Rozdział
3
Otrząsnąć
się
Wyszłam
z pokoju hotelowego i drzwi się za mną zamknęły.
„Hej
kochanie” - zawołała Betty - „Ładny top”.
Odwróciłam
się do niej, aby zobaczyć, że ma wąż i robi poranne podlewanie kwiatów. Miała
na sobie sukienkę, lekki sweterek i jaskraworóżowe Crocsy. Jej włosy były
ufarbowane na bardzo płonący czerwony i były związane w kucyk. Nogi miała lekko
opalone, jak się domyślałam, ze względu na to, że często była poza domem,
podlewając kwiaty, czyszcząc basen, zamiatając chodniki lub czyszcząc świetny
taras wokół basenu strumieniem węża i zauważyłam, że zawsze była w sukience.
Byłam
czwartego dnia w Carnal, właśnie miałam rozpocząć trzeci dzień mojej pracy w
Bubba’s. Nie pomyliłam się, nie było trudno się dostosować, ale z drugiej
strony ruch w barze był niewielki. W ciągu dnia był to głównie Jim-Billy i
kilku przejezdnych. Zaczynało się robić bardziej tłoczno około piątej i, zanim
wychodziłam o siódmej trzydzieści (pierwszego dnia, ponieważ Tonia się
spóźniła) i siódmej dwadzieścia (drugiego dnia, ponieważ Jonelle się spóźniła),
robiło się naprawdę tłoczno.
Najtrudniejsze
było pamiętanie, ile wszystko kosztuje i wprowadzanie zmian w locie.
Schrzaniłam swój rachunek pierwszego dnia i dlatego wróciłam do domu z piętnastoma
dolarami napiwków. Następnego dnia szybko się nauczyłam i powiedziałam moim
klientom, że jestem nowa, więc nie spieszyłam się, a, na szczęście, nie
wydawało się to im przeszkadzać. Wciąż wracałam do domu z dwudziestoma trzema
dolarami napiwków. Dzienna zmiana poważnie by nie przeszła, gdybym rzeczywiście
musiała na tym zarabiać.
Na
szczęście miałam swój udział w tym, co Brad i ja zrobiliśmy z domem, a także
sprzedałam wszystko, co posiadałam, na wyprzedaży typu „wszystko musi pójść”,
zanim wyprowadziłam się z osiedla The Horizon Summit, gdzie Brad i ja
mieszkaliśmy przez pięć lat (pięć lat, w czasie których pieprzył Hayley).
Mieliśmy
ogromny dom z czterema sypialniami, trzema łazienkami, WC i dziedzińcem, na
którym opiekował się niejaki Juan-Carlos, zatrudniający siedem tysięcy
meksykańskich mężczyzn. Mieliśmy Juana-Carlosa, ponieważ wszyscy nasi
przyjaciele używali Juana-Carlosa i robiliśmy to, co robili wszyscy nasi
przyjaciele. Miałam też dziewczynę o imieniu Griselle, która sprzątała mój dom,
ponieważ wszyscy używali Griselle i jej siostry Alicji. To nie był mój wybór,
był Brada. Powiedział, że ludzie tacy jak my mają sprzątaczki. Ale ja lubiłam
sprzątać. To była jedna rzecz, którą mogłam zrobić, żebym mogła zobaczyć wyniki,
więc włączałam muzykę i nawet nie myślałam o tym, co robię, po prostu wnikałam
w muzykę, poruszałam się po domu i sprzątałam. Co dziwne, sprzątanie mojego
domu było jedynym czasem, kiedy lubiłam w nim przebywać. Potem przyszła
Griselle i było po tym.
Więc,
nie byłam dziana, ale miałam znaczące oszczędności. Z drugiej strony, być może
w końcu zechcę kupić dom w Carnal i będę potrzebowała pieniędzy, aby wyposażyć
go w meble i tym podobne, a pieniądze, które miałam, nie przetrwałyby wiecznie.
Nie mogłam tego zrobić za dwadzieścia trzy dolary dziennie plus okropna stawka
godzinowa, którą dostałam. Musiałam jakoś przyspieszyć.
Podeszłam
do Betty i uśmiechnęłam się.
„Dzięki,
mi też podoba się twoja sukienka” – powiedziałam jej.
„Mama
zawsze ubierała mnie w spódnice. Powiedziała, że miała dziewczynę, a żadna z
jej dziewczyn nie nosiła spodni i, jak widać, miała dziewczynkę.” - Uśmiechnęła
się do strumienia wody strzelającego do jej kwiatów i mówiła dalej - „Mogę
policzyć na palcach jednej dłoni, ile razy byłam w spodniach. Nie wiem
dlaczego. To, co mama we mnie wdrukowała, nigdy nie myślę o założeniu spodni.”
- Betty skończyła dzielić się przypadkowym kawałkiem swojego życia, spojrzała w moją
stronę i skinęła głową na mój top.
„Jesteś
dobra w kolorach. Zauważyłam, że zawsze wybierasz te właściwe. Idealne dla
ciebie.”
Spojrzałam
na siebie.
Miałam
na sobie moją ostatnią parę z trzech par dżinsów, które miałam, te były nieco
bardziej wyblakłe i zniszczone niż inne, które nosiłam przez poprzednie dwa dni
u Bubby. Miałam je od jakiegoś czasu i właściwie nie nosiłam ich od jakiegoś
czasu, ponieważ zrobiły się za ciasne. Teraz z jakiegoś powodu pasowały, były
nawet trochę luźne, więc ubrałam się w nie. Miałam też na sobie pastelowo różową
podkoszulkę, na którą włożyłam jaskrawo zieloną, prawie przezroczystą bluzkę.
Wokół zaokrąglonego kołnierza i mankietów krótkich rękawów była drobno
marszczona. Miała też małe falbanki i zaszewki z przodu oraz liczne malutkie,
perłowe guziczki. Połączyłam to ze srebrnymi kolczykami w kształcie małych
stokrotek, wiązką srebrnych bransoletek na nadgarstku z dyndającymi stokrotkami
lub różami i parą zielonych, zamszowych butów na płaskim obcasie z dużym
kwiatem na zaokrąglonym palcu.
„Dzięki”
- powiedziałam do Betty.
„Podnosisz
poziom Bubba’s” - Betty uśmiechnęła się do mnie.
Powiedziałam
jej wczoraj, kiedy rozmawiałam z nią przed pójściem do baru, że pracuję w
Bubba’s.
Myśląc
o tym, jej komentarz nie był mile widziany, choć miły.
Na
szczęście Tate wyszedł, zanim wróciłam z magazynu pierwszego dnia i nie było go
drugiego dnia. Ale Krystal, która przez dwa dni była moim barmanem, nie
rozmroziła się (nawet trochę). Po krótkim spotkaniu z Tonią i Jonelle zauważyłam,
że były gorsze od Krystal na Mroźnym Froncie. Jedynymi osobami, które mnie
polubiły, byli Jim-Billy, Nadine (kolejna stała klientka, która do tej pory
pokazywała około czterech razy dziennie) i Dalton, który pojawiał się o piątej
trzydzieści w oba dni.
Dalton
też był bardzo przystojny, miał długie, brudno blond włosy, które prawie
sięgały mu do ramion; szczupłe ciało, ale bez masy i mocy Tate’a; tylko kilka centymetrów
wyższy ode mnie, w przeciwieństwie do Tate, który musiał być 10 lub 15 cm
wyższy ode mnie, a ja miałam 175 cm; Dalton nosił dżinsy, jakby zostały wynalezione
wyłącznie dla niego i dlatego, zanim założył parę, musiał zasięgnąć opinii
wszystkich, aby uzyskać aprobatę.
Wreszcie,
Dalton miał łatwy uśmiech, którym często błyskał i od razu mogłam powiedzieć,
że był szczery.
Nawet
z mieszanką pół na pół tych, którzy mogą lubić Lauren i tych, którzy nie, nie
sądziłam, że nosząc bluzkę, która kosztowała więcej niż dwie pary Levi’sów,
zostanie wpisana w dobrej rubryce podczas oceny mojej pracy.
Z
drugiej strony nie miałam wielu koszulek, a stwierdziłam, że koszulki Krystal,
będące autentyczną marką Harley Davidson, nie są do końca tanie.
„Prawdopodobnie
powinnam iść do centrum handlowego. Zdobyć trochę rzeczy, które pasują do
wszystkich” – zasugerowałam Betty.
Zatrzymała
wodę na wężu i szarpnęła go do gazonu przed pokojem czternastym, a ja podążałem
za nią, kiedy mi doradzała - „Kochanie, wyglądasz słodko. Bądź sobą. To jedyna
rzecz, jaką możesz być.”
Odłożyłam
to, ale nadal uważałam, że powinnam zwiększyć zapas koszulek, mimo że Tonia i
Jonelle nie nosiły koszulek. Kiedy poznałam Tonię, miała na sobie brązowy
kawałek miękkiego, trójkątnego zamszu zakrywającego jej piersi, przytrzymywany
tylko cienkim paskiem na plecach i drugim owiniętym wokół szyi. Jonelle miała
na sobie błyszczącą, fioletową bluzkę bez rękawów.
Nie
ma mowy, żebym kiedykolwiek mogła nosić zamszowy top bez pleców lub top bez
rękawów.
Nigdy.
Jeśli
chciałam się dopasować, T-shirty były moją jedyną drogą.
„Może
masz rację” – powiedziałam do Betty, gdy spryskiwała swój gazon - „Muszę iść na
kawę i śniadanie.”
Betty
skinęła głową i spojrzała na mnie - „Chcesz kiedyś wpaść na śniadanie, po
prostu wpadnij i zadzwoń. Ned zwykle jeszcze śpi, kiedy otwieram drzwi o
siódmej, ale zawsze biorę sobie dobre śniadanie, przez cały ten rozgardiasz.
Jajka, bekon, tosty lub naleśniki i kiełbasa. Musisz przygotować się na dobry
dzień. Nawet jeśli nie jesteś osobą jedzącą dużo rano, zawsze mamy dobry dzbanek
kawy i zawsze jesteś mile widziana na kubek.”
Musiałam
przyznać, że nie lubiłam czekać do dziesiątej trzydzieści na pierwszą porcję
kofeiny. Zamierzałam zapytać Betty lub Neda, czy mogłabym postawić czajnik
elektryczny w moim pokoju, ale nie miałam okazji. Pierwszego wieczoru po pracy
byłam zmęczona jak pies. Nie dałam rady usiąść do końca nocy, kiedy zrobiło się
tłoczno, a wciąż dochodziłam do siebie po pływaniu. Po prostu poszłam do pokoju
hotelowego i padłam. Nie kupiłam nawet kolacji.
Drugiego
wieczoru po pracy poszłam prosto do restauracji i zjadłam burgera, złapałam
drugi oddech i poszłam do hotelu i popływałam. Potem padłam.
„Czy
masz coś przeciwko, jeśli kupię czajnik elektryczny do mojego pokoju?” - zapytałam
- „Załatwienie sobie miejsca może trochę potrwać i…”
Przestałam
mówić, bo zatrzymała wodę na wężu i zwróciła się do mnie.
„Jasne,
Lauren, to świetny pomysł. I kupimy jedną z tych małych, mini lodówek. Nie
używamy tego. Każę Nedowi, żeby umieścił je w twoim pokoju. Będziesz trochę tutaj,
będziesz potrzebować miejsca do przechowywania mleka.”
„To
bardzo miłe z twojej strony, ale…”
Mówiła
przez moje słowa mnie – „Właściwie poproszę Neda, żeby wyszedł dzisiaj i
przyniósł ci czajnik. Cały dzień stoisz na nogach, nie musisz biegać wieczorami
na posyłki.”
„Naprawdę
nie mogę…”
„Może
kupimy dwa lub trzy. Zaoferujemy je klientom z niektórymi z tych małych
pakietów instant. Będziemy je wynajmować. Miły, mały dodatek.” - Przechyliła
głowę na bok - „Jaką kawę pijesz?”
„Mleko
i cukier” – odpowiedziałam - „Ale Betty…”
„Poproszę
Neda, żeby kupił trochę tego.”
„Betty…”
Pomachała
mi lekko - „Podoba mi się ten pomysł. Czajniki. Małe kubki. Pewnie możemy je
wypożyczać po pięć dolarów za sztukę. Mogłabym to umieścić w broszurze.
Dodatkowe udogodnienie. Poproszę Neda, żeby dał informację w recepcji.” -
Przeszła na bok hotelu, przygotowując się do zwinięcia węża tam, gdzie
znajdował się uchwyt - „Dzięki, kochanie. Zawsze szukam sposobów na poprawę
usług”
Co
dziwne, Betty myślała, że ja im robię przysługę, a nie ona i Ned mi.
Tak,
można powiedzieć, że lubiłam Betty.
„Dam
ci moje pięć dolarów, kiedy wrócę” – powiedziałam.
„Dla
ciebie gratis, bo jesteś na długi czas.” - Podniosła wzrok znad zwinięcia węża
i uśmiechnęła się do mnie szeroko. – „I lubisz nasz basen.”
Postanowiłam
odpuścić jej życzliwość, chociaż była hojna i biorąc pod uwagę, że na jej
parkingu były tylko dwa inne pojazdy (jeden minivan, jeden harley), ona i Ned
nie tarzali się w kasie.
Z
drugiej strony mój ojciec zawsze mi powtarzał, że jeśli ktoś oferuje
życzliwość, przyjmij ją. Po prostu bądź osobą, która robi to samo regularnie,
aby mieć pewność, że wyrównasz wszystko na swój sposób.
„Kto
by nie lubił waszego basenu?” - zażartowałam - „Słyszałam, że jest najlepszy w hrabstwie.”
Roześmiała
się, pokręciła głową i mruknęła - „Mój Ned. Chwalipięta.” - Rzuciła mi kolejny
uśmiech - „Do pracy, kochanie”.
„Do
zobaczenia później, Betty.”
„Może
jutro na kawę?”
„Tak.”
Jej
uśmiech stał się jeszcze większy - „Nie mogę się doczekać.”
Uśmiechnęłam
się do niej, weszłam do miasta i prosto do La-La Land. Pierwszego dnia wypróbowałam
piekarnię: kawę i pączki. Za drugim razem próbowałam La-La Land. Kawa w La-La
Land była o wiele lepsza, a ich chleb bananowy był, jeśli można wierzyć, lepszy
niż jakikolwiek pączek, jakiego kiedykolwiek próbowałam, a zatem zdecydowanie
najlepszy chleb bananowy, jaki jadłam w życiu.
Weszłam
i tym razem mężczyzna miał na sobie fioletowe okulary w okrągłych oprawkach.
Kobieta miała ufarbowaną chustkę osłaniającą część, ale nie całość jej
kręconych, popielatych włosów.
„Hej!”
- mężczyzna zawołał - „Byłaś tu wczoraj!”
Powiedział
to jakby to był cud i rozważał wezwanie Watykanu.
Poczułam,
jak łagodnieje mi twarz, kiedy posłałam mu mały uśmiech i podeszłam do lady - „Tak.”
„Miała
chleb bananowy i chudą latte toffi” - zauważyła dziewczyna i zapytała mnie - „Smakowało?”
„Chleb
bananowy był fantastyczny i robisz dobrą kawę” - powiedziałam.
„Sam
piekę chleb” - powiedział facet - „Sekretem jest majonez.”
„Co?”
- zapytałam.
„Włożyłem
do niego łyżkę majonezu.”
Zamrugałam
na niego - „Naprawdę?”
„Do
wszystkiego wkłada łyżkę majonezu” – powiedziała dziewczyna.
„Nie
do ciasta francuskiego” – poprawił facet.
„Nie
do ciasta” – powtórzyła dziewczyna.
„Dlaczego
to robisz?” - zapytałam.
„Zwiększa
Czynnik Wilgotności pięćset razy, kochanie” - powiedział facet z szerokim,
głupkowatym uśmiechem, a ja się roześmiałam.
„Czynnik
Wilgotności pięćset razy?”
„Tak,
łyżka majonezu zwiększa wilgotność pięćset razy. Wątpisz we mnie, zrób swoje
ulubione babeczki, chleb, ciasto, tylko nie kruche. Przepis, który robiłaś od
wieków. Wrzuć łyżkę majonezu i Bam! Nie będziesz wiedziała, co cię uderzyło. Czynnik
Wilgotności pięćset razy wyższy” - podzielił się.
„On
robi też swój własny majonez” – dodała dziewczyna.
„Rób
wszystko dla siebie” – zgodził się - „Domowej roboty… jedyny sposób”
„Cóż,
biorąc pod uwagę, że twój chleb bananowy jest najlepszy, jakiego kiedykolwiek
próbowałam, a lubię chleb bananowy, więc próbowałam go dużo, więc nie mylisz
się” - poinformowałam go, a jego głupkowaty uśmiech prawie rozdarł mu twarz -
„Chociaż nie będę mogła wypróbować Majonezowego Zwiększania Czynnika Wilgotności,
ponieważ mieszkam w hotelu i nie mam kuchni, ale kiedy się osiedlę, zrobię to i
dam ci znać.”
Obaj
wpatrywali się we mnie, a potem dziewczyna zapytała - „Dlaczego mieszkasz w
hotelu?”
„Właśnie
się tu przeprowadziłam” - wyjaśniłam - „Właśnie zaczęłam pracować jako kelnerka
w Bubba’s i tak naprawdę nie miałam jeszcze czasu, aby się zadomowić.”
„Przyjdź
na kolację” - zaprosił natychmiast facet.
„Przepraszam?”
- zapytałam.
„Tak,
dziś wieczorem” - wtrąciła dziewczyna - „Shambala robi niewiarygodne wegetariańskie chili, a to jest noc chili.”
„Szambala?”
- Zapytałam, a facet przyłożył rękę do blatu.
„Jestem
Shambala” - uścisnęłam mu rękę, puścił moją, a dziewczyna wsadziła rękę nad
blat, więc ją wzięłam, a Szambala poszedł dalej - „To jest Sunray Goddess, ale
nazywam ją Sunny”
Uścisnęłam
jej dłoń i powiedziałam - „Cóż, hmmm… cześć Shambala i Sunny. Jestem…”
„Płatek
Kwiatu” – przerwała Sunny i dotknęła palcem płatka ucha, a potem nadgarstka -
„Wszystko kwieciste. Podoba mi się!”
„I
nazywaj mnie Shambles, wszyscy tak robią” – powiedziała Shambala.
Zaśmiałam
się cicho - „W porządku Shambles”.
„Więc…
kolacja?” - podpowiedział Shambles.
„Cóż,
pracuję i przyzwyczajam się do bycia na nogach przez cały dzień, więc nie będę
dziś w żadnej formie towarzyskiej” - odmówiłam, ale zrobiłam to delikatnie,
ponieważ tak jak zrobiłam, ich twarze posmutniały i ponieważ tak zrobili, pociągnęłam
– „Ale jutro mam wolne.”
„Jutro,
okej!” - wykrzyknął Shambles.
„Jutro
jest Noc Bliskowschodnia i to o wiele lepsze niż chili. Szambala wszystko robi
po swojemu. Nawet hummus i pita” - powiedziała mi Sunny.
„Brzmi
świetnie” – uśmiechnąłem się.
„Zapiszę
nasz adres i wskazówki dojazdu. Możesz przyjść w dowolnym momencie po piątej.
Zamykamy o piątej i idziemy prosto do domu. Ale zjemy około szóstej
trzydzieści” – powiedziała Sunny podczas pisania - „A teraz pozwól mi śmiało,
będę kołysać twoim światem. Nie zamawiaj. Dam ci najlepsze, co mamy” –
zaproponował Szambala.
„Okej”
- wciąż się uśmiechałam - „Jestem na to gotowa.”
„Superowo!”
- Szambala krzyknął z podniecenia i skoczył w stronę ekspresu.
„To
jest niesamowite” - oświadczyła Sunny - „W tym mieście też jesteśmy nowi.
Wszyscy myśleli, że zwariowaliśmy, otwierając kawiarnię w mieście Harleya. Ale
nam się to podoba. Góry są blisko i możemy w każdej chwili zaciągnąć słońce. Po
prostu zbliżyć się, wyjechać na rowerze i robić to, gdzie duch nas ruszy” -
Pochyliła się do mnie - „Ale wiesz, nie zostaliśmy zaakceptowani przez miejscowych.”
Wiedziałam.
Zdecydowanie wiedziałam, więc skinęłam głową.
„Przyjdą”
- mruknął Shambles z nadzieją i determinacją w tym słowie.
„Rozdajcie
darmowe próbki swojego bananowego chleba przez kilka dni, to ich podbijesz” –
powiedziałam mu.
„Hej!”
- wrzasnął, odchylając głowę do tyłu, by na mnie spojrzeć.
„Świetny
pomysł!”
Sunny
zwróciła się do Shamblesa - „Dlaczego o tym nie pomyśleliśmy?”
„Bo
przez połowę czasu jesteśmy naćpani?” - spytał Shambles.
„Tak”
- uśmiechnęła się do mnie Sunny - „…to czasami miesza w synapsach.”
Roześmiałam
się, a Shambles wymamrotał - „Oświecenie Mary Jane ma swoją cenę” - więc śmiałam
się jeszcze bardziej.
Dwie
minuty później miałam w torebce wskazówki dojazdu do ich domu, Shambles dał mi
chudą, waniliowo cynamonową latte i kawałek chleba z cukinii, naładowany
orzechami pekan. Ugryzłam kęs, a potem łyk. Potem uśmiechnąłem się do niego.
„Rozkołysałem
twój świat?” - zapytał.
„Uznaj
mnie za stałą bywalczynię” - odpowiedziałam, płacąc.
„Tak
jest!” - krzyknął Shambles.
„W
takim razie do zobaczenia jutro rano” – powiedziała Sunny, gdy szłam do drzwi -
„I jutro wieczorem!” - wezwała.
„Tak,
zdecydowanie. Miło was poznać” - powiedziałam na pożegnanie.
„Diabelne
tak, ciebie też miło poznać!” - krzyknął Shambles.
„Później,
Płatek Kwiatu” – powiedziała Sunny.
„Później”
- odpowiedziałam i wyszłam, jedząc i popijając, przechodząc przez ulicę i
kierując się przez jedną przecznicę do Bubby, myśląc, że może z Betty, Sunny i
Shambles, wspaniałym chlebem i kawą, i podgrzewanym basenem przed moimi
jedynymi drzwiami, drzwiami w hotelu, który może nie miał pięciu gwiazdek, ale
przynajmniej miał osobowość, Carnal byłoby w porządku.
Byłam
pięć minut wcześniej na moją zmianę, ale przed drzwiami stał zaparkowany Harley
i wyglądał znajomo. Nie sądziłam, że to dobrze wróży i miałam rację, kiedy
przechodziłam, niosąc swój kartonowy kubek i ostatni kęs chleba. Tate stał za
barem w innym henleyu, tym razem burgundowym, nie termicznym, ale z długimi
rękawami i obcisłym.
Od
razu zauważyłam, że pasował do niego burgund.
Cholera.
Odwrócił
się, spojrzał na mnie, nie uśmiechnął się i przywitał swoim głębokim głosem - „Dzisiaj
ja jestem z tobą, Asie.”
Wspaniale.
Skinęłam
głową i skierowałam się do baru, pytając - „Czy mogę dostać klucz do biura?”
Sięgnął
do przedniej kieszeni, wyciągnął klucze i rzucił je na bar. Wrzuciłam do ust
ostatni kęs chleba, boleśnie świadoma tego, że myślał, że jestem gruba, a ja
jadłam przy nim, i nie patrząc na niego, chwyciłam klucze i skierowałam się do korytarza.
„Mam
beczki do zamiany, jesteś dobra w uzupełnianiu zapasów?” - Słyszałam, jak pyta,
gdy szłam dalej.
„Jasne”
- odpowiedziałam, wciąż na niego nie patrząc.
Poszłam
do biura, schowałam torebkę i wróciłam do baru. Pracował pod nim przy beczce, a
ja rzuciłam jego klucze tak blisko niego, jak chciałam (co nie było zbyt
blisko), ale zrobiłam to głośno, aby usłyszał, jak uderzają o blat baru.
Podniósł głowę i uderzył we mnie wzrokiem, ale natychmiast odwróciłam się i
spojrzałam na lodówki.
„Asie,
będziesz potrzebowała kluczy, żeby dostać się do magazynu” – usłyszałam, jak
mówi.
Cholera.
Byłam taka głupia. Zdesperowana, by zwrócić mu klucze i nie mieć niczego, co dotykało
jego ciała, popełniłam błąd, przez
który wyglądałam jak idiotka.
„Racja”
- mruknęłam, odwróciłam się, żeby je złapać i wróciłam do tego, co robiłam.
Po
cichu zajęłam się swoim zadaniem, robiąc notatki, popijając kawę i chodząc tam
i z powrotem do magazynu, podczas gdy Tate zajmował się swoimi sprawami. Jeśli
nasze ścieżki się skrzyżowały, unikałam jego wzroku i omijałam go tak szeroko,
jak tylko mogłam. Po uzupełnieniu zapasów zdjęłam krzesła i oglądałam stoły,
szukając zapomnianych pustych pojemników. Co niezwykłe, połowa stołów w barze
była czysta, w okolicy nie było pustych kufli; druga połowa stołów wymagała
wytarcia i znalazłam dwie butelki piwa i pół pełen kufel.
Kiedy
poszłam za bar, żeby odłożyć puste opakowania i zdobyć środek do czyszczenia w
sprayu i ściereczkę, Tate przemówił.
„Wendy
była wczoraj wieczorem. Przyszła późno, kiedy Tonia się nie pojawiła.”
Zmuszona
do patrzenia na niego z powodu mojej wrodzonej grzeczności, zrobiłam to, ale
się nie odzywałam. W pytaniu uniosłam brwi.
„Nie
spotkałaś Wendy?” - zapytał.
Potrząsnęłam
głową.
„Kelnerka,
jedyna dobra, jaką mamy” - powiedział - „Ona sprząta.”
„Mm-hmmm”
- wymamrotałam i wyszłam zza baru, zastanawiając się, czy Wendy nosiła topy bez
ramiączek lub topy bez rękawów, czy też miała inny sposób na wyeksponowanie jak
największej ilości ciała głównie męskim klientom. Tonia miała długie, gładkie,
czarne włosy, była wysoka, szczupła do tego stopnia chuda, miała oczywiście
sztuczne piersi i nosiła wysokie szpilki i krótkie spodenki do topu bez pleców.
Jonelle miała dzikie, ogromne, kręcone, pofalowane kasztanowe włosy, była
średniego wzrostu, zaokrąglona jak Neeta (tylko trochę szczuplejsza i, jak
sądziłam, dużo młodsza) i nosiła mikro-mini z topem opaską. Wendy
prawdopodobnie dopełniała linię blond włosami i wyglądała jak motocyklowa marka
lub supermodelka.
Bałam
się nocnej zmiany i zmierzenia się z jedną z tych dziewczyn. Nie dość, że do
tej pory okazały się sukami, to jeszcze wszyscy mężczyźni prawdopodobnie
ruszyliby z mojego stanowiska, a napiwki prawdopodobnie byłyby jeszcze
mniejsze.
Ruszyłam
w stronę brudnych stolików, kiedy usłyszałam, jak Tate woła - „Asie.”
Biorąc
pod uwagę, że to był oczywiście jego pseudonim dla mnie, co uważałam za dziwne,
ponieważ znał mnie mniej niż dwadzieścia minut, a nie nadaje się pseudonimu
komuś, kogo znasz mniej niż dwadzieścia minut (raczej z dziesięć lat) i
pomyślałam to miało być niezbyt miłe, spojrzałam na niego, chociaż nie
chciałam. Jednak nie mogłam go zignorować. Nie mógł wołać do nikogo innego,
ignorowanie go byłoby niegrzeczne, a był
moim szefem.
„Tak?”
- zapytałam, kiedy złapałam jego wzrok.
„Wiem,
że słyszałaś” – powiedział.
Wiedziałam,
że wiedział, że byłam po prostu zaskoczona, że o tym wspomniał. Nie pokazałam
żadnej odpowiedzi poza ponownym uniesieniem brwi.
„Byłem
w gównianym nastroju, mała. Otrząśnij się” – rozkazał, a ja się gapiłam.
Nazwał
mnie starą, żałosną dupą i grubą i chciał, żebym się otrząsnęła?
„Jasne”
– zgodziłam się, odwróciłam i spryskałam stół płynem.
„Asie”
– zawołał ponownie, kiedy pochyliłam się, żeby wytrzeć. Wciągnęłam wyraźnie
zirytowany oddech i skręciłam tylko szyję, żeby móc na niego spojrzeć. Kiedy
moje oczy trafiły w jego, powtórzył - „Powiedziałem, otrząśnij się.”
Odwróciłam
się do niego całkowicie - „A ja powiedziałam, jasne.”
„Powiedziałaś
to na odczepnego” - odparł.
Tak,
tak było.
„Nie
powiedziałam” - skłamałam.
„Mała,
zrobiłaś to” - odpowiedział.
„Nie”
- powtórzyłam, odwróciłam się do stołu i zacząłem wycierać.
„Asie,
spójrz na mnie” - zażądał i brzmiał, jakby zaczynał się niecierpliwić.
Wyprostowałam
się i spojrzałam na niego, ponownie unosząc brwi.
„Odpuść”
– rozkazał.
„Odpuściłam”
– znowu skłamałam.
„Nie
zrobiłaś tego” – odpalił.
Wzięłam
głęboki wdech i na wydechu, powiedziałam - „Z całym szacunkiem, biorąc pod
uwagę, że jesteś moim szefem, ale, ponieważ tacy nie istnieją, nie umiesz czytać
w myślach. Odpuściłam to albo zrobiłabym to, gdybyś przestał o tym mówić.”
„Nie
zrobiłaś tego” – powtórzył – „Dusisz się tym.”
To
też była prawda. Gdybym miała dolara za każdym razem, gdy jego słowa z jego
głosem wpadały mi do głowy i sprawiały, że wzdrygnęłam się przez ostatnie dwa
dni, mogłabym przenieść się na Riwierę. Budziły mnie nawet w środku nocy. Z
drugiej strony cierpiałam na bezsenność i zawsze tak miałam, nawet jako
dziecko. Regularnie myślałam o rzeczach w moim życiu, rzeczach, które wprawiały
mnie w zakłopotanie, zraniły mnie, martwiły lub przerażały i nie mogłam zasnąć.
Potem, kiedy to robiłam, budziłam się trzy, cztery razy w nocy, czasami
rzucając się i obracając godzinami, zanim znów zasnęłam. Ten piękny mężczyzna
wypowiadający o mnie te okropne słowa, był nie tylko najświeższym, ale
zdecydowanie najgorszym ze wszystkich moich nocnych demonów i wiedziałam, że
przetrwa to do końca mojego życia.
Ale
właśnie wtedy uderzyło mnie, że, ponieważ nie tylko mógł swobodnie krzyczeć o
mnie takie rzeczy, kiedy ledwo mnie znał, ale także wiedział, że to słyszałam i
nie przeprosił, tylko kazał mi się otrząsnąć i odpuścić, ponieważ ja powinnam
jakoś zaakceptować to, że on był w gównianym nastroju i po prostu sobie poradzić
z tym, że najwyraźniej nie był zbyt miłą osobą i mógł to robić.
Naprawdę.
Dlaczego zawsze ja musiałam być miła? Dlaczego zawsze musiałam postępować
właściwie, nadstawiać drugi policzek, przymykać oko? Dlaczego zawsze musiałam
być dobrą dziewczyną?
Więc,
mógł mnie zwolnić. Nieważne. Sprawdzę tylko, czy potrzebowali kasjerek w
sklepie spożywczym, czy mam ruszyć dalej. Jeśli mogłam znaleźć jedno Carnal
mogłabym znaleźć inne. Może to zająć jeszcze cztery i pół miesiąca, ale miałam
pieniądze i miałam czas.
Pieprzyć
to.
„Tak”
– powiedziałam cicho, patrząc mu prosto w oczy. – „Duszę się tym. Wciąż słyszę,
jak powtarzasz te słowa. Tak bardzo, że nie mogę zasnąć w nocy. Tak bardzo, że
przychodzą do mnie we śnie i budzą mnie.”
„Asie…”
„Ale
powiedziałeś je, słyszałam je i takie są konsekwencje. Nie cofniesz tego, nie otrząsnę
się, nie odpuszczę. Stało się. Zajmuję się swoimi sprawami i idę dalej, a może
zechciałbyś przez uprzejmość się zamknąć i nie mówić o tym.”
Wyszedł
zza baru i skierował się w moją stronę, a ja patrzyłam, jak to robi, zmuszając
moje ciało do pozostania tam, gdzie było i nie cofania się o krok lub, jeszcze
lepiej, ucieczki.
Zatrzymał
się o krok ode mnie i spojrzał na mnie. Widziałam z bliska, że jego oczy były
ciemnobrązowe, ale miały w sobie płowe plamki, które czyniły je jeszcze
bardziej interesującymi.
Świetnie,
szczęśliwy palant miał jeszcze więcej szczęścia.
„Jestem
cichym partnerem” - oświadczył.
„Przepraszam?”
- zapytałam.
„Ja.
Jestem cichym partnerem” - powtórzył.
Przechyliłam
głowę na bok i poczułam, że brwi mi się ściągają - „Więc?”
Tate
wyciągnął rękę, aby wskazać na bar - „Wyglądam na cichego?”
Biorąc
pod uwagę, że tego dnia był moim barmanem i zmieniał beczki, odpowiedź na to
byłaby nie.
Zamiast
tego powiedziałam - „I?”
„Umowa
polegała na tym, że wyłożyłem pieniądze, ponieważ Krys i Bubba nie mieli dość,
żeby się tym zająć, ale nie miałem być w to zaangażowany. Po prostu miałem dostawać
swój kawałek i robię swoje. Od pięciu lat, Asie, widzę częściej niż nie, że
zwykle muszę brnąć. Bubba nie łowi ryb, a Krystal zawsze zatrudnia ludzi,
którzy są do bani. Tonia i Jonelle robią sztukę z bycia najgorszymi kelnerkami
w historii. Są tutaj, aby się rozwijać towarzysko, kiedy ciągną tu tyłki. Mam
gówno do zrobienia, a nie robię tego, bo jestem tutaj, bo muszę mieć oko na
moją inwestycję, bo Bubba jest kretynem, a Krystal stara się jak najlepiej, ale
nie może tego zrobić dalej sama. To mnie wkurza. Bubba znowu zniknął, a ja znowu
się wkurzyłem, a ty poniosłaś z tego ciężar. To była uwaga dupka; Powiedziałem
to, ale nie miałem tego na myśli. Wkurzam się, mówię dużo gówna, nie mam na
myśli. Teraz już to wiesz, musisz się otrząsnąć.”
Może
dla niego to może być takie proste. Dla mnie tak nie było.
„Doceniam
to, ale jesteś wystarczająco dorosły, by wiedzieć lepiej. Jesteś wystarczająco
duży, by wiedzieć, że słowa mają moc i należy mądrze ich używać. Jesteś zły na
Bubbę, strzelaj do niego, a nie do kobiety, której nie znasz.”
„Jak
powiedziałem, kiedy się wkurzę, mówię dużo gówna, którego nie mam na myśli i nie miałem
na myśli tego, co powiedziałem o tobie.” – powtórzył, zaczynając wyglądać na
równie niecierpliwego, jak brzmiał.
„I
tak jak powiedziałam, jesteś wystarczająco dorosły, by nauczyć się, że nie
powinieneś tego robić.” – powtórzyłam, prawdopodobnie również wyglądając na
zniecierpliwioną.
„To
nie ja” – odpowiedział.
„Cóż,
to oczywiście cię zjada i to jest twoja konsekwencja, ponieważ mam uczucia, a
ty je zdeptałeś i nie możesz mi kazać się otrząsnąć, żebyś poczuł się lepiej. Są
tam, wypaliły się w moim mózgu i nie mogę tak po prostu o tym zapomnieć,
ponieważ ty mi każesz. Więc musisz z tym żyć. Jak nie możesz i chcesz, żebym
odeszła, powiedz mi to teraz, bo zaczynam lubić Betty, poznałam Shamblesa i
Sunny i jem z nimi kolację jutro wieczorem, a wolę nie przywiązywać się, kiedy muszę
ruszyć w drogę, bo szef się mnie pozbywa.”
„Shambles
i Sunny?” - zapytał.
„Shambles
and Sunny” - odpowiedziałam, ale nie podzieliłam się więcej - „Teraz, czy
możemy po prostu iść dalej i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby pracować
razem, a za każdym razem unikać siebie nawzajem, czy chcesz, żebym odeszła?”
Przesunął
się o do przodu, a ja ponownie zwalczyłam chęć odwrotu.
„Przebaczenie
jest sprawą boską” – powiedział cicho i nigdy nie słyszałam, żeby mówił cicho.
Miał bardzo ładny głos, ale kiedy złagodniał, był piękny.
To
też było do dupy.
„Nie
jestem boginią” - odpowiedziałam - „Nie jestem też Asem i nie jestem Mała.
Jestem Lauren. Jak nie lubisz mojego imienia, nie nazywaj mnie w ogóle. Czy
mogę teraz wyczyścić pominięty stół?”
Odchyliłam
głowę do tyłu, żeby spojrzeć mu w oczy, ale mogłam powiedzieć, że wkładał
wysiłek w utrzymanie całego ciała nieruchomo.
Potem
powiedział cichym głosem - „Przykro mi, Asie.”
„Mi
też” - odpowiedziałam natychmiast wyraźnie zaznaczając, że nie przyjęłam jego
przeprosin, co nie było miłą rzeczą do zrobienia, ale z drugiej strony
wypróbowałam tę niemiłą rzecz i odkryłam, że to, co powiedział, tak bardzo
bolało, że mogłam to zrobić, więc zamierzałam to zrobić.
„Czy
mogę teraz wrócić do pracy?”
Poruszył
się tak, że był o wiele mniej niż krok ode mnie i wkraczał w moją przestrzeń.
„Krys
opowiedziała mi twoją historię” – powiedział cicho, a ja westchnęłam, ale nic
nie powiedziałam – „Ukręciłaś jaja mężowi w ten sposób?”
Poczułam,
że moje wnętrzności się zacisnęły i nie było to zbyt przyjemne.
Potem
zapytałam - „Czy jesteś teraz wkurzony? Czy to jest powód ostatniej uwagi
dupka?”
„Nie,
po prostu ciekawy.”
„W
takim razie nie” – odpowiedziałam i podzieliłam się z brutalną szczerością –
„Kochałam go. Był dla mnie wszystkim. Myślałam, że jesteśmy szczęśliwi,
głównie. Mieliśmy gówniane czasy, ale przez większość czasu myślałam, że
jesteśmy szczęśliwi. A przynajmniej ja byłam. Więc nie musiałam ukręcać mu jaj,
bo go kochałam, było nam razem dobrze i mieliśmy dobre życie. To znaczy, dopóki
nie dowiedziałam się, że to wszystko było kłamstwem, każdy jego niuans, i nadal
nie ukręciłam mu jaj. Udzieliłam mu rozwodu, sprzedałam dom i odeszłam. Mogłam
go wycisnąć do sucha, ale to tylko przedłużyłoby mój smutek i może wzmocniło
gorycz, więc jaki miałoby sens?”
Tate
obserwował mnie, gdy mówiłam, jego oczy przykuły się do moich w dziwny sposób,
który sprawiał wrażenie, jakby słowa, które wypowiedziałam, wyryły się w jego duszy
w chwili, gdy je wypowiedziałam, a kiedy skończyłam, zapytał - „Więc wybaczyłaś
mu zdradzającemu dupkowi, kłamcy i palantowi, który był tak cholernie głupi, że
odrzucił dobre rzeczy, ale nie możesz mi wybaczyć, że powiedziałem coś
głupiego?”
„Nie
wybaczyłam mu. Po prostu nie ukręciłam mu jaj. To było twoje pytanie i to była
moja odpowiedź. Czy teraz mogę wytrzeć stół?”
Milczał
przez kilka długich chwil, zanim powiedział - „Tak, Ace, możesz wyczyścić stół i znajdziemy sposób na współpracę, ale
powiem ci szczerze, nie wkładam wysiłku, aby cię uniknąć tylko dlatego, że
trzymasz się mocno czegoś, co nic nie znaczyło. Możesz próbować mnie unikać,
ale to nie jest duży bar, to nie jest duże miasto – masz charakterek i jesteś
uparta jak diabli, ale nie będziesz w stanie mnie uniknąć. Nasze ścieżki się
skrzyżują”
Spojrzałam
na sufit - „Świetnie, więcej powodów do utraty snu.”
„Mała”
- zawołał i przewróciłam oczami z powrotem na niego.
„Przestań
nazywać mnie mała” – zażądałam.
Tate
zignorował mnie - „Jak chcesz słodkich snów, strać to nastawienie, a może się
okazać, że dam ci powód do ich posiadania.”
Poczułam,
jak moje ciało drży na jego słowa, ale skończył. Wiedziałam o tym, ponieważ
odwrócił się i odszedł, idąc prosto korytarzem, aż ogarnęła go mroczna ciemność
i straciłam go z oczu.
Moje
ciało pozostało zamrożone, podczas gdy nowe słowa powiedziane głębokim,
szorstkim głosem Tate’a rykoszetowały w moim mózgu.
I palantowi, który był tak
cholernie głupi, że odrzucił dobre rzeczy …
A
gdyby tego było mało…
Jak chcesz słodkich snów, strać to
nastawienie, a może się okazać, że dam ci powód do ich posiadania.
Pierwsze
było niezaprzeczalnie miłe. Drugiego w ogóle nie rozumiałam.
„Cześć,
Lauren” – usłyszałam, podskoczyłam na ten dźwięk i odwróciłam się, by zobaczyć
wchodzącego Jima-Billy’ego - „Jestem wcześnie, ale czy mogę dostać wstępniaka?”
Spojrzałam
na zegarek, a potem na Jima-Billy’ego – „Jest dopiero po jedenastej
trzydzieści.”
„Miałem
ciężki poranek” – odpowiedział Jim-Billy, kierując się do swojego stołka.
„Co
się stało?” – zapytałam, porzucając wciąż brudny stół i podchodząc do
Jima-Billy’ego.
„Obudziłem
się” – odpowiedział Jim-Billy i przestał mówić.
„Obudziłeś
się…” – podpowiedziałam.
„Tak”
– powiedział - „Teraz mogę prosić o wstępniaka?”
Nic
nie mogłam na to poradzić, po tej scenie z Tate’m, co powiedział, co to może
znaczyć, że naprawdę go nie lubiłam i, nie tylko musiałam z nim pracować, ale
był moim szefem, a to, co Jim-Billy powiedział tak mnie rozśmieszyło, że musiałam
odrzucić głowę do tyłu, żeby się śmiać. Może to nie było takie zabawne, ale
naprawdę potrzebowałam uwolnienia śmiechu, więc wzięłam okazję.
Odłożyłam
szmatkę i spray, i skierowałam się za bar.
„Nie
wiem, czy mi wolno, ale biorąc pod uwagę, że musiałeś się obudzić i tak dalej,
zasługujesz na to” - Chwyciłam kufel i podeszłam do kranów - „A poza tym może
to, że cię obsłużę, sprawi, że mnie zwolnią.”
„Chcesz
zostać zwolniona?” - zapytał Jim-Billy.
„W
tej chwili tak” - odpowiedziałam.
„Byłaś
tu dwa dni, kobieto” – przypomniał mi Jim-Billy - „A trzy dni temu praktycznie
błagałaś Krystal, żeby cię przyjęła.”
„Tak,
ale pracowałam z Krystal przez te dwa dni, dzisiaj jest Tate” – powiedziałam
mu, napełniając kufel piwem.
„Kochanie,
każda inna kelnerka w tym barze i większość kobiet w tym mieście pomyślałaby na
odwrót” – odpowiedział Jim-Billy.
„Nie
jestem nimi” – odparłam, zakręciłam kran i zaniosłam piwo Jim-Billy’emu, widząc
jego zmarszczone brwi i czoło.
„Masz
problem z Tate’m?” - zapytał z niedowierzaniem. Widząc to, chociaż Tate nie był
wystarczająco miły, ale ja byłam, nie podzieliłam się słowami, których nie
powinnam mówić. Rzuciłam przed Jima-Billy’ego podkładkę pod piwo i postawiłam
na niej kufel - „Po prostu nie dogadujemy się.”
„Cholera”
– mruknął Jim-Billy i zobaczyłam, że wygląda, jakby walczył z uśmiechem.
„Cholera
co?” - zapytałam.
„Nic”
- wymamrotał Jim-Billy do kufla, który miał przy ustach.
„Cholera
co?” - powtórzyłam, a Jim-Billy upił łyk i uśmiechnął się do mnie.
„Innym
razem, Lauren, kiedy nie będziesz pracowała, a ty i ja nakręcimy gówno, pijąc
piwo, powiem ci to gówno.”
„Jezu,
Billy, nie jesteśmy otwarci jeszcze przez dwadzieścia minut” - usłyszałam, jak mówi
Tate i podskoczyłam, kiedy podszedł za mną, a potem zatrzymał się za moimi
plecami, tuż z boku, ale potem oparł rękę o bar, więc był całkowicie w mojej
przestrzeni. Tak więc całkowicie w mojej przestrzeni poczułam ciepło jego ciała
i gdybym się poruszyła, wiedziałam, że moje ramię musnęłoby jego klatkę
piersiową.
Zmuszałam
swoje ciało do pozostania w bezruchu, podczas gdy Jim-Billy obserwował mnie i
Tate’a, i nadal walczył z uśmiechem.
„Wiesz,
jak to jest, Jackson” – odpowiedział Jim-Billy i to był drugi raz, kiedy
słyszałam, jak ktoś nazywał Tate’a Jackson i zastanawiałam się, dlaczego. Czy
to jego nazwisko?
„Wiem,
jak to jest, Billy” - powiedział Tate swoim łagodnym głosem.
Potem
powiedział - „Asie, wyczyścisz te stoły czy co?”
Wykręciłam
szyję, żeby na niego spojrzeć, żeby zobaczyć, że wpatruje się we mnie i był
bliżej niż się spodziewałam, a spodziewałam się, że będzie dość blisko. Wrócił
też do niecierpliwego wyglądu, a ja oparłam się pokusie, by uderzyć go łokciem
w żebra.
„Natychmiast,
o Kapitanie, mój Kapitanie[1]” –
wymamrotałam i odeszłam, chwytając spray i szmatkę.
*****
„Dwa
Miller Lites, wódka i Jack and Coca-Cola” – zamówiłam u Tate’a, z oczami
utkwionymi w notesie, w którym trzymałam notatki dotyczące tego, co zamawiałam.
Po
dwóch godzinach mojej zmiany dowiedziałam się, że to doskonały sposób na
unikanie kontaktu wzrokowego i udawanie, że w ogóle nie istnieje. Gdybym wystarczająco
mocno się postarała, prawie mogłam uwierzyć, że moje napoje pojawiły się dzięki
magii.
Teraz
minęło dziesięć minut od końca mojej zmiany i prawie szłam do domu.
Ta
taktyka zadziałała wspaniale i udało mi się to zrobić prawie przez całą moją
zmianę, ponieważ byliśmy zajęci prawie przez cały dzień.
Dziesięciu
motocyklistów zaryczało o pierwszej trzydzieści i nie wyjechało, a było tu wraz
z włóczęgami i stałymi bywalcami, więc byłam prawie cały czas w ruchu, co było
wymówką, by być z dala od Tate’a.
Próbowałam
też zignorować samo istnienie Tate’a, przechodząc w tryb badań, wypróbowując
strategie, aby podnieść moje napiwki. Śledziłam to i doszłam do wniosku, że to,
co robię, działa.
Moją
pierwszą strategią było być trochę bardziej przyjazną i rozmowną, poświęcić
trochę więcej czasu i spędzać czas i okazało się, że chłopcom to się spodobało.
Skoro to zadziałało, moją następną strategią było odnajdywanie imion,
zapamiętywanie ich i używanie ich. Nawet jeśli nie był to stały bywalec baru,
każdy lubił czuć się jak w domu, a nic nie pozwalało na to bardziej niż ktoś,
kto cię rozpoznaje lub zachowuje się tak, jakby znał, a przynajmniej tak się
domyślałem, a śledzenie moich nasilających napiwków świadczyło, że miałam
rację.
W
mgnieniu oka odkryłam, że kiedy byłam w pobliżu, aby sprawdzić, czy ktoś
potrzebuje świeżego, oczy przesuwały się na mnie, uśmiechy rozjaśniały twarze i
nawiązał się dowcipny kontakt, czasami nawet zanim do nich dotarłam, rzucali
żart lub głupi komplement, o którym wiedziałam, że nie mają go na myśli.
A
czasami zamawiali drinki, mimo że ich ostatnie nie były skończone.
A
moje napiwki szły w górę i w górę.
Z
tego powodu byłam bardzo zadowolona z siebie i moich wysiłków za ten dzień,
mimo że przyszły w dniu, w którym musiałam podzielić się z Tate’m.
„Mała”
– zawołał Tate, odrywając mnie od przyjemnych myśli pod koniec zmiany.
„Tak?”
- odpowiedziałam, wyciągając ołówek zza ucha, aby dodać moje dodatki do notesu.
„Asie”
- zawołał.
„Tak?”
- odpowiedziałam ponownie, drapiąc w notesie.
„Do
cholery, Lauren, spójrz na mnie” – zażądał Tate, a moja głowa podniosła się,
ponieważ po raz pierwszy użył mojego imienia, a także dlatego, że brzmiał na
trochę złego.
„Tak?”
- zapytałam.
Opierał
się o bar z obiema pięściami na górze, ale rozsuniętymi. Dla niektórych może to
być zwyczajna postawa, ale dla niego wydawała się zarówno agresywna, jak i
dominująca.
„Jaka
jest tutaj twoja gra?” - zapytał.
„Przepraszam?”
- zapytałam, zmieszana jego pytaniem i jego widoczną irytacją.
„Twoja
gra” - powtórzył, po czym kontynuował, kręcąc głową - „Pieprzyć to, nie
obchodzi mnie. Po prostu przestań w to grać.”
Moja
głowa przechyliła się nieco na bok, kiedy zapytałam - „O czym ty mówisz?”
„Nie
bądź głupia” – odpowiedział i na jego słowa przysunęłam się bliżej do baru, gdy
poczułam, że mój temperament się łamie.
„Głupia?”
- wyszeptałam.
„Zaprzyjaźniasz
się z tymi facetami, aby wyrazić swój punkt widzenia” - wskazał głową na stoły
bilardowe po swojej prawej stronie, gdzie obozowali moi najhojniejsi klienci i
moi nowi najlepsi kumple, motocykliści z pierwszej trzydziestki.
„Jaki
punkt?” - zapytałam.
„I
nie myśl, że jestem głupi” - powiedział mi.
Teraz
byłam naprawdę zdezorientowana.
„Nie
sądzę, że jesteś głupi.”
„Myślisz,
jeśli myślisz, że nie rozumiem twojej gry.”
Zmieniłam
taktykę - „Dlaczego bycie przyjaznym jest grą? Myślałam, że to moja praca.”
„Twoim
zadaniem jest zmienianie drinków, a nie flirtowanie i pakowanie się w kłopoty.”
Teraz
nie byłam zdezorientowana, a mój temperament nie był rozdarty, byłam
zdezorientowana.
Ja
też oparłam się o bar, położyłam na nim rękę i mój głos ucichł, gdy syknęłam -
„Nie flirtuję!”
„Mała,
cholera, poważnie? Czy wyglądam na głupka?”
„Nie,
ale jesteś, jeśli myślisz, że flirtuję” – odpowiedziałam i patrzyłam, jak jego
twarz twardnieje.
Potem
pochylił się również bardziej, odrywając pięści od baru i opierając się na obu
przedramionach, jedno spoczywając po obu stronach mojej dłoni, tak że był tuż
przy mojej twarzy.
„Skończ
z tym” - rozkazał, a sposób, w jaki wypowiedział te trzy słowa, wiedziałem, że nie
był tylko zirytowany, był z jakiegoś powodu zły.
„Nie
zamierzam z tym skończyć.” - powiedziałam - „Moje napiwki są niesamowite!”
„Myślisz,
że wcześniej mieliśmy problemy, ale jak dalej będziesz się bawiła tymi
chłopcami, zobaczysz, co oznacza problem ze mną.”
Gapiłam
się na niego.
Jak
mógł mieć problem? Powiedział, że połowa jego kelnerek była okropna, można by
pomyśleć, że powinien skakać z radości, że znalazł przyjacielską, która
sprzedawała dużo alkoholu.
„Czy
próbowałeś swoich wyrobów?” - zapytałam tylko w połowie sarkastycznie, druga
połowa była poważnie, ale nie przyjął tego zbyt dobrze, ponieważ pochylił się
jeszcze bardziej, więc nie był tylko przy mojej twarzy, był centymetry od niej.
„Nie
próbuj mnie” – warknął.
„Nie
strasz mnie” – odpaliłam.
„Hej!
Super!” - usłyszeliśmy krzyki, oczy Tate’a przesunęły się przez moje ramię i
odwróciłam się, by zobaczyć bardzo drobną kobietę biegnącą na mnie. Miała
ciemne włosy ścięte w krótkie pixie, które świetnie na niej wyglądały,
przyjazną otwartą twarz z dużymi sarnimi oczami, miała na sobie t-shirt z
napisem „McLeod’s Gym, Rozpal to!”, parę dżinsów i klapki, a jej twarz była
pozbawiona makijażu.
I
była też wyrzeźbiona, całkiem wyrzeźbiona. Tak bardzo w dobrej kondycji, że
mogłam zobaczyć wszystkie mięśnie jej ramion. Zatrzymała się przede mną, ta
idealna nieznajoma, a potem objęła mnie swoimi stonowanymi ramionami i
przytuliła. Zesztywniałam w jej ramionach, ale, z powodu mojej natury, nadal
nie mogłam powstrzymać się od przytulenia jej w odpowiedzi.
„Hej!”
- krzyknęła, odchylając głowę do tyłu, żeby na mnie spojrzeć, kiedy puściła
mnie i cofnęła się o pół kroku - „Jestem Wendy. Jesteś Lauren! Ale fajnie!”
„Hej”
- odpowiedziałam, automatycznie uznając, że lubię Wendy.
Kiedyś,
zwłaszcza z moją rodziną i na początku z Bradem, lubiłam się przytulać. Lubiłam
dotykać. Lubiłam się obejmować. Lubiłam tulić się i trzymać za ręce. Z moją
mamą, moim tatą, Caroline, Bradem – naprawdę kimkolwiek, gdybyśmy byli blisko.
Tamte
czasy minęły, dawno się nie przytulałam i nie miało znaczenia, że pochodziło to
od idealnej nieznajomej, która, nawet drobna, wyglądała, jakby mogła mnie
złamać jak gałązkę. Nadal to lubiłam i lubiłam ją.
„Słyszałam
o tobie. Jim-Billy i Nadine powiedzieli, że jesteś schludna i nie mogę się
doczekać, kiedy będę z tobą pracować! Czy to nie będzie zabawne?”
Kiwała
się na palcach, przepełniona taką energią i entuzjazmem, że było to
nienaturalne. Czuło się to, jakby potrzebowała tego tak bardzo, że wysysała to
z samej atmosfery, łącznie ze mną.
„Tak,
fajnie” – powiedziałam z uśmiechem.
Pochyliła
się na bok i pomachała - „Hej Tate”.
„Wendy”
– odparł Tate.
„Idę
rzucić torebkę. Dlaczego nie spędzisz czasu podczas mojej zmiany, żebyśmy mogli
porozmawiać? - zapytała.
„Um…”
- powiedziałam, przygotowując się do odpowiedzi (a ta odpowiedź, ze względu na
obecność Tate’a i jego dziwne zachowanie, niestety byłoby nie), ale zanim
zdążyłam się odezwać, obróciła się i pobiegła wokół baru.
„Masz
jakieś nierozliczone rachunki?” - usłyszałam pytanie Tate’a i odwróciłam się do
niego.
„Tak”
– odpowiedziałam.
„Rozlicz
je. Odlatujesz” – oznajmił, a mój wzrok powędrował do wielkiego zegara Coors
Light nad barem.
„Mam
dziesięć minut, zanim Wendy zacznie” - przypomniałam mu - „A Jonelle jeszcze
nie ma.”
Ani,
jeśli wczoraj było jakąś wskazówką, nie będzie jej co najmniej pół godziny.
„Podawaj
drinki…” – skinął głową w stronę mojej tacy – „…i, kurwa, rozlicz się.”
„Ale
…”
„Nie
jestem fanem powtarzania się, mała.”
„Nie
jestem fanką nazywania mnie mała, mały.”
Szczerze!
Nie
wiedziałam, że mam to w sobie, ale musiałam, ponieważ Tate z pewnością to
wyciągnął.
„Pokazałaś
Krys takie nastawienie?” - zapytał mnie.
„Lubię
Krystal…” - skłamałam - „…i nigdy mi nie groziła, i nigdy nie nazwała mnie starą,
grubą lub żałosną dupą!” - warknęłam, chwyciłam tacę i odeszłam.
Nie
wiedziałam, że zarówno Jim-Billy, jak i Nadine słyszeli każde nasze słowo. Nie
wiedziałam też, dlaczego Tate dostał się pod moją skórę i sprawił, że
zachowywałam się jak wredna wariatka. Nie rozpamiętywałam tego, skoro wcześniej
zdecydowałam, że jest palantem i dałam sobie pozwolenie na bycie suką. Więc
zachowywał się jak palant, a potem dostawał sukę.
Podałam
drinki, obliczyłam opłatę i na szczęście mogłam wydać z mojego fartucha i zawołać
Daltona, kiedy wszedł. Przewlekałam to, aż Wendy wpadła na salę kilka minut
przed siódmą. Potem poszłam za bar i rzuciłam fartuch blisko Daltona.
„Hej,
Dalton, możesz mnie rozliczyć? Idę się odświeżyć” – powiedziałam do niego.
„Jasne,
Lauren, czy możesz mi dać dziesięć minut?” - odpowiedział Dalton.
„Nie
ma problemu” - odpowiedziałam i odwróciłam się, aby pójść do toalety, ale nagle
stwierdziłam, że moje ramię ma pięć silnych palców owiniętych wokół niego, a
moje ciało nie ruszyło się z własnej woli do toalety, było popychane przez Tate’a
do gabinetu.
Co
teraz?
„Zabierz
ze mnie rękę” – syknęłam.
„Zamknij
jadaczkę” - odciął się, otworzył drzwi i wciągnął mnie do środka. Potem zamknął
drzwi i manewrował mną tak, abym była do nich plecami, a on był blisko mojego
przodu.
„Odsuń
się” – zażądałam, na wpół zszokowana, że jestem w biurze, w miejscu, w którym
nie chciałam być, zaciągnięta tam przez mężczyznę, którego nie lubiłam, a na
wpół przestraszona, bo nie znałam go zbyt dobrze, no i przez większość moich
doświadczeń z nim było złych, ale teraz wyglądał na naprawdę wściekłego.
„Zraniłem
twoje uczucia, rozumiem. Przeprosiłem” - odpowiedział - „Nie musisz tego
akceptować, to twój wybór. Ale musisz mnie, kurwa, słuchać, kiedy daję ci dobrą
radę. Ci chłopcy są w gangu motocyklowym, niezłym, ale nie takim, który unika
kłopotów. Chcesz być na tyle przyjacielska, by sprzedawać napoje i na tyle
odległa, by latać niezauważona. Zmierzyli twoje cycki, tyłek, nogi, włosy i
postawę w chwili, gdy weszli i, uwierz mi, Asie, chcesz, aby podziwiali cię z
daleka. To, czego nie chcesz robić, to dać im zachęty, jakie dawałaś im przez
ostatnie cztery godziny.”
„Nie
dałam im zachęty.” - odparłam.
„Mała,
prawie wczołgałaś się na ich kolana, więc nie byłbym zaskoczony.”
„To
wariactwo!” – warknęłam.
„Jest?
Rozumiesz, że jestem mężczyzną?” - zapytał dziwnie, a ja wpatrywałam się w
niego przez sekundę, ponieważ prawie nikt na świecie nie mógł tego przegapić.
„Tak,
rozumiem, że jesteś mężczyzną” - odpowiedziałam.
„Więc,
ja miałem to wrażenie, tylko oglądając twoje gówno, jak myślisz, jakie oni mają mając wszystko do odbioru?”
Ocho.
Chociaż przyznanie, że miał rację, mnie zabijało.
„Um…”
– wymamrotałam.
„Um”
– naśladował i poczułam, że moje oczy się zwężają.
„Cholerna
racja, Asie. Jak się tu dostałaś?”
„Przepraszam?”
- zapytałam.
„Do
baru, masz tu samochód?”
„Przyszłam”
– powiedziałam mu.
„Jedziesz
na moim Harleyu, kiedy Dalton cię rozliczy.”
O
nie, nie jadę.
„Co?” - krzyknęłam; tak, krzyknęłam.
„Zabieram
cię do domu” – odpowiedział.
„Nie,
nie zabierasz.”
„Mała,
zabieram”
„Nie.
Ty. Nie zabierasz!” - próbowałam przesunąć się na bok, ale jego ręka podniosła
się i przyłożył dłoń do drzwi, więc się zatrzymałam - „Mieszkam w hotelu,
dopóki nie znajdę miejsca. To tylko pięć przecznic dalej.”
„Co
najmniej dwóch z tych chłopców czekało, aż wyjedziesz. Myślisz, że teraz nie
zrobią swojego ruchu?”
To
mnie zaskoczyło. Byli motocyklistami z gangu, ale było kilku przystojnych i
wszyscy, jak myślałam, byli mili. Myślałam, że dobrze się ze mną bawią, ciesząc
się swoim piwem, bilardem i męskim koleżeństwom z nieco bezczelną, starszą,
tłustą kelnerką włamującą się do ich więzi z kilkoma dowcipnymi żarcikami i
bezczelnym uśmiechem (chociaż niektórzy z nich domyśliłam się byli w moim
wieku, inni byli nieco starsi, a wśród nich byli ładni).
Nie
sądziłam, że któremukolwiek z nich mogę się podobać.
Moje
oczy przesunęły się na ścianę, która była w kierunku baru i powiedziałam cicho
- „Naprawdę?”
„Jezu”
- mruknął - „Ty chcesz tej uwagi?” - zapytał,
a moje oczy wróciły do niego.
„Oczywiście
nie!” - ale musiałam przyznać, że byłam po prostu oddychającą kobietą; miło
było mieć to wszystko tak samo.
„Więc
jesteś na moim motorze.”
„Nie.”
„Wsiadasz
na niego albo ja cię wciągam.”
To
była moja kolej, by stanąć mu w twarz - „Dlaczego jesteś takim palantem?”
„Mogę
z tobą żyć, że tak myślisz, chociaż chronię twój tyłek” - odparł.
„Przeoczyłeś
słowo. Chciałeś powiedzieć, że mój gruby
tyłek!”
Potem
zsunęłam się w kierunku przeciwnym od jego ramienia, podeszłam do szafki na
akta, gdzie schowałam torebkę i wyrwałam ją.
Kiedy
odwróciłam się, żeby wrócić do niego, stał przed drzwiami z rękami
skrzyżowanymi na piersi i obserwował mnie.
Podeszłam
prosto do drzwi, położyłam rękę na klamce i gapiłam się na nią, kiedy zażądałam
- „Z drogi”.
Raczej
poczułam, niż zobaczyłam, jak się porusza, otworzyłam drzwi i wyszłam.
Dalton
przygotował moje napiwki, zanim wyszłam, i wręczył mi je z jednym ze swoich
swobodnych uśmiechów, a następnie zwrócił się do klienta.
„Usiądziesz
chwilę, napijesz się piwa?” - spytał Jim-Billy, kiedy wkładałam napiwki do torebki
i spojrzałam na niego, aby zobaczyć, że się do mnie uśmiecha.
„Dzięki,
Jim-Billy, nie” – odpowiedziałam, gdy poczułam, jak Tate wchodzi w moje
sąsiedztwo - „Pominęłam lunch i potrzebuję kolacji.”
„W
takim razie zabiorę cię na kolację” - zasugerował Jim-Billy i poczułam, że Tate
zatrzymuje się na końcu baru blisko mnie, ale patrzyłam na Jim-Billy’ego.
„Zostawisz
ten stołek barowy?” – zapytałam, a jego uśmiech się poszerzył.
„Żeby
zabrać ładną kobietę na kolację, tak” – odpowiedział.
„Wchodzisz”
- powiedziałam do niego.
„Idziesz?”
- zawołała Wendy, praktycznie podskakując do nas, zanim się zatrzymała.
„Tak,
Wendy, potrzebuję kolacji” – powiedziałam jej.
„To
spoko” - odpowiedziała i spojrzała na Tate’a - „Hej Tate, czy możesz być pewien,
że Lauren i ja niedługo będziemy mieć razem?”
„Jutro
ma wolne i ma trochę dziennych zmian.” - odpowiedział Tate.
Wendy
spojrzała na mnie – „Potem zadzwonię do Toni i poproszę, żeby w sobotę
zamieniła się ze mną na zmianę. Będzie zachwycona. Nienawidzi dni. Jest nocnym markiem.”
„Wendy,
mała, wiesz, że potrzebujemy cię w nocy” - wtrącił Tate.
Jej
głowa była pochylona tak bardzo, że ucho prawie dotykało jej ramienia.
„Och,
Tate, daj spokój. Chcę zmiany z Lauren. Tylko jedną, proszę. Nie skazuj mnie na całe tygodnie
z Jonelle i Tonią” – błagała Wendy, a ja odwróciłam się, by spojrzeć na Tate’a,
myśląc, że być może Jonelle i Tonia nie potraktowały mnie po prostu swoją
mroźną postawą, właśnie może dlatego, że dzięki mnie nie miały pracy w dzień.
Oczy
Tate’a pozostały na Wendy - „Jak Tonia się zamieni, możesz mieć sobotę.” -
Potem jego oczy przeniosły się na Jima-Billy’ego - „Zabierasz Asa na kolację,
odprowadzisz ją do hotelu.”
„Jackson,
stary, dlaczego myślisz, że zabieram ją na kolację?” – zapytał Jim-Billy i
poczułam, że moje oczy się rozszerzają.
„Myślałam,
że to dlatego, że jestem ładną kobietą” – powiedziałam do niego, a on
uśmiechnął się do mnie.
„Tak
jest, kochanie. Dzieje się tak również dlatego, że przy stole bilardowym siedzi
czterech chłopców, którzy wyglądają na głodnych jak wilki, a ich oczy są
wpatrzone w ciebie” – odpowiedział Jim-Billy.
Nie
patrzyłam na stoły bilardowe i nie chciałam przyznać, że Tate miał rację, więc
zapytałam Jima-Billy’ego - „Czy właśnie zacytowałeś Duran-Duran?”
„Duran-kto?”
– zapytał, a Tate zachichotał, więc powstrzymałam śmiech, ponieważ nie
zamierzałam się z nim tym dzielić.
Zamiast
tego podeszłam do Jima-Billy’ego i ściągnęłam go ze stołka za ramię.
„Nakarm
mnie, przystojniaku” – nalegałam, obejmując jego ramię i pochylając się w jego
bok.
„Okej,
teraz jestem tylko ja i ładna kobieta” – odpowiedział Jim-Billy i wtedy
pozwoliłam sobie na śmiech.
„Do
zobaczenia w sobotę, Lauren!” – wrzasnęła Wendy.
„Tak,
Wendy, sobota” – odkrzyknęłam.
„Hotel”
– zawołał za nami Tate, gdy szliśmy do drzwi.
Jim-Billy
machnął ręką, ale nie odwrócił się, a ja w ogóle nie odpowiedziałam. Nie byłam
już na zmianie, Tate Jackson czy jakkolwiek-jest-jego-nazwisko przestał
istnieć.
Odwróciłam
się do moich kumpli przy stole bilardowym i krzyknęłam - „Idę na kolację z moim
słodkim tatusiem! Do zobaczenia!”
„Do
widzenia Laurie!”
„Cześć,
kochanie!”
„Pa,
mała!”
„Cześć,
cudowna!”
„Później!”
I
tak dalej.
Wyszłam
uśmiechnięta, bo wszystkie te pożegnania były miłe i nikt nie próbował skoczyć
na mnie i Jima-Billy’ego, żeby mnie od niego wyrwać i zawlec za włosy do ich
jaskini.
Więc
widzisz to Tate Jakiekolwiek-Jest-Twoje-Nazwisko.
Dobra,
więc właściwie nie przestał istnieć… nieważne.
[1]
„O Kapitanie! Mój kapitanie!” - poemat metaforyczny W. Whitmana w 1865 r. o
śmierci prezydenta Abrahama Lincolna. Mówi o kapitanie, który umiera, gdy jego
statek dobiega końca burzliwej i niebezpiecznej podróży.
Kocham tą kobietę 😁😁😁 dziękuję. O jaki troskliwy miś się znalazł, pff. Niech się goni. Brawo Lauren 👍👍👍🥰
OdpowiedzUsuńAsie? 😂😂😂 dalej go nie lubię 😒 ale cóż juz kswyka ?😂 Lauren to odlotowa i silna babeczka! Polubimy się! Dziękuję ❤
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje. Uwielbiam tę kobietę.
OdpowiedzUsuńDziękuję...kocham Lauren
OdpowiedzUsuńO matko boska, co za część. Czyta się zdecydowanie za szybko :) dziękuję
OdpowiedzUsuńZ tym nie patrzeniem przypominają mi sie sceny z Under Locke Zapaty.
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo lubię twórczość Zapaty, ale mało jej dzieł przetłumaczono 😭
UsuńFaktycznie :)
UsuńChyba tylko 3 tłumaczenia widziałam 😢
OdpowiedzUsuńTak. Ściana, Kulti i Gburek czyli wyżej wymieniony.
UsuńJeszcze chyba jest Lingus
UsuńA no tak on też 😉
UsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuje! Ile książka ma rozdziałów?
OdpowiedzUsuń