sposobem, w jaki patrzysz na mnie, na Tate’a i na ten bar. Jesteś
dupkiem i żałuję każdej minuty spędzonej z tobą. Każdej… minuty.”
„Ree,
nie myślisz…” - zaczął Brad, a ja podeszłam do niego o krok i nachyliłam się do
jego twarzy.
„Nie
mów mi, co ja myślę” - syknęłam - „Nie wiesz, co myślę.” - Odchyliłam się do
tyłu - „Zrób to, Brad” - poprosiłam - „Uczyń rozwód nieważnym i niebyłym. Chcę tego. Chcę, żebyś to zrobił, bo
chcę znów się z tobą rozwieść i przetrzepać cię. Wezmę prywatnego detektywa i
wykopie wszystkie twoje brudy. Tina, Hayley i wszystkie pomiędzy. Wezmę
wszystko, co masz. Zrób to, nie mogę się doczekać.
Tate i ja potrzebujemy nowych blatów i dywanu, a podoba mi się pomysł chodzenia
po tobie i okrojenia twoich kont.
Śmiało, Brad, zrób to.”
„To
nie byłoby dobre” - wyszeptała Hayley, a moje oczy przeniosły się na nią.
I
po raz pierwszy spojrzałam prosto w jej czarną duszę.
Widząc
to, powiedziałam - „Jesteś kpiną.”
„Co?”
- wciąż szeptała.
„Jesteś
sępem, ale chodzi o to, że nie jesteś w tym zbyt dobra”.
Wyprostowała
plecy, zmrużyła oczy, wyszła od razu i pokazała swoje prawdziwe oblicze, kiedy
stwierdziła - „Wystarczająco dobra, aby zdobyć twojego mężczyznę.”
„Racja,
wystarczająco dobra, żeby zdobyć to” -
wskazałam na Brada. – Ale widzisz, ja
jestem wystarczająco dobra, żeby zdobyć to.”
- I wskazałam na Tate’a - „A to, kochanie, jest czymś, czego ty nigdy nie
będziesz mieć, ponieważ dobry mężczyzna przejrzy cię na wylot i nie będzie
chciał mieć z tym nic wspólnego, a to po prostu jest smutne.”
Hayley
spojrzała na mnie, po czym spojrzała na Brada i zapytała z niedowierzaniem -
„Czy ona naprawdę jest tym, czego chcesz, skoro możesz mieć mnie?”
„Chce
mnie tylko dlatego, że nie może mnie mieć” - uczyłam Hayley - „A już nie chce ciebie,
bo wie, że może cię mieć i wie, że kogoś lepszy od niego cię nie chce. Jezu,
Hayley…” - mruknęłam niecierpliwie - „…obudź się i zdobądź wskazówkę.”
Otworzyła
usta, żeby coś powiedzieć, ale Tate odezwał się przed nią.
„Minęło
pięć minut, Asie” - wtrącił Tate. Spojrzałam na niego, a potem zobaczyłam, jak
Steg, Wings i Jim-Billy schodzą ze stołków jak żołnierze, którym właśnie wydano
rozkazy.
Skinęłam
głową Tate’owi i spojrzałam na Brada, decydując się podsumować - „Nie nienawidzę
cię. Nienawidzę jej.” - Wskazałam na Hayley i moje oczy powędrowały na nią -
„Kobietom jest wystarczająco ciężko, nie potrzebujemy, aby siostry zachowywały
się jak ty. Gdyby zależało ode mnie, odebrałabym ci kartę członkowską.” -
Nadine roześmiała się cicho, ale spojrzałam z powrotem na Brada. - „Ale do
ciebie nic nie czuję. Chcę tylko, żebyś wyszedł z mojego życia, żebym mogła nim
żyć. A jesteś taki pełen siebie, po tym, jak odebrałeś mi tyle i nie dałeś
niczego w zamian, ani miłości, uwagi, czułości, zrozumienia, nawet prezentów
urodzinowych, że nie dasz mi nawet tego. Więc chcesz wziąć więcej, aby
spróbować uratować twarz? Zrób to. Nie obchodzi mnie to. Mnie jest wszystko jedno,
bo kiedy zrobisz z siebie głupka, ja wrócę do domu, do Jonasa i Tate’a, zrobię
im obiad, pooglądam telewizję i wejdę się do łóżka z moim starym, a ty nie będziesz
istniał, dopóki nie zrobisz czegoś, by twoja obecność była znana, a potem będziesz
tylko utrapieniem i powodem, dla którego Tate i ja się pośmiejemy, ponieważ tak
jak ona…” - wskazałam głową na Hayley - „…w końcu jesteś tylko kpiną.”
„Nie
możesz sprawić, żebym uwierzył, że naprawdę chcesz tego życia” – odpowiedział
Brad.
„Brad,
jest takie piękne, nie tylko tego chcę, ale walczyłabym i umarłabym, żeby je
zatrzymać” - odpaliłam.
Nie
chcąc i zupełnie nie mogąc uwierzyć, że wybiorę życie bez niego, Brad szedł
dalej - „Wiesz, że mogę dać ci więcej niż on.”
„Mylisz
się” - wyszeptałam, spojrzałam mu prosto w oczy i dalej szeptałam, kiedy
wyciągnęłam wielkie działa - „Śpię.”
Twarz
Brada zbladła.
„Co?”
- zapytał, ale wiedział co, wiedział dokładnie co.
Wycelowałam,
strzeliłam i trafiłam w dziesiątkę.
„Jak
dziecko, dokładnie. Kiedy Tate jest ze mną w łóżku, nie budzę się.”
Brad
wpatrywał się we mnie z twarzą zbladłą, a wyraz twarzy zatrzymany w drgnięciu -
„Ree…”
„Szczerze”
- powiedziałam cicho - „Daje mi spokój”.
„Kochanie…”
„Spokój,
Brad, co oznacza, że daje mi wszystko, a ty nigdy, przenigdy mi tego nie dałeś.”
- potrząsnęłam głową - „Nawet nie blisko”.
„Słonko…”
„Proszę,
daj mi jedną rzecz, tylko jedną rzecz. Zostaw mnie w spokoju” - szepnęłam.
Brad
wytrzymał mój wzrok i zobaczyłam, że jego gardło pracuje, i przypomniałam
sobie, dawno temu, kiedy moja bezsenność niepokoiła Brada, tak jak niepokoiła
Tate’a. Przypomniałam sobie czas, kiedy chciał mnie uzdrowić. Przypomniałam
sobie dawno, dawno temu, kiedy myślał, że on też może mnie naprawić i dać mi
spokój, i chciał tego dla mnie, i chciał być tym, który mi to dał.
I
przypomniałam sobie, że nie zajęło mu dużo czasu, aby przestał tego chcieć.
I
wiedziałam, że Brad też pamiętał, ponieważ cud zdarzył się w chwili, gdy to
zrobił.
Bradford
Whitaker w końcu stał się człowiekiem.
Wiedziałam,
kiedy zapytał - „Kim jest Jonas?”
„Syn
Tate’a” - odpowiedziałam, a Brad zamknął oczy, ból, przelotny, ale prawdziwy,
przeciął jego rysy, ponieważ dawno temu to też chciał mi dać, a potem tego nie
zrobił.
Ponownie
otworzył oczy.
„Powinniśmy
byli mieć dzieci” - szepnął.
„Nie
mieliśmy” - odpowiedziałam.
Jego
gardło znów pracowało, ale jego oczy nie spuszczały się z moich, kiedy cicho
przyznał - „Tęsknię za tobą, Ree”.
„Przykro
mi, Brad, ale nic na to nie poradzę.”
Wpatrywał
się we mnie przez dłuższą chwilę, jego twarz wciąż była blada, a oczy zranione,
zanim w końcu skinął głową.
„Skończyłeś?”
- Tate niecierpliwie domagał się wiedzy, a Brad spojrzał na niego.
„Jedna
sprawa.” - nadal mówił cicho.
„Masz
jedną, a potem wychodzisz” - przyznał Tate i spojrzenie Brada wróciło do mnie.
„Kochałem
cię” - stwierdził, wyczułam ruch Tate’a, ale nie oderwałam wzroku od Brada.
„Brad…”
„Tak,
Ree, przysięgam na Boga. Po prostu nie wiem, gdzie się zgubiłem.”
Tate
nagle pojawił się obok mnie, częściowo przede mną.
„Skończyłeś”
- oświadczył Tate, a Brad spojrzał na niego i mało nie padłam z wrażenia,
ponieważ wydarzył się kolejny cud.
Teraz
Brad patrzył na Tate’a, jakby był bogiem.
„Ona
śpi” - szepnął, wyraźnie przełknął i powtórzył prawie niesłyszalnie - „Ona śpi”
- Spojrzał na mnie i dokończył - „Chciałem ci to dać”.
Poczułam,
jak łzy kłują mi oczy, gdy patrzyłam na Brada, mojego byłego męża i mężczyznę,
którego kiedyś kochałam, bez powodu, ale kochałam, doznałam jego objawienia,
ale łzy się nie uformowały, a Brad nie powiedział ani słowa, po prostu odwrócił
się i wyszedł prosto z baru.
„Wynoś
się” - rozkazał Tate, moje ciało drgnęło i spojrzałam na niego, by zobaczyć, że
krzywi się na Hayley.
„Ja…”
- zaczęła.
Tate
pochylił się do przodu i odgryzł - „Suko… wynoś się… już.”
Hayley
wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami, spojrzała na mnie, pochyliła
głowę i szybko wybiegła.
Drzwi
ledwo się za nią zamknęły, zanim ramię Tate'a owinęło się wokół moich ramion i
zwinął mnie do przodu. Jego drugie ramię owinęło się wokół mojej talii, gdy
moje ramiona powędrowały, by go luźno przytrzymać w talii i odchyliłam głowę do
tyłu, żeby na niego spojrzeć.
„Wszystko
okej?” - zapytał.
„Nie”
- odpowiedziałam, a jego ramiona ścisnęły mnie.
„Myślę,
że to koniec, Asie” - powiedział cicho.
„Nie
to mi się nie podoba” - odpowiedziałam, uniósł brwi, stanęłam na palcach i szepnęłam
- „Kapitanie, powiedziałeś wszystkim, że rano na ciebie schodzę.”
Na
jego twarzy pojawił się uśmiech - „Robisz to.”
„I
o prysznicu.”
„Mogę
to zrobić”.
„I
o mnie… umm, że nie mogę oddychać.”
„To
prawda, Asie.”
„Wiem,
ale …”
„Musiałem
podkreślić swój punkt, mała.”
„Czy
musiałeś tak to zrobić?”
„Cóż,
tak” - powiedział, jakby to było dane i powinnam o tym wiedzieć.
„Dlaczego?”
- zapytałam, bo nie był to w żaden
sposób znany mi kształt ani forma.
„To
sprawy facetów” - wyjaśnił.
„Tak
żebyś wiedział, dziewczęcą sprawą jest, by nie
dzielić się prywatnymi sprawami w swoim miejscu pracy…” - odpowiedziałam -
„…ani gdziekolwiek, jeśli o to chodzi”.
„Dlaczego
nie?” - spytał Tate.
„Dlaczego
nie?” - powtórzyłam.
Znowu
się uśmiechnął - „Mała, właśnie uczyniłem cię legendą.”
„Ale…”
„Myślisz,
że ci chłopcy nie życzą sobie, żebyś była w ich łóżkach i ssała ich każdego
ranka?”
Spojrzałam
na niego i wskazałam - „Nie robię tego każdego
ranka”.
Tate
znów się uśmiechnął.
Próbowałam
innej strategii - „To sprawa między tobą a mną.”
Tate
wciąż się uśmiechał, kiedy zauważył - „Już nie.”
Zdałam
sobie sprawę, że nie tylko uważał to za zabawne, ale także uważał, że nie było
nic złego w dzieleniu prywatnych spraw z naszymi stałymi bywalcami baru. I to
sprawiło, że zapomniałam o scenie, którą właśnie mieliśmy, i bardzo, bardzo się
złościłam… na Tate’a.
„Kapitanie…”
- zaczęłam, brzmiąc na równie złą jak byłam - „…rozumiem, że dramat był
dramatem i czasami nie strzeżesz słów, ale powinieneś wiedzieć, że nie podobało
mi się to, czym się dzieliłeś.”
Tate
był niewzruszony moją oczywistą złością i wiedziałam o tym, ponieważ wrócił -
„A ty powinnaś wiedzieć, Asie, że gdybym mógłbym wynająć pisarza na niebie, aby
podzielić się sposobem, w jaki zapalasz dla mnie, zrobiłbym to.”
Poczułam,
że moje oczy się rozszerzają, a ciało sztywnieje - „Jesteś szalony?”
„Nie”
„Jesteś”
„Kochanie,
znowu, sprawy faceta.”
„Nie,
nie są.”
Zaczął
chichotać, a ja patrzyłam na niego wściekle.
„O
tak, zdecydowanie tak” - stwierdził.
„Tak
więc zasadniczo sikasz po kątach i robisz to po to, by zaznaczyć swoje
terytorium nie tylko z Bradem, ale ze wszystkimi.”
Jego
ramiona zacisnęły się, wciągając mnie głębiej w jego ciało - „Nie ująłbym tego w
ten sposób, ale tak. Głównie.”
„Samiec
alfa” - mruknęłam z irytacją.
„Absolutnie”
- mruknął Tate z całkowitą obojętnością.
„Właśnie
straciłeś moje usta rano” - syknęłam, a on wybuchnął śmiechem - „Nie żartuję” -
ostrzegłam jego śmiech, a on zbliżył twarz do mojej.
„Racja,
mała, uwierzę w to, kiedy to się stanie.”
„Stanie
się” - warknęłam, potrząsnął głową, a potem zanurzył ją głębiej, żeby mógł nosem
trącać moje ucho.
Potem
tam przemówił - „Jesteś uzależniona od mojego fiuta, Asie, lubisz mnie ssać
bardziej niż ja lubię, gdy to robisz.”
Odwróciłam
głowę do tyłu i stwierdziłam - „To po prostu nieprawda”.
Chociaż,
musiałam przyznać, może tak było.
Wiedziałam,
że drażnił się po sposobie w jaki jego oczy tańczyły.
„Tylko
poczekaj, a zobaczysz” - zagroziłam.
Jego
oczy tańczyły bardziej, pokazując, że wyraźnie mi nie uwierzył, a potem
patrzyłam jak patrzą bardziej trzeźwo.
„To
koniec, mała” - szepnął.
Spojrzałam
na niego jeszcze bardziej, a potem spojrzałam na drzwi. Potem westchnęłam i
rozluźniłam się w jego ramionach.
„Tak”
- odszepnąłem.
„Kochasz
mnie?” - zapytał cicho, a moje oczy powędrowały do jego.
„Tak”
- odpowiedziałam, a następnie podzieliłam się - „…chociaż powiem, że robię to,
mimo że czasami jesteś palantem”.
Jego
uśmiech powrócił - „Mogę z tym żyć”.
Kiedy
mówił, usłyszałam otwierające się drzwi i spojrzałam w tę stronę, aby zobaczyć
wchodzącego Franka w mundurze.
Jedno
spojrzenie na niego i poczułam, że moje ciało znów się napina, a jednocześnie
wiedziałam, że Tate widział Franka, ponieważ czułam, że jego ciało robi to
samo.
„Chryste
Wszechmogący” - mruknął Tate i spojrzał na mnie - „Jak będzie przerwa jesienna,
ty, Jonas i ja idziemy na plażę.”
Chciałam
iść na plażę z Jonasem i Tate’m i chciałem podzielić się tym faktem z Tate’m,
ale nie mogłam oderwać oczu od Franka, który do nas podchodził.
„Tate…”
- szepnęłam.
„W
Australii” - ciągnął Tate.
„Tate…”
„Możemy
nie wrócić” - podsumował Tate.
„Tate,
kolego, muszę z tobą porozmawiać, prywatnie, w biurze” - powiedział Frank, a ja
ścisnęłam Tate’a.
„Zajmiesz
się barem?” - zapytał Tate, a ja spojrzałam w górę i zobaczyłam, że zwraca się
do mnie.
Zaczęłam
odpowiadać, ale Frank się odezwał - „Lauren powinna iść z nami.”
Moje
ramiona ponownie ścisnęły Tate’a, to było automatyczne, gdy moje oczy
skierowały się na Franka.
Frank
nie spojrzał mi w oczy, spojrzał na Jima-Billy’ego - „Billy, zrób mi przysługę,
zadzwoń do Krystal, tak?”
„O
mój Boże” - wyszeptałam, ponieważ coś było nie w porządku i cokolwiek to było,
to naprawdę nie było w porządku.
„Frank,
co…?” - Tate zaczął.
„Zrób
to” - rozkazał Frank, Jim-Billy skinął głową, a Nadine zaczęła grzebać w
torebce.
„Mam
telefon, Jim-Billy, mam jej numer” - powiedziała cicho Nadine.
Frank
nie marnował czasu, szedł do holu, a ramię Tate’a opadło z moich ramion, ale
jego dłoń zacisnęła się mocno wokół mojej i poszliśmy za nim. Frank zatrzymał
się przy drzwiach biura i czekał. Tate wyciągnął klucze z kieszeni, otworzył je
i przytrzymał je, żebym go wyprzedziła. Zapaliłam światła, zanim zrobiłam
cztery kroki i odwróciłam się. Tate był u mojego boku w sekundę. Frank zamknął
drzwi i zwrócił się do nas.
„Nawet
nie wiem…” - zaczął Frank, po czym urwał.
„Po
prostu to, kurwa, powiedz” - warknął Tate, a oczy Franka utkwiły w Tate’cie.
„Majowo-grudniowy
morderca, Tate, kolego, kurwa…” - Frank przeczesał palcami włosy, zanim padły
kolejne, ohydne słowa - „Kolego, dopadł Neetę.”
Moje
ciało szarpnęło się, jakbym doznała ciosu i w tym momencie mogłabym przysiąc,
że to było, gdy ból przeszył moje wnętrzności.
Ale
Tate się nie poruszył, ani mięsień.
„Co
takiego?” - wyszeptał.
Oczy
Franka zwróciły się do mnie, po czym wróciły prosto do Tate’a i powiedział
łagodnie - „Ona nie żyje, kolego.”
„O
mój Boże” - wyszeptałam, mój żołądek się przekręcił, serce ścisnęło mi się, a
głowa wypełniła mi się myślami o Tate’cie, Jonasie, Popie, Woodzie, Stelli, a
nawet Neet’cie i Blake’u. Była tak pełna, że natychmiast zaczęła pulsować.
Frank
zrobił krok do przodu, mówiąc - „Tate…”
Tate
uniósł rękę, dłonią w kierunku Franka, a Frank przestał się poruszać.
„Kolego...”
- mruknął Frank.
„Czy
Pop wie?” - spytał Tate.
„Tylko
ty” - odpowiedział Frank.
„Kurwa”
- wyszeptał Tate torturowanym głosem.
Odwróciłam
się do niego i wyciągnęłam do niego ręce - „Kochanie…”
„Kurwa”
- ryknął i przeszedł obok mnie, cofnęłam ręce, kiedy to zrobił, a on podniósł lampę
biurkową i rzucił nią silnym zamachem, aż przeleciała przez pokój i uderzyła o
ścianę.
Podbiegłam
do niego, kiedy zmiótł laptopa, którego Krys kupiła po tym, jak przedstawiłam
jej arkusz kalkulacyjny, ale ledwo mnie minął, gdy podążył za lampą, rozsypując
się na kawałki po tym, jak przeleciał przez pokój i rozbił się o ścianę.
Położyłam
jedną rękę na jego brzuchu, a palce drugiej owinęłam wokół jego nadgarstka, gdy
szepnęłam natarczywie - „Tate, Słonko, przestań.”
Co
zaskakujące, zatrzymał się, spojrzał na mnie, a ja skrzywiłam się, gdy paląca
moc emocji wydobywająca się z jego oczu przeszyła mnie.
„Kochanie”
- wypuściłam jedyną rzecz, którą mój mózg mógł pomyśleć.
Potem
otoczył mnie ramionami, jednym na szyi, drugim w talii i przyciągnął mnie do
siebie tak gwałtownie, że moja głowa odskoczyła do tyłu, a moje ciało uderzyło
w jego. Wcisnął mi twarz w szyję, objęłam go ramionami i trzymałam się.
„Trzymaj
się” - nalegałam.
„Kurwa”
- wyszeptał w moją szyję, a jego ramiona zacisnęły się.
„Trzymaj
się, kochanie” - odszepnęłam, gdy moje ramiona zacisnęły się wokół niego, a łzy
popłynęły, spływając po moich policzkach.
„Jonas”
- szepnął.
„Wiem”
- powiedziałam szybko.
„Kurwa”
- powtórzył Tate.
„Trzymaj
się” - błagałam.
Trzymał
się, a ja trzymałam go, kiedy to robił.
Po
chwili wzięłam oddech i poradziłam, używając słowa - „opatrunek”.
Podniósł
głowę i spojrzał na mnie, jego oczy nosiły udrękę.
„Jak
opatrunek” - powiedziałam łagodnie - „Musimy im szybko powiedzieć, zadać ból,
przyspieszyć, abyśmy mogli zacząć sobie z tym radzić.”
„Dobrze”
- powiedział.
„Zwołaj
wszystkich do domu” - rozkazałam cicho.
„Dobrze”
- powtórzył.
„Kochanie?”
- zawołałam, a on nie odpowiedział, nie pozwolił mi odejść, po prostu na mnie
spojrzał. Podniosłam rękę, przyłożyłam ją do jego szczęki i wyszeptałam -
„Kocham cię”.
Zamknął
powoli oczy, otworzył je i były nie mniej ponure. Puścił mnie, cofnął się i
jego ręka powędrowała do tylnej kieszeni.
Potem
wyciągnął telefon.
*****
Wood
przyjechał pierwszy, ponieważ Tate tak go zaaranżował.
Tate
powiedział Woodowi na tarasie, kiedy robiłam kawę.
Potem
rozsuwane szklane drzwi się otworzyły, wszedł Tate i jego oczy skierowały się
na mnie.
„Idź
do niego” - rozkazał warcząc.
Skinęłam
głową i natychmiast ruszyłam, by zrobić to, co powiedział Tate.
Wood
oparł się w dłoniach na poręczy na końcu tarasu, spoglądając na drzewa.
Podeszłam
do niego i zatrzymałam się kilka kroków dalej.
„Wood”
- zawołałam.
„Odpierdol
się, Laurie.”
Przekręciłam
głowę na bok i wzięłam oddech.
Potem
podeszłam do niego i delikatnie położyłam dłoń na jego plecach.
„Wood”
- szepnęłam.
„Laurie,
kurwa, zostaw mnie w spokoju”
Moja
druga ręka powędrowała do jego biodra i oparłam czoło o rękę na jego plecach.
„Wood”
- szepnęłam.
Wood
nie odpowiedział, a ja nie ruszyłam się.
Trwało
to długo.
Wtedy
Wood powiedział - „Była cholernym bałaganem”.
„Wiem.”
„Od
pieprzonych dziesięcioleci.”
„Wiem
Słonko.”
„Chodziła
po ludziach, pieprzyła ich życie, nikt jej nie obchodził.”
„Nie
rób tego” - szepnęłam.
„Nie
zasłużyła na to” - odszepnął.
„Nie”
- zgodziłam się.
„Nie
zasłużyła na to” - powtórzył i podniosłam głowę.
„Nie,
Słonko, nie zasłużyła.”
„Moja
siostra” - wyszeptał, a ja patrzyłam, jak jego głowa opada, jakby nie mógł już
jej utrzymać.
Objęłam
go ramionami i przytuliłam go od tyłu.
Jego
ręka opuściła balustradę i znalazła moją na brzuchu, jego palce splotły się i
trzymał się.
Ja
też.
I
robiliśmy to, aż poczułam, jak jego ciało się napina.
„Są
tutaj” - stwierdził, puścił moją rękę, puściłam go i odsunęłam się.
Stałam
przy nim, a Tate dołączył do nas, kiedy samochód Stelli wjechał na podjazd.
Kiedy
Tate i ja pracowaliśmy, albo ja pracowałam, a Tate polował, umowa polegała na
tym, że Stella lub Pop odebrali Jonasa ze szkoły i był z jednym lub drugim z
nich w biurze w warsztacie, dopóki Tate lub ja nie mogliśmy przyjść i odebrać
go.
Dzisiaj
nie było inaczej.
Tate,
Wood i ja patrzyliśmy, a nasze ciała obracały się powoli, gdy samochód jechał
podjazdem. Pop siedział z przodu obok Stelli, która siedziała za kierownicą, a Jonas
był z tyłu.
„Dokończę
kawę” - mruknęłam i szybko weszłam do domu.
Nie
potrzebowali mnie tam, nie teraz. Był czas, kiedy byłam potrzebna, ale nie
teraz.
Podeszłam
do szafki, ściągnęłam kubki, podeszłam do lodówki, wzięłam mleko, odsunęłam
cukier po blacie od ściany.
Wtedy
to usłyszałam i przestałam. Ręce przycisnęłam do blatu, zacisnęłam zęby i mocno
zacisnęłam oczy.
Ciągle
zbliżał się do mnie, a dźwięk był tak potworny, że wydawało mi się, że
rozdziera moje ciało. Jeśli ja tak się czułam, odsunięta, jak czuł się Tate,
będąc tam, podczas gdy Jonas wydawał ten ohydny dźwięk?
Drzwi
się rozsunęły, a ja odwróciłam się, otwierając oczy i patrzyłam, jak Jonas
wpada do środka. Szedł dalej, ale zauważył mnie i zatrzymał się w poślizgu. Patrzyłam
na niego, jego twarz była czerwona, oczy i policzki mokre, oddech przyspieszony
i nierówny i nie wiedziałam, co robić. Patrzył prosto na mnie, ale nie mogłam
wyczytać niczego w jego oczach poza bólem.
W
końcu nie mogłam znieść więcej i wyszeptałam - „Kochanie”, a w chwili, gdy to
zrobiłam, ruszył prosto na mnie. Ze spuszczoną głową wpadł na mnie, wymuszając
mój wydech i wyciągając ból. Cofnęłam się z Jonasem popychającym mnie, aż
uderzyłam krzyżem w blat, a pulsujący ból natychmiast promieniował mi po całych
plecach.
Pomyślałam
z początku, że chciał mnie zranić, wyładować na mnie swój ból, ale potem
poczułam, jak jego ręce chwytają moje ubranie, szarpią moją koszulkę, a jego
twarz wciąż jest schowana w mojej klatce piersiowej.
„Laurie”
- jęknął, gdy jego nogi się poddały i poczułam, jak upada, jego ręce chwytają
moją koszulkę, więc padłam z nim na kolana, Jonas na swoje i owinęłam go mocno
w ramiona. Jego twarz znajdowała się w mojej klatce piersiowej i zakopywał się
tam, jak kotek w matkę, przesuwając twarz w tę i w tę, gdy wciąż łapał moje
ubranie.
„Kochanie,
jestem tutaj” - wyszeptałam, trzymając go mocniej, moja ręka uniosła się, by
chwycić jego głowę i wcisnąć jego policzek w moją klatkę piersiową.
„Laurie”
- Jego głos był rechotem.
„Jestem
tutaj” - szepnęłam.
„Laurie”
- powtórzył, zaciskając ręce w mojej koszulce, trzymając się.
Pochyliłam
się i oparłam policzek na jego głowie - „Tutaj, Młody” - wymamrotałam i
zaczęłam go kołysać - „Właśnie tutaj, kochanie. Trzymaj się.”
„Laurie”
- słyszałam jego łzy i moje też płynęły, mój oddech urywał się z nimi tak
gwałtownie, że moje ciało zadrżało.
„Trzymaj
się, kochanie.”
Trzymał
się, jego pięści wciąż skręcały się w mojej koszulce, a ja delikatnie
przesunęłam się na pośladki, ciągnąc go w dół tak, że był głównie na moich
kolanach i kołysałam go jak dziecko, gdy Jonas i ja siedzieliśmy na podłodze i
oboje szlochaliśmy.
Trwało
to jakiś czas, nie wiedziałam, jak długo, ale trwało, aż poczułam, że zbliża
się Tate. Uniosłam policzek z gęstych, miękkich włosów Jonasa i spojrzałam
mokrymi oczami na jego ojca, który przykucnął obok nas.
„Puść
Laurie, Młody” - powiedział łagodnie Tate.
Jonas
się nie poruszył.
„Puść,
Młody” - powtórzył Tate.
Jonas
wstrzymał oddech i spojrzał na swojego tatę. Potem puścił, ręce Tate’a
powędrowały do syna i podniósł się, kołysząc przed sobą ciało Jonasa. Jonas
okrążył biodra Tate’a nogami i ramionami, a potem Tate z synem w ramionach,
wyszedł z pokoju i korytarzem w kierunku przedpokoju.
Siedziałam
na podłodze i patrzyłam tam, gdzie ostatnio ich widziałam.
Wtedy
dłoń wypełniła moją wizję, spojrzałam w górę i była to ręka Wooda.
„Wstajemy,
mała” - powiedział delikatnie, po czym przykucnął, złapał mnie za rękę, drugą
ręką objął moją talię i podciągnął mnie na nogi. Trzymał moją rękę w swojej i
obejmował mnie ramieniem, kiedy wycierałam policzki.
„Czy
ty…” - powiedziałam do niego, po czym moje oczy przeszły przez Stellę i Popa,
Stella wyglądała na zszokowaną, oczy Popa były zaczerwienione, i wzrok wrócił
do Wooda - „Chcesz kawę?”
„Tak,
mała, kawa byłaby dobra” - powiedział Wood łagodnym głosem.
Kiwnęłam
głową, ale Wood nie pozwolił mi odejść.
Wciągnęłam
powietrze, zamknęłam oczy, otworzyłam je i spojrzałam na Popa.
„Tak
mi przykro” - wyszeptałam.
„Mi
też, kochanie” - odszepnął.
Znowu
skinęłam głową i przygryzłam wargę.
„Nie
chcę kawy” - stwierdziła Stella, moje oczy powędrowały do niej, a ona
dokończyła - „Bourbon”.
„Mamy
to” - powiedziałam.
„Dobrze”
- odpowiedziała.
Spojrzałam
na Wooda - „Kawa czy Bourbon?”
„Oba”
- odpowiedział Wood.
Spojrzałam
na Popa i nie miałam okazji się odezwać, zanim powiedział - „To samo co Wood,
kochanie”.
Skinęłam
głową, wciągnęłam powietrze przez nos i spojrzałam na Wooda. Pochylił się i
pocałował mnie w czoło, a potem puścił.
Potem
załatwiłam napije dla pogrążonej w żałobie rodziny Neety.
*****
Ona nie żyje, kolego.
Moje
oczy się otworzyły. Byłam wciśnięta w plecy Tate’a i usłyszałam to.
Telewizor.
Dom
był duży, ale noc była cicha i słyszałam go nawet z daleka.
Pokój
Jonasa.
Ostrożnie
odsunęłam się od Tate’a, starając się nie ruszać kołdry ani jego, i wstałam z
łóżka. Podeszłam do garderoby, na ślepo złapałam z wieszaka pierwszą koszulę
Tate’a, którą znalazłam. Była to miękka flanelowa tkanina, która była prana
miliardy razy. Nałożyłam ją na koszulkę i spodnie od piżamy i ukradkiem wyszłam
z pokoju.
Szłam
przez ciemny dom, schodami na dół i korytarzem, kierując się migoczącym
światłem dochodzącym z uchylonych drzwi Jonasa. Zapukałam raz i otworzyłam.
Jonas
leżał w łóżku, plecami do wezgłowia łóżka, pilot luźno trzymany w ręce
spoczywał na jego kolanach, Drań wyciągnęła się na długość od biodra w dół uda.
Jego oczy były puste na ekranie i tak samo puste, kiedy spojrzał na mnie.
„Nie
możesz spać?” - wyszeptałam.
Wzruszył
ramionami.
„Chcesz
towarzystwa?” - zapytałam.
Znowu
wzruszył ramionami. Postanowiłam przyjąć to jako tak i podeszłam do przodu,
wczołgałam się za nim do łóżka i oparłam plecy o wezgłowie.
Zajęło
mi trochę czasu, zanim nabrałam odwagi, by objąć jego ramiona i przyciągnąć bok
jego ciała do mojego.
Powinnam
była wiedzieć z moim słodkim Jonasem, że nie musiałam szukać odwagi. Natychmiast
zwinął się w kłębek i zsunął się w dół, więc jego głowa spoczywała na moim
brzuchu, a jego ramię owinęło się wokół moich bioder. Ostrożnie wciągnęłam
oddech, przeczesałam palcami jego włosy i robiłam to, gdy oglądaliśmy
telewizję.
Wiedziałam,
że Jonas już dawno zasnął, ale nie chciałam mu przeszkadzać, więc tkwiłam na
swoim miejscu i bezmyślnie patrzyłam w telewizor, dopóki nie zobaczyłam Tate’a
stojącego w drzwiach, ubranego tylko w dżinsy.
„Nie
mógł spać” - wyszeptałam i patrzyłam, jak oczy Tate’a, oświetlone światłem z
ekranu telewizora, spoglądają na mój brzuch i z powrotem do mnie.
„Już
śpi, Asie” - odszepnął w odpowiedzi.
„Boję
się ruszyć” - powiedziałam mu.
Bez
wahania Tate wszedł do pokoju i ostrożnie zsunął swojego syna ze mnie i położył
go do łóżka. Jonas nie poruszył się ani wtedy, ani podczas gdy Tate naciągał
kołdrę na jego ramiona.
Potem
wyprostował się i spojrzał na mnie - „Łóżko, mała.”
„A
co, jeśli znowu się obudzi?”
„Łóżko.”
„Tate…”
„Wie,
gdzie jesteśmy”.
„Nie
chcę, żeby był sam.”
„Nie
jest.”
„Kapitanie…”
„Łóżko.”
„Ale…”
„Lauren.
Łóżko.”
Spojrzałam
na Tate’a, potem na Jonasa, pochyliłam się i pocałowałam jego włosy. Wyszłam
ostrożnie z łóżka i podeszłam do drzwi. Tate wyłączył telewizor, zobaczyłam
ciemność, a potem poczułam, jak jego ręka przesuwa się po moich ramionach.
Kiedy byliśmy w holu, przesunęłam ramię wzdłuż jego talii. Połączeni poszliśmy
z powrotem do naszego pokoju. Zdjęłam koszulę Tate’a i położyłam się do łóżka, podczas
gdy Tate zdjął dżinsy. A kiedy dołączył do mnie, przyciągnął mnie do siebie przodem
do jego przodu.
„Co
cię obudziło?” - zapytał.
„Usłyszałam
głos Franka” - odpowiedziałam.
„Racja”
- szepnął.
„Wtedy
usłyszałam telewizor Jonasa.”
Tate
nie odpowiedział.
Przytuliłam
się bliżej, a palce Tate’a wbiły mi się we włosy.
„Myślę,
że minie trochę czasu, zanim będziesz miała słodkie sny” – zauważył.
„Prawdopodobnie”
- odpowiedziałam, zawahałam się i zaczęłam - „Tate…”
Przerwał
mi - „Ze mną wszystko w porządku.”
„Ty
i…” - przerwałam - „To historia.”
„Wiem,
mała.”
„Przepraszam”
- wyszeptałam, jego dłoń zacisnęła się w pięść, a on wpadł na mnie tak, że
leżałam na plecach, jego ciało było długości mojego ciała, a jego twarz
znajdowała się z boku moich włosów.
„Historia
to tylko historia. Nie mogę powiedzieć, że to mną nie wstrząsnęło, ale to, co
czuję, dotyczy Jonasa” - powiedział mi.
„Okej”
- wciąż szeptałam, ale też mu nie wierzyłam.
Historia
była historią, ale Neeta była Neetą. Nie spędziłeś całego życia znając
dziewczynę, potem kobietę, dzieląc z nią część swojego życia, robiąc z nią
dziecko i nie czując nic poza martwieniem o swojego syna po tym, jak została
brutalnie zamordowana.
„Zaufaj
mi, Asie.”
„Okej”
- powtórzyłam.
Tate
milczał.
„Chcę
tylko, żebyś wiedział, że jestem tutaj albo…” - zawahałam się, a potem
powiedziałam - „…mogę zniknąć, jeśli tego ty i Jonas potrzebujecie.”
Jego
ramiona zacisnęły się, a jego głos był warkotem, kiedy powiedział - „Lauren,
nawet pomyślisz o zostawieniu mnie i Jonasa, przysięgam na Boga…”
„Tylko
na trochę” - powiedziałam szybko - „Nie chcę…”
„Skończ
to.” - nadal warczał.
„Poważnie,
Tate, musisz wiedzieć, chcę dla ciebie i Jonasa…”
„Mała.
Kurwa. Skończ to.”
„Okej”
- szepnęłam.
„Chryste”
- odgryzł się.
„Przepraszam.”
„Powiedz,
że przepraszasz swoimi ustami, mała.”
Zdezorientowana
powiedziałam mu - „Właśnie to zrobiłam, Tate.”
„Twoimi
ustami” - powtórzył i zrozumiałam, co miał na myśli.
„Co
jeśli…?” - zaczęłam.
„Potrzebuję
twoich ust, mała.”
„Tate…”
Jego
ramiona ścisnęły mnie i wyszeptał - „Potrzebuję cię, Laurie”.
Potrzebował
mnie.
Dlatego
wtoczyłam się w niego, a potem dałam mu to, czego potrzebował. Zanim doszedł,
podciągnął mnie do siebie, ściągnął mi spodnie od piżamy i bieliznę, i ustawił
mnie okrakiem na sobie.
„Pieprz
mnie, kochanie, chcę mojego fiuta w tobie” - warknął.
Objęłam
go ręką i wsunęłam go do środka.
„Pieprz
mnie” - jęknął, a ja się ruszyłam.
Jego
kciuk powędrował do mojej łechtaczki i zaczął krążyć, więc poruszałam się
szybciej.
„To
jest to, Chryste, to jest to, mała” - zachęcał Tate.
„Pospiesz
się, Kapitanie, szybciej” - szepnęłam.
„Chodź
tu.”
Pochyliłam
się do niego, wciąż go ujeżdżając, a jego palce ściągnęły mi koszulkę, jego
dłoń chwyciła moją pierś, wsadził mój sutek między wargi i mocno pociągnął. To
było tak niewiarygodnie dobre, że aż wygięłam biodra.
Tate
dalej ssał, a jego kciuk wciąż krążył, a potem jego językiem obrócił mój sutek,
a jego ręka opuściła moją pierś, wślizgnęła się we włosy i przyciągnął moje
usta do swoich.
„Jesteś
blisko?” - chrząknął.
„Tak”
- szepnęłam.
„Mocniej
mała.”
Pieprzyłam
go mocniej, poczułam, że dochodzi i odetchnęłam - „Tak”.
„Oto
jest.”
Moja
ręka okrążyła jego nadgarstek, gdy mnie uderzył kciukiem, a to stało się zbyt
dużo.
„Tate.”
„Pieprz
mnie mocniej.”
„O
Boże, kochanie” - jęknęłam, moje plecy i szyja wygięły się w łuk, doszłam mocno
i jechałam na nim mocniej, gdy jego kciuk trzymał się na mnie.
„Ujeżdżaj
mnie, Asie.”
„Tate…”
- odetchnęłam, pchając jego dłoń, wciąż dochodząc, Boże, to było niesamowite,
przytłaczające, jakbym się miała roztrzaskać, ale jego kciuk zatoczył szybciej.
„Znowu
dojdziesz” - rozkazał.
„Nie”
- szepnęłam.
Jego
biodra zaczęły szarpać się w odpowiedzi na moje pociągnięcia, a jego ręka z
włosów powędrowała do mojego biodra, by szarpnąć mnie w dół.
„Tate,
Boże, kochanie” - jęknęłam, gdy uderzyła druga fala.
„Kurwa,
tak” - jęknął, jego biodra uniosły się, jego kciuk opuścił moją łechtaczkę, a
obie dłonie uderzyły mnie w dół, tak że został we mnie pochowany i podczas
drugiego orgazmu słuchałam jego jęku.
Upadłam
na niego z twarzą na jego szyi i słuchałam jego oddechu, nawet gdy walczyłam,
by wyrównać swój własny. Potem sięgnął i, wciąż połączony, naciągnął na nas
kołdrę. Zaczęłam się od niego odsuwać, ale jego ramiona owinęły się wokół mnie.
„Chcę,
żebyś zasnęła na moim fiucie” - warknął mi do ucha.
„Tate,
jestem za ciężka…”
„Nie
ruszaj się” - nadal warczał.
„Kochanie…”
Jego
ramiona napięły się - „Chcę cię tak blisko, jak tylko mogę.”
Zacisnęłam
mocno oczy.
Potem
szepnęłam - „Wszystko, co chcesz, Kapitanie.”
„Zgadza
się, kochanie.”
Usadowiłam
się w nim, przesuwając biodra, powodując wydobycie niskiego dźwięku z jego
gardła.
„Kocham
cię, Tate” - powiedziałam cicho do jego ucha.
„Wiem,
mała” - odpowiedział - „Śpij”
„Dobrze.”
Gdybyś
zapytała mnie, po tym wszystkim, co wydarzyło się tego dnia i co mogło
zaatakować mój umysł w nocy, czy mogłabym zasnąć na Tate’cie z jego kutasem
wciąż twardym we mnie, powiedziałabym zdecydowanie, że nie.
Ale
to zrobiłam.
Bez komentarza ... ale matko Netta ? Mimo wszystko nie zasługiwała na taki los 😭😭😭 Dziękuję
OdpowiedzUsuńJezu 😭😭😭 biedny dzieciak 😢😢😢 dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję...no tego jest za dużo kto jest mordercą??? Mam nadzieję że się dowiemy
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńNo i jak zwykle wariactwo z jej byłym ten to nie zna słowa nie.
OdpowiedzUsuńNie lubiłan Netty ale szkoda kobiety.
No i co Buba zniknął z oka i zaatakował :(
Ile emocji. Coraz goręcej. Dziękuję bardzo :*
OdpowiedzUsuńDziękuje/
OdpowiedzUsuń